III. Sposoby realizacji obowiązujących w
Polsce
programów społeczno-gospodarczych
1. Zmarginalizowanie ideologii
neoliberalnej
Podstawowym
polskim problemem jest indoktrynacja ideologią neoliberalną. Wprawdzie praktyka
dwudziestu lat transformacji, globalizacji i wglądu w rzeczywiste
funkcjonowanie gospodarek rynkowych (zwłaszcza niemieckiej i francuskiej)
otworzyły oczy wielu naszym współobywatelom,
jednakże uwikłanie umysłowe w tę szkodliwą doktrynę jest nadal duże.
Jak
już wspomniano, pierwszy etap bardzo skutecznej indoktrynacji neoliberalizmem opozycyjnych
elit został przeprowadzony w latach 80. przez pozasolidarnościowe wydawnictwa drugiego
obiegu. Później rolę tę zaczęły kontynuować oficjalne media i programy nauczania
uczelni ekonomicznych. To te właśnie uczelnie zaczęły spełniać rolę szczególnie szkodliwą,
kształcąc neoliberalnych fachowców do działalności praktycznej i dalszej
działalności
propagandowej.
Należy
więc dążyć do skorygowania programów nauczania uczelni o profilach
ekonomicznych.
Jednostronne
i wręcz fałszywe przedstawianie ekonomii światowej (zarówno współczesnej jak i
w jej wymiarze historycznym) jest niedopuszczalne ze względów zasadniczych. Należy
zatem upowszechniać wiedzę o zróżnicowaniu kapitalizmu współczesnego i
jego trzech głównych odmianach: anglosaskiej, niemieckiej i japońskiej. Wśród
nich nawet kapitalizm anglosaski ma mało wspólnego z rozpropagowaną u nas
neoliberalną dewiacją. Należy nauczać o polityce gospodarczej państwa i
kooperacyjnych stosunkach przemysłowych (pracownicze współzarządzanie)
występujących w kapitalizmie niemieckim a stąd upowszechnionych w całym
zachodnioeuropejskim kapitalizmie kontynentalnym.
W
ten sposób nasz konstytucyjny zapis o „społecznej gospodarce rynkowej” stanie
się w Polsce zrozumiałym27. W ramach kapitalizmu
typu niemieckiego na szczególną uwagę zasługuje model skandynawski. W nauce o
kapitalizmie europejskim (w dużym stopniu uspółdzielczonym) nacisk należy
położyć na spółdzielczość we wszystkich jej wymiarach,
w
szczególności finansowym (bankowość, ubezpieczenia), którą do dzisiaj kojarzy
się u nas irracjonalnie
z komunizmem. Duże znaczenie ma dobre zaznajomienie się z kapitalizmem typu
japońskiego (stosowanym przez wszystkie wschodnioazjatyckie „tygrysy”), który
najdobitniej falsyfikuje neoliberalną teorię
międzynarodowych sfer finansowych. Na pierwszy plan wysuwa się tu strategiczna polityka
gospodarcza państwa a oprócz kooperacyjnych stosunków przemysłowych –
bankowość, nastawiona na rozwój własnego kraju a nie
wyłącznie na osiąganie własnych zysków.
Z rozwiązań amerykańskich na pierwszy plan wysuwa się akcjonariat pracowniczy.
Obecnie
polski student ekonomii nie dowiaduje się o nim niczego więcej poza
negatywnymi, fałszywymi
opiniami. Tymczasem w systemie tym pracuje już prawie 30 mln amerykańskich
pracowników a spółki pracownicze wykazują większą efektywność od spółek opartych
na tradycyjnej własności prywatnej.
W
ramach amerykańskiego akcjonariatu wypracowano najbardziej zaawansowany system pracowniczego
współzarządzania, tzw. Open Book Management (zarządzanie jawne), który
może być stosowany również w przedsiębiorstwach bez akcjonariatu. Dystansuje on rozwiązania
niemieckie i japońskie oraz doskonale łączy indywidualizm z pracą zespołową.
W
Stanach Zjednoczonych pokazało się wiele książek o tym typie zarządzania i
prowadzone
są
w tym zakresie kursy. Dlaczego takich kursów nie prowadzić na polskich
uczelniach
ekonomicznych?
Dotychczas ukazała się w Polsce tylko jedna książka na ten temat, zresztą
twórczo
dopracowana, co jest naszym polskim osiągnięciem28.
Jedna z firm krakowskich
wprowadziła
ten system z powodzeniem w życie29.
Kontrahenci tej firmy doznają swoistego
szoku
stykając się z jej działaniem, dla nich niezrozumiałym, co jest swego rodzaju
miarą
zaawansowania
naszej neoliberalnej dewiacji.
Kolejnym
tematem wymagającym rzetelnego potraktowania jest etyka gospodarcza.
Tak
zwana etyka biznesu stała się już modna na polskich uczelniach i w środowiskach
ekonomicznych,
jednakże
mało uwagi poświęca się w niej gospodarczej etyce protestanckiej
jako
kulturowej bazie kapitalizmu zachodnioeuropejskiego30.
Nie chodzi tu o powrót do
konkretnych
religijnych źródeł, ale o sfalsyfikowanie marksistowsko - neoliberalnej
(ekonomistycznej)
tezy,
że kapitalizm rozwinął się wyłącznie z dążenia do zysku i poprzez różnego
rodzaju
zdzierstwa, oszustwa i korupcję. To właśnie z takiego rozumienia genezy
kapitalizmu
wzięło
się sztandarowe hasło naszej transformacji, że „pierwszy
milion trzeba ukraść”
a
sama transformacja zaowocowała bardziej korupcją niż rozwojem gospodarczym.
Dobra
i dobrze ugruntowana etyka gospodarcza jest podstawą każdej dobrej ekonomii.
Na
Dalekim Wschodzie jej bazą jest konfucjanizm. Możemy czuć niechęć do
protestanckiej
etyki
gospodarczej z różnych pozycji światopoglądowych (ateistycznych, katolickich
czy
starozakonnych),
ale to nie powód by negować jej historyczne znaczenie w początkach oraz
w
późniejszym okresie rozwoju kapitalizmu zachodnioeuropejskiego i
amerykańskiego,
a
tym samym fałszować historię. W związku z taką niechęcią można, albo przyjąć
konfucjanizm,
albo
wymyśleć nowy system, a najlepiej rozwinąć i potraktować bardziej serio
katolicką
etykę
gospodarczą. Jednak bez potraktowania serio gospodarczej etyki protestanckiej
i
odwoływania się do jej przykładu nie uda nam się tego skutecznie przeprowadzić,
bo po
prostu
nie zrozumiemy problemu.
Według
panującego obecnie w Polsce ekonomistycznego poglądu, że to ekonomia generuje
świadomość
a nie odwrotnie (czyli tak jak u Marksa), etyka gospodarcza ma być
generowana
mechanicznie przez rynek. Argumentuje się, że z nieuczciwym podmiotem inne
rynkowe podmioty nie będą chciały współdziałać. Owszem, ale cóż to za etyka –
jestem
„uczciwy”,
gdy mi grożą konsekwencje za nieuczciwość a jeśli nie, to mogę oszukać
kontrahenta.
Tych drugich działań mamy aż nadto w naszej skorumpowanej gospodarce
rynkowej.
Są one prostą konsekwencją takiego rozumienia genezy i istoty etyki.
Nierozumienie
bardziej fundamentalnego i bardziej humanistycznego źródła etyki przejawia
się
w naszym omal powszechnym, i nonsensownym zarazem, wyjaśnianiu (szokującej
nas
skądinąd) uczciwości skandynawskiej. W powszechnej u nas opinii jest ona
skutkiem
dawniejszego
obcinania rąk za różne przestępstwa. Owszem takie kary były tam stosowane,
ale
dotyczyły marginesu społecznego. Natomiast trzon społeczeństw skandynawskich
opierał
swą uczciwość na dobrze ugruntowanej kulturze protestanckiej. Scheda tego, mimo
laicyzacji, utrzymała się na północy Europy do
dziś.
2.
Wprowadzenie polityki gospodarczej państwa
Polityka
gospodarcza państwa, wbrew dzisiejszemu w Polsce rozumieniu, nie oznacza
dzielenia
dochodu krajowego między ubogich. Oznacza natomiast wspomaganie rozwoju
gospodarczego
kraju przez państwo. Jest to czynnik o ogromnym pozytywnym wpływie na
gospodarkę,
decydujący (obok kooperacyjnych stosunków przemysłowych – o czym dalej)
o
przewadze kapitalizmów typu niemieckiego i japońskiego nad anglosaskim.
Polityka
gospodarcza jest obecnie stosowana w całej zachodniej Europie kontynentalnej.
W
samych Niemczech jest realizowana głównie przez banki, we współpracy z rządem.
Najbardziej
jawnie prowadzona jest we Francji, gdzie podobnie jak w Japonii realizuje się
kilkuletnie
ogólnokrajowe plany gospodarcze. Jak widać, planowanie gospodarcze doskonale
harmonizuje
z gospodarką rynkową, wspomagając ją a nie osłabiając. Planowanie gospodarcze
nie
jest więc (wbrew demagogii neoliberalnej) istotą komunizmu i nie należy go
mylić
z komunistycznym systemem nakazowo-rozdzielczym.
Wbrew
pozorom, polityka gospodarcza stosowana jest również w kapitalizmie
anglosaskim,
który
się jej oficjalnie wyrzeka. W Stanach Zjednoczonych jest ona realizowana
przez
tzw. system Pentagonu31, za pomocą potężnego
kompleksu gospodarczo-militarnego.
Zatajanie
tej polityki wiąże się z propagowaniem liberalizmu na zewnątrz, co służy
uzależnianiu
i
wykorzystywaniu innych gospodarek.
Niestety,
w Polsce uwierzono propagandzie, że państwo nie ma prowadzić polityki
gospodarczej;
propagandzie
wyrażonej hasłem ministra przemysłu w rządzie Mazowieckiego,
Tadeusza
Syryjczyka, że „najlepszą polityką gospodarczą jest jej brak”. Jednakże za
parawanem
tego
hasła rząd prowadził intensywną antyspołeczną politykę gospodarczą polegająca
na
planowym, sterowanym niszczeniu polskiej gospodarki. Proces ten został opisany
wcześniej
i nie ma potrzeby do tego wracać.
Planowanie
zaczęło stopniowo odzyskiwać w Polsce swoje znaczenie, ale na niższych
szczeblach
terytorialnych. Doszło dzisiaj do paradoksalnej sytuacji, gdy strategię
gospodarczą
prowadzą
gminy, miasta i województwa. Powołano nawet Ministerstwo Rozwoju
Regionalnego,
a nie prowadzi jej państwo. Na poziomie państwowym zaznacza się nawet trend
odwrotny, gdyż powstałe w 1997 roku rządowe Centrum Studiów Strategicznych,
które
próbowało
tworzyć namiastkę polityki gospodarczej, zostało zlikwidowane w 2006 roku
przez
premiera Marcinkiewicza.
Wyrzekanie
się przez rząd polityki gospodarczej jest równoznaczne z totalnym sabotażem
interesów
Polski. Polityka taka musi zostać jak najszybciej podjęta a bez jej
ustanawiania
i
realizacji żaden rząd nie powinien mieć racji bytu.
Ogólnokrajowa
polityka gospodarcza może być wprowadzana już przy obecnej strukturze
najwyższych
władz państwowych, jednakże dla jej ustanawiania, korekty i kontroli
najbardziej
kompetentną i operatywną byłaby parlamentarna Izba Samorządowa.
3.
Przekształcenie Senatu w Izbę Samorządową
Koncepcja
Izby Samorządowej ma w Polsce dobrą tradycję a poza tym nawiązuje do
rozwiązań
zagranicznych. Tuż po wojnie wprowadziło ją do swych programów (w opozycji
do
programu komunistów) Polskie Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Pracy a w 1981
„Solidarność”.
Po upadku komunizmu, w trakcie prac nad nową konstytucją, uwzględnił
ją
projekt PSL i Unii Pracy. Warto tu przytoczyć jej uzasadnienie przedstawione na
Zgromadzeniu
Narodowym w 1994 roku przez posła PSL Aleksandra Łuczaka:
„Wysokie
Zgromadzenie Narodowe! Koncentrując się teraz na sprawach ustroju politycznego
państwa,
stwierdzam, że nasz projekt konstytucji w pełni realizuje klasyczną dla
demokracji
parlamentarnej zasadę trójpodziału władzy: ‘Organami narodu w zakresie
ustawodawstwa
jest
Sejm i Izba Samorządowa, w zakresie władzy wykonawczej – prezydent
Rzeczypospolitej
i rząd, w zakresie wymiaru sprawiedliwości i ochrony prawa – niezawisłe
sądy
i organy ochrony prawnej’. W tym przepisie odzwierciedla się istotny dorobek
ideowy
ruchu
ludowego, a także długoletni dorobek polskiego parlamentaryzmu. Inne projekty
konstytucyjne
normują
te sprawy podobnie. Nas jednak wyróżnia specyficzne rozumienie roli
dwuizbowego
parlamentu, złożonego z Sejmu i Izby Samorządowej. Tworząc nasz projekt
konstytucji,
staraliśmy się przywołać tradycję samorządową, ukonstytuować ją w formie
Izby Samorządowej. Za celowe uważamy utworzenie Izby Samorządowej, którą chcemy
traktować
jako istotny element struktury organizacyjnej państwa. Izba Samorządowa byłaby
krajową
reprezentacją samorządów wszystkich rodzajów. Bez niej niewyobrażalne jest
budowanie
w Polsce społeczeństwa obywatelskiego. (…)
Izbę
Samorządową, jako novum konstytucyjne, definiujemy w naszym projekcie
następująco:
‘Izba
Samorządowa jest drugą Izbą parlamentu i stanowi reprezentację wszystkich
rodzajów
samorządów do tworzenia prawa’. Taką właśnie instytucję uważamy za istotny
element
naszej konstrukcji ustrojowej. Wynika ona z głębokiej tradycji ruchu ludowego,
z
jego nastawienia do społeczności lokalnych. We wprowadzeniu samorządów do
parlamentu
upatrujemy
szansy ich aktywizacji i realnego włączenia do współrządzenia krajem.
Ma
to być zasadnicza przemiana ustrojowa. Przez ostatnie dziesięciolecia patrzono
na samorząd
jedynie
jako na ‘organ władzy państwowej’, realizujący zarządzanie administracją
na
najniższym szczeblu według zasad i norm prawnych narzuconych przez omnipotentną
władzę
centralną. Ten mechanizm należy przełamać. Trzeba to zrobić w drodze
konstytucyjnej. Samorządy nie mogą poprzestawać
jedynie na stosowaniu prawa, ale muszą czynnie
uczestniczyć w jego tworzeniu. Reprezentacja samorządów w postaci
Izby Samorządowej
parlamentu oznaczałaby poszerzenie władzy ustawodawczej w
państwie, a jednocześnie jej
dodatkowe uspołecznienie.”
W roku 2002 propozycję przekształcenia Senatu w reprezentację
samorządów zawierał
program samorządowy organizacji polsko-polinijnej „Liga Polska”.
Przytaczam ją w całości:
„Senat RP jako reprezentacja samorządowa. Dla lepszego powiązania działalności
władz parlamentarnych z problematyką, z którą obywatele stykają
się bezpośrednio, postulujemy
nadanie Senatowi RP charakteru reprezentacji samorządowej.
Koncepcja ta nawiązuje do programów PSL Mikołajczyka i Stronnictwa
Pracy z czasów
referendum 1946 roku. Odrzucany przez komunistów Senat miał według
tych programów
być reprezentacją samorządów gospodarczych i
kulturalno-oświatowych. Senat miał reprezentować
czynnik fachowy przeciwstawiany czynnikowi politycznemu w Sejmie.
Nadmieńmy też, że Senat Stanów Zjednoczonych jest w rzeczywistości
reprezentacją
samorządów stanowych, i że przed powstaniem systemu partyjnego,
parlamentaryzm sprowadzał
się głównie do reprezentacji samorządowej. Dzisiaj, w dobie
ewidentnego kryzysu
demokracji partyjnej należy uzupełniać ją dawnymi sprawdzonymi
rozwiązaniami.
Dzisiejszy Senat RP powiela jedynie skorumpowany sejmowy system
partyjny.
Członkowie Senatu powinni być wybierani spośród działaczy
samorządowych różnych
szczebli według określonego klucza (np. wg wyników konkursów na
najlepsze gminy i powiaty
w danym województwie). Wybór kandydatów do Senatu powinien być
przeprowadzany
po odbyciu przez nich, co najmniej jednej kadencji i łączony ze
zwykłymi wyborami
samorządowymi. Dla osłabienia partyjności samorządów i poprawienia
ciągłości ich pracy
wskazane jest, aby wybory samorządowe były rotacyjne (każde wybory
wymieniają tylko
połowę radnych). Działalność kandydata w trakcie jego kadencji
samorządowej winna być
głównym atutem jego kampanii wyborczej.
Tak zreformowany Senat będzie głównie reprezentował samorządy i
zajmował się tematyką
samorządową. Jego instytucjonalnym zapleczem będą ogólnopolskie
związki samorządowe
wraz z ich biurami. Senat taki będzie, jak dotychczas, brał udział
w ogólnym procesie
prawodawczym, lecz do jego szczególnych kompetencji należeć będzie
udział w opracowaniu
budżetu państwa i krajowej polityki gospodarczej.
Senat taki stanowiłby najmocniejszą przeciwwagę dla pozasejmowej
władzy finansowej
i medialnej oraz dla obecnej skorumpowanej, sejmowej władzy
partyjnej.
Przekształcenie Senatu RP w izbę reprezentującą samorządy
terytorialne, posadowi
demokrację polską na najszerszej obywatelskiej podstawie i
przyczyni się do uzdrowienia
i wzmocnienia demokratycznej struktury Państwa Polskiego.”
W 2004 roku Polskie Stronnictwo Ludowe umieściło postulat Izby
Samorządowej
w swym dokumencie programowym „Wizja, misja i priorytety programowe Polskiego
Stronnictwa Ludowego”, zatwierdzonym
na VII Kongresie PSL w październiku tego roku.
Wprowadzenie przedstawicieli samorządów do Senatu postuluje
projekt nowej konstytucji
z roku 2010, opracowany przez PiS: „Senat składa się z reprezentacji m.in. samorządów
terytorialnych, zawodowych, organizacji pozarządowych i
przedstawicieli Polonii.”
Jednocześnie
PiS ostrzega przed przekształcaniem się zawodowych organizacji samorządowych
w
zamknięte korporacje naruszające prawo wykonywania zawodu, co w dzisiejszej
Polsce
ma już miejsce.
Koncepcja
Izby Samorządowej znalazła mocne poparcie ze strony grupy prezydentów
miast
organizujących się z inicjatywy prezydenta Wrocławia, Rafała Dutkiewicza w ruch
„Obywatele
do Senatu”.
Samorządy
dzielą się na dwie duże grupy: samorządy terytorialne i samorządy zawodowe
(gospodarcze).
Podział ten powinien znaleźć odbicie w strukturze i działaniu Izby
Samorządowej.
Samorządy gospodarcze mają już swoją pozasejmową organizację w postaci
Krajowej
Izby Gospodarczej. Stanowi ona gotową bazę do tego typu reprezentacji
w
parlamentarnej Izbie Samorządowej.
Główną
rolą Izby Samorządowej powinno być kreowanie, modyfikacja i nadzór, całościowej
strategicznej
polityki gospodarczej naszego państwa.
4.
Rozwijanie kooperacyjnych stosunków przemysłowych
Kooperacyjne
stosunki przemysłowe są bardzo ważnym czynnikiem usprawniającym
gospodarkę.
Mają one bogaty dorobek praktyczny i bogatą literaturę. Tymczasem wiedza
o
nich i o ich znaczeniu jest w Polsce prawie zerowa. W szczególności nie wie się
o nich
prawie
nic w środowiskach pracowniczych i związkowych, które tą wiedzą powinny być
szczególnie
zainteresowane.
W
koncepcji i praktyce kooperacyjnych stosunków przemysłowych bierze się pod
uwagę
fakt,
że między światem pracy i światem kapitału, oprócz istnienia interesów
przeciwstawnych,
istnieje
duży zakres interesów wspólnych. W związku z tym powołuje się różne
przedstawicielstwa
pracowników mających wgląd w sprawy firmy (głównie w jej finanse)
i
współdecydujące o jej funkcjonowaniu. Są to: pracujące na bieżąco rady
pracownicze i
wybierany
przez pracowników członek zarządu (dyrekcji) oraz przedstawicielstwo
pracowników
w
radach nadzorczych, które uruchamia się tylko okresowo podczas posiedzeń tychże
rad.
System pracowniczego współzarządzania współdziała ze związkami zawodowymi,
których
funkcjonariusze wchodzą w skład rad pracowniczych i rad nadzorczych. System
współzarządzania
stanowi więc uzupełnienie tradycyjnych obronnych funkcji związkowych.
Związek
zawodowy uczestniczący w systemie kooperacyjnym nosi nazwę „związku
współzarządzającego”
w
odróżnieniu od tradycyjnego związku wyłącznie rewindykacyjnego.
Najbardziej
rozwinięty system (prawnie regulowanych) kooperacyjnych stosunków
przemysłowych
ma Republika Federalna Niemiec. Nosi on tam nazwę Mitbestimmungu.
Zgodnie
z nim każde przedsiębiorstwo liczące powyżej 15 pracowników powinno mieć radę
pracowniczą.
Każde przedsiębiorstwo zatrudniające pracowników w przedziale 500-2000
osób,
powinno mieć przedstawicielstwo pracownicze w radzie nadzorczej w wysokości 1/3
jej
liczebności a powyżej 2 tys. pracowników w wysokości 1/2. Niemiecki system (w
mniej
zaawansowanej
postaci) przyjął się najpierw w krajach Beneluxu, skandynawskich oraz
Austrii
i Szwajcarii, później zaś w krajach romańskich Europy Zachodniej. Dzisiaj
obejmuje całą kontynentalną Europę Zachodnią i został uwzględniony w
ustawodawstwie Unii Europejskiej.Kooperacyjne stosunki przemysłowe występują
również w kapitalizmie typu japońskiego, gdzie są mniej sformalizowane, ale w
praktyce działają jeszcze lepiej niż na ZachodzieEuropy. Przeciwieństwem
kooperacyjnych stosunków przemysłowych są stosunki konfliktowe (ze związkami
wyłącznie rewindykacyjnymi) – typowe dla kapitalizmu anglosaskiego.
Prof.
Tadeusz Kowalik32 podaje za Davidem
Gordonem33 następujące
zestawienie wyników ekonomicznych krajów z kooperacyjnymi i konfliktowymi
stosunkami przemysłowymim(kooperacyjnymi i konfliktowymi gospodarkami).
W
pierwszej grupie analizowano gospodarki: RFN, Szwecji, Norwegii i Japonii a w
drugiej grupie – Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Kanady. Zestawienie
to nie obrazuje wyłącznego wpływu kooperacyjnych stosunków na wyniki
gospodarcze, gdyż w krajach pierwszej grupy do ich wyższego poziomu przyczynia
się
również
polityka gospodarcza państwa. Lepszy obraz różnicy między obu typami stosunków
daje nasilenie strajków. W opracowaniu „Polityka społeczna w rozwiniętych
krajach kapitalistycznych”34 podano następujące
zestawienie:
Włochy
w tym czasie, razem z Hiszpanią i Francją, należały jeszcze do grupy gospodarek
konfliktowych
z tym, że konfliktowość miała w ich przypadku nie liberalną a marksistowską
genezę
(walka klas).
Jednakże,
to nie mniejsza ilość konfliktów jest decydującym, konstruktywnym czynnikiem
stosunków
kooperacyjnych a kreatywne włączenie się całego świata pracy w wytwarzanie
dóbr.
Oto, co na temat japońskiego podejścia do szeregowych pracowników pisze
przemysłowiec
japoński Konosuke Matsuschita35:
„Dla
nas zarządzanie to sztuka mobilizowania i włączania całej inteligencji
wszystkich
dla
dobrej pracy przedsiębiorstwa (…) my wiemy, że inteligencja kilkunastu
menedżerów,
choćby
byli najzdolniejsi, jest niewystarczająca, aby wyzwaniom sprostać. Tylko
inteligencja
wszystkich
pracowników przedsiębiorstwa może mu pozwolić na stawienie czoła komplikacjom
i
wymaganiom nowego środowiska.”
Po
szerszym naświetleniu zagadnienia polityki gospodarczej oraz kooperacyjnych
stosunków
przemysłowych,
można przedstawić zróżnicowanie trzech głównych typów rozwiniętego
kapitalizmu36,
które pozwala lepiej z rozumieć ich istotę:
Wyróżniki
nie realizowane w danym typie kapitalizmu, zaznaczone są w powyższej
tabeli
drukiem szarym.
Jak
widzimy, kapitalizm anglosaski różni się od pozostałych dwóch typów brakiem
(niezupełnym
jednak)
kooperacyjnych stosunków przemysłowych oraz polityki gospodarczej
państwa
i właśnie z tym wiąże się jego mniejsza efektywność. Zatem problemem pierwszej
wagi
jest zaprowadzenie w nim tych instytucji. Taki stan rzeczy zadaje kłam
propagandzie
neoliberalnej,
która powyższe czynniki wiąże z komunizmem i przypisuje im negatywne
znaczenie.
Podobne jest podejście neoliberałów do socjalnych funkcji państwa. W związku
z
tym, zamiast uzupełniać wybrakowany kapitalizm anglosaski (i polski) o
niezbędne mechanizmy
(wymiary),
chcą mu jeszcze amputować funkcje socjalne.
Pozostałe
różnice są drugorzędne. I tak w kapitalizmie typu japońskiego nie ma
rozwiniętych
socjalnych
funkcji państwa, jednakże funkcje te spełniają względem swych pracowników
zakłady
pracy. W ostatnich latach jednak państwa kapitalizmu japońskiego zaczynają
się
też angażować w generalne socjalne wspomaganie swoich społeczeństw.
Najpełniejszą
postać ma kapitalizm typu niemieckiego, który dzisiaj należy traktować
jako
kapitalizm zachodnioeuropejski, czy po prostu europejski (kapitalizm
upowszechniany
w
Unii Europejskiej). Jego funkcje socjalne są współczesnym niezbędnikiem, który
może
być
negowany tylko przez wolnorynkowych ekstremistów. Natomiast jego najbardziej
istotnym
składnikiem
jest polityka gospodarcza państwa i kooperacyjne stosunki przemysłowe. I
właśnie poprzez oba te składniki należy rozumieć sens naszego konstytucyjnego
zapisu
o
społecznej gospodarce rynkowej.
Kooperacyjne
stosunki przemysłowe zaczęto w Polsce wprowadzać w 1981 roku poprzez
ustanowienie
samorządów pracowniczych. Od razu jednak w system ten wkradła
się
dysfunkcjonalność na zasadzie przypisywania związkom zawodowym i samorządom
konfliktowych
relacji. Prowadzono rozważania typu, że „samorząd rządzi
a związek broni,
wobec
czego związek może nawet strajkować przeciw samorządowi”.
W związku z tym
nie
dopuszczano też do personalnego łączenia funkcji związkowych z samorządowymi.
Taki
nonsesowny układ był żywotny przez całe lata 80. z niechętną postawą
kierownictwa
Solidarności
do samorządów. Dopiero na przełomie lat 80. i 90., w nawiązaniu do systemu
niemieckiego,
zaczęto odwoływać tzw. rady dyrektorskie i tworzyć nowe rady złożone
z
działaczy związkowych. Już wcześniej jednak ok. 15% samorządów miało charakter
autentyczny
i
wykazało się dużą gospodarnością. Wkrótce jednak Balcerowicz zniszczył ruch
samorządowy
a tuż przed tym Solidarność została wmanewrowana przez swoich neoliberalnych
ekspertów
w formułę związku rewindykacyjnego37.
Po
latach rady pracownicze (obecnie rady pracowników) wróciły do Polski na mocy
ustawodawstwa
europejskiego, ale pracodawcy na równi ze związkami zawodowymi nie
bardzo
wiedzą, co z tym fantem robić. Trudno o lepszy przykład manowców naszych
przekształceń
ustrojowych
i uwikłań koncepcyjnych.
Ze
względu na tradycję i dorobek autentycznych samorządów pracowniczych sprzed
rewolty
Balcerowicza oraz na bogatą, towarzyszącą temu ruchowi, literaturę oraz ze
względu
na
zmuszające do refleksji i działania ustawodawstwo europejskie (w tym przypadku
bardzo
pozytywne), przywrócenie kooperacyjnych stosunków przemysłowych nie powinno
być
trudne. Dużym problemem może być tu zmiana myślenia działaczy naszych związków
zawodowych,
w których przestarzała formuła (wyłącznie rewindykacyjna) zaczęła nieźle
koegzystować
ze związkową biurokracją.
Wprowadzenie
w Polsce kooperacyjnych stosunków przemysłowych (kooperacyjnej
gospodarki)
będzie konkretną realizacją charakterystyki społecznej gospodarki rynkowej
zamieszczonej
w Art. 20 Konstytucji RP, jako opartej na „…
solidarności, dialogu i współpracy
partnerów
społecznych”.
Bez
takiego wprowadzenia a tym bardziej bez znajomości i rozumienia instytucji
„kooperacyjnych
stosunków
przemysłowych” zapis ten jest niewiele mówiącym frazesem.
Wprowadzenie
współdecydowania pracowniczego w przedsiębiorstwach zagranicznych
powinno
służyć przede wszystkim ograniczeniu stosowanego przez nie wyzysku.
Podkreślmy
na koniec, że najlepszym podłożem stosunków kooperacyjnych jest własność
pracownicza,
zwłaszcza w postaci spółek pracowniczych. Pracownik kooperuje wtedy
z własnym kapitałem tak jak uwłaszczony swego
czasu chłop pańszczyźniany.
5.
Rehabilitacja własności państwowej
Neoliberalizm
przypisał własności państwowej istotę i punkt wyjścia komunizmu, co
jest
ewidentnym nonsensem. Według neoliberalnej ekonomistycznej interpretacji i
propagandy,
upaństwowienie
zrodziło nomenklaturę gospodarczą, ta zaś wprowadziła komunistyczną
dyktaturę.
Tymczasem komunizm zrodził się z totalitarnej ideologii, na bazie której
powstała
najpierw totalitarna partia. Potem partia ta przewrotem zdobyła władzę i od
razu
wprowadziła
monopartyjną dyktaturę. Dopiero później zaczęła upaństwawiać przemysł
i
trwało to dosyć długo. Natomiast terror bolszewicki zaczął działać natychmiast.
Podobnie
było z hitleryzmem, który w ogóle nie posunął się do upaństwawiania gospodarki
a
stworzył równie opresyjny system. Co więcej, prywatny majątek hitlerowców
w
Austrii i w Niemczech został po wojnie upaństwowiony a towarzyszyło temu
wprowadzenie
demokracji!
Szczególnie spektakularny wymiar przybrał ten paralelizm w Austrii,
gdzie
sektor państwowy osiągnął 40% całej gospodarki a demokracja wcale na tym nie
ucierpiała.
Natomiast w zakresie ekonomii dokonano nawet znanego austriackiego „cudu
gospodarczego”.
Istotą
komunizmu była bolszewicka monopartia przy władzy. Neoliberalne zafałszowane
przesunięcie
istoty komunizmu na państwowe przedsiębiorstwa, pozwoliło komunistycznej
nomenklaturze
rozprawić się z wielkoprzemysłowym światem pracy (przy pomocy
jego
inteligenckich przywódców) i uwłaszczyć się na części majątku społecznego z
roztrwonieniem
jego
reszty.
Państwowe
(publiczne) przedsiębiorstwa nie są więc istotą komunizmu, ale nie są też
(generalnie
biorąc38) najlepszą formą gospodarki i w żadnym
przypadku nie mogą tej gospodarki
dominować.
Są jednak niezbędnym elementem ekonomii mieszanej (z różnymi
typami
własności) i powinny zajmować należne im miejsce w infrastrukturze
gospodarczej:
bankowości,
energetyce, transporcie, telekomunikacji, przemyśle obronnym itp.
Własność
państwowa powinna być zasadą dla lasów i większych złóż surowców.
W
przedsiębiorstwach państwowych, jak we wszystkich innych, powinno obowiązywać
współdecydowanie
pracownicze. Można je też łączyć z akcjonariatem pracowniczym, co
byłoby
realizacją programu Stanisława Grabskiego z 1944 roku39.
6.
Ograniczenia dla skoncentrowanej własności prywatnej i zagranicznej
Ronald
Reagan stwierdzał swego czasu 40:
„Nasi
Ojcowie Założyciele rozumieli dobrze, że skoncentrowana władza jest wrogiem
wolności
i praw człowieka. Wiedzieli oni, że amerykański eksperyment z osobistą
wolnością,
wolną
przedsiębiorczością i republikańską samorządnością może być uwieńczony sukcesem
tylko wtedy, jeżeli władza będzie rozproszona. A ponieważ społeczna i
polityczna władza
opiera
się zawsze na władzy ekonomicznej rozumieli oni dobrze, że bogactwo i własność
powinny
być szeroko rozdzielone pomiędzy obywateli kraju.”
Skoncentrowana
własność wpływa negatywnie nie tylko na demokrację, ale i na samą
ekonomię,
prowadząc np. do monopolizacji. Zatem z obu tych względów należy ją ograniczać.
Szczególnie
negatywny wpływ skoncentrowanej własności na demokrację i ekonomię
ma
miejsce wtedy, gdy jest ona własnością zagraniczną. W kapitalizmach typu
niemieckiego
i
anglosaskiego udział tej własności nie przekracza 15–20 % 41.
U wschodnioazjatyckich
„tygrysów”
jest jeszcze mniejszy. Należy dążyć w Polsce do podobnego poziomu, czyli
należy
usuwać skutki kryminalnej wyprzedaży polskiego majątku, co będzie zadaniem
najtrudniejszym.
Szczególnie należy dbać o polską własność w zakresie finansów (bankowość,
ubezpieczenia,
w tym zabezpieczenia emerytalne) i mediów. Należy podkreślić, że
konstytucje
krajów Europy Zachodniej chronią krajowe środki przekazu przed zagraniczną
dominacją.
Skoncentrowana
własność prywatna ma niezaprzeczalną rację bytu, gdy jest w rękach
osoby
tworzącej ją od podstaw, która najlepiej zna się na zarządzaniu nią. Co innego
gdy
własność
ta ma być dziedziczona, gdyż nie ma gwarancji, że potomkowie założyciela
dziedziczą
jego
zdolności prowadzenia firmy a przejmowanie tak dużej własności jest
niezasłużone.
W
Japonii, pokoleniowej kumulacji własności prywatnej przeciwdziała bardzo duży
podatek
spadkowy. W Szwajcarii, rosnąca skoncentrowana własność prywatna napotyka
rosnącą
barierę podatkową, która zostaje obniżona przy przejściu w spółkę akcyjną. Nie
jest
to jednak najlepsze rozwiązanie, bo zwiększa ilość właścicieli „nieobecnych”
(absentee
owners).
Lepszym jest rozwiązanie amerykańskie, które ułatwia odkupienie firmy od jej,
przechodzącego
w stan spoczynku, właściciela przez spółkę pracowniczą, utworzoną przez
jego
dotychczasowych podwładnych. Spółka taka wynajmuje fachowego menedżera, który
sprawuję
swą funkcję z racji swojej fachowości a nie urodzenia. Wielu właścicieli
preferuje
takie
rozwiązanie rewanżując się swym pracownikom za wspólne budowanie
przedsiębiorstwa
i
wiedząc, że w ten sposób będzie ono dalej dobrze prowadzone. Ten stan rzeczy
jest
przedstawiony na poniższym humorystycznym
obrazku wziętym z prasy amerykańskiej.
Rozwiązanie
takie powinno być w Polsce naśladowane. Tym bardziej, że Europa też
idzie
w tym samym kierunku. H.J. Papier pisze:
„Zapobieganie
dysfunkcjonalnej koncentracji prywatnej własności wymaga nie tylko
stworzenia
skierowanego przeciwko niej ustawodawstwa, ale także aktywnej publicznej
promocji
budowania
majątków pracowników”.42
Niezależnie
od rodzaju własności powinna ona podlegać regulacjom antymonopolowym.
7.
Upowszechnienie własności prywatnej w jej podmiotowym charakterze
Dla
dobra demokracji i ekonomii upowszechnianie własności prywatnej powinno się
odbywać
w mniejszym stopniu w formie właścicielstwa nieobecnego (absentee ownership),
a
w większym stopniu w formie własności związanej z wykonywaną pracą czy
odbieranymi
usługami
i tym samym związanej z funkcjami decydowania, czy współdecydowania.
Warunki
te spełnia:
a.
Drobna przedsiębiorczość i rodzinne gospodarstwa rolne
b.
Wszelkiego rodzaju spółdzielczość
c.
Akcjonariat pracowniczy
d.
Akcjonariat społeczności lokalnych
a.
Rozwijanie drobnej przedsiębiorczości i rodzinnych gospodarstw rolnych
Potrzeba
rozwoju drobnej przedsiębiorczości jest w Polsce dobrze rozumiana i sektor
ten
rozwija się najbardziej dynamicznie. Warsztaty rzemieślnicze, dla ułatwienia
swej działalności i wzmocnienia swej pozycji na rynku (w tym również
zagranicznym), mogą się
łączyć
w rzemieślnicze spółdzielnie zaopatrzenia i zbytu.
Wielkim
natomiast problemem jest polskie rolnictwo. Po zniszczeniu PGR-ów dopuszczono
do
odnowienia się obszarnictwa (zielone pustynie – bez ludzi) zarówno
zagranicznego
na
naszym terenie, jak i krajowego. Tymczasem trzeba było preferować
przekształcanie
PGR-ów
w spółki pracownicze lub ich parcelację między właścicieli gospodarstw
rodzinnych.
To
drugie rozwiązanie wzmocniłoby istotnie sektor indywidualnych gospodarstw
rolnych.
Sektor ten był jedynym w całym bloku komunistycznym i był wielkim polskim
atutem
w czasie przechodzenia do gospodarki rynkowej. Niestety, doprowadzono do jego
poważnego
osłabienia zabójczymi kredytami Balcerowicza (w wyniku których kilka tysięcy
chłopów
popełniło samobójstwa) i niszczącym importem produktów rolnych, w tym nawet
zbóż.
Polskie rolnictwo powinno być chronione przed niepotrzebnym importem produktów
rolnych.
Jego najbardziej palącym problem jest jednak niedorozwój różnego rodzaju
spółdzielczości
rolniczej,
o czym poniżej.
b.
Rozwijanie spółdzielczości
Spółdzielczość
jest rozwiązaniem znanym, posiadającym długą tradycję i szeroko
w
świecie stosowanym. W Polsce komunistycznej stworzono jej rozległy sektor,
który mimo
ustrojowej
deformacji spełniał pozytywną rolę. Specustawa Balcerowicza z 1990 roku rozbiła
polską
spółdzielczość, doprowadziła do roztrwonienia jej majątku i sprowadziła ją do
stanu
organizacyjnego gorszego niż przed 1918 rokiem43.
Środowiska neoliberalne są do
spółdzielczości
nastawione wrogo, zarówno od strony doktrynalnej jak i ze względu na własne
interesy. Największą jednak przeszkodą w przywróceniu spółdzielczości należnego
jej znaczenia w gospodarce naszego kraju jest uprzedzenie, wzbudzone w
społeczeństwie polskim przez wspomniane deformacje systemu spółdzielczego w
ustroju komunistycznym.
Bariera
ta powinna być usunięta przez akcję propagandową i idącymi w ślad za nią
działaniami
organizacyjnymi.
Spółdzielczość
jest systemem sprawdzonym w wielu branżach. W Polsce potrzebny jest
dalszy
rozwój spółdzielczości bankowej. Przykładem kraju, w którym jest ona z
powodzeniem
stosowana
na dużą skalę, łącznie z bankowością publiczną, są Niemcy. W Niemczech
działa
ok. 1200 banków spółdzielczych (ok. 12% sektora bankowego) a niemiecka
bankowość
publiczna
stanowi aż 45% sektora bankowego i skupiona jest głównie w regionalnych
bankach
rozwoju. Banki prywatne to mniej niż połowa niemieckiej bankowości. Co
najważniejsze,
prawie
cała bankowość w Niemczech jest bankowością niemiecką.
Potrzebne
jest w Polsce przywrócenie spółdzielczości ubezpieczeniowej (systemu
ubezpieczeń
wzajemnych).
Taką instytucją był przed wojną Powszechny Zakład Ubezpieczeń
Wzajemnych
(późniejszy PZU). Potrzebne jest odnowienie i rozwój spółdzielczości
konsumenckiej.
Przykładem
może być Szwajcaria, gdzie dwie największe sieci supermarketów, to sieci
spółdzielcze (oczywiście spółdzielczość tego typu może być rozwijana na
mniejszą skalę).
Potrzebne jest odnowienie i rozwój spółdzielczości
mieszkaniowej, budującej tanie mieszkania dla młodych niezamożnych małżeństw.
Szczególne
znaczenie ma odnowienie i rozwój szerokiej gamy spółdzielczości rolniczej.
W
1979 roku Kazimierz Boczar pisał o spółdzielczości rolniczej w krajach
kapitalistycznych44:
„Spółdzielczość
rolnicza należy (…) do najbardziej dynamicznych ruchów spółdzielczych
zarówno
pod względem zmian ilościowych, jak i jakościowych. Zmiany te szczególnie
się
nasilają w ostatnich latach, w związku z wkroczeniem do produkcji rolnej
kompleksu
agrarno-przemysłowego.
Polityka spółdzielni rolniczych zmierza zawsze do zwiększenia
efektywności
gospodarstw zrzeszonych członków. Osiągały one ten cel zarówno w ramach
własnej
działalności, jak i poprzez oddziaływanie na rynek. Zasady te ogólnie zachowują
swą
moc do dnia dzisiejszego. Spółdzielnie rolnicze dążą do sytuacji „silnych rąk”
na
rynku.
Tworzą one albo duże organizmy I stopnia, albo wiążą się w federacje,
prowadzące
jednolitą
politykę podaży. Podaż dostosowują do sytuacji rynkowej. W miarę możliwości
starają
się kierować popytem (ceny, propaganda, formy sprzedaży).”
Ten
stan rzeczy powinien być drogowskazem dla polskich rolników lat 80. Niestety
stało
się inaczej. Spółdzielczość rolnicza uległa destrukcji razem z resztą polskiej
spółdzielczości.
Alfred
Domagalski, prezes Krajowej Rady Spółdzielczej pisze współcześnie 45:
Niedostateczne
struktury gospodarcze polskich rolników stanowią dziś największą słabość
naszego
rolnictwa na tle Europy Zachodniej. Siłą tamtejszych rolników są ich
spółdzielnie,
które
odbierają ponad 60% produkcji rolniczej i niemal tyle samo dostarczają środków
produkcji.
Jeśli polscy rolnicy chcą być partnerami rolników europejskich muszą tę słabość
bardzo
szybko wyeliminować w najlepiej pojętym własnym interesie.
Zatem
spółdzielczość to nie komunizm a kapitalizm! Uświadomienie tego naszym
rolnikom,
jest
nadal podstawowym (po 20 latach transformacji) problemem. Spółdzielczość
rolnicza,
tak
jak rady pracownicze, zaczyna być w Polsce promowana przez Unię Europejską.
Słabość
inicjatyw oddolnych wśród rolników powoduje, że powinny być one wspomagane
przez
organy samorządu terytorialnego, istniejące organizacje spółdzielcze i
polityczne reprezentacje
polskiej
wsi.
Spółdzielczość
rolnicza na Zachodzie tworzy potężne kompleksy agrarno-przemysłowe
z
powodzeniem konkurujące z prywatnym agrobiznesem, który u nas w postaci
kapitału zagranicznego
zupełnie
opanował rolnictwo. Od czasu napisania książki Kazimierza Boczara
spółdzielczość
w zachodniej Europie i w świecie jeszcze bardziej rozwinęła się i wzmocniła.
Konkurencja
z prywatnym agrobiznesem skłania ją do przechodzenia od luźnych federacyjnych
powiązań
do struktur bardziej zintegrowanych. Proces ten jest najbardziej zaawansowany
w
krajach skandynawskich, których rolnictwo (obok Japonii) jest najbardziej
zorganizowane
w strukturach spółdzielczych. Polskiej wsi potrzebne jest odrodzenie,
podstawowej dla rolnictwa, spółdzielczości zaopatrzenia
i
zbytu oraz spółek i kółek maszynowych. Własna organizacja zbytu może się zająć
nawet
eksportem produktów rolnych. Nadmieńmy, że eksport zbóż z Kanady, Australii
i
Stanów Zjednoczonych realizowany jest w dużej mierze przez organizacje
spółdzielcze.
W
dalszej kolejności potrzebne jest spółdzielcze wejście rolników w sferę
przetwórstwa
własnej
produkcji rolnej46 oraz produkcji materiałów zaopatrzenia
rolnictwa. W ten sposób
polskie
uspółdzielczone rolnictwo może wyjść daleko poza wieś, tworząc silny agrobiznes
i
stać się ważnym przyczółkiem odbudowy gospodarki narodowej.
Spółdzielczość
jest instytucją, która może się rozwijać prawie w każdej społeczności lokalnej
wiążąc
ją razem, podnosząc jej kulturę obywatelską i ekonomiczną a przede wszystkim
podnosząc,
poprzez samorząd gospodarczy, jej dobrobyt.
Spółdzielczość
jest doskonałym polem działania inicjatywy oddolnej. Ze strony państwa
sprzyja
jej system prawny, który powinien być jednak zmodyfikowany. Na szczeblu
lokalnym
potrzebne jest tylko dobre rozumienie wagi tematu, chęć, wiedza oraz
umiejętności
i
odpowiednia kultura działania.
c.
Rozwijanie akcjonariatu pracowniczego
Akcjonariat
pracowniczy (własność pracownicza) rozwija się od ponad 30 lat w Stanach
Zjednoczonych
a w ślad za nimi w Europie Zachodniej. Jest on skutecznym narzędziem
zwiększania
efektywności przedsiębiorstw, upowszechniania własności prywatnej, podnoszenia
kultury
obywatelskiej i redukcji funkcji opiekuńczych państwa. W Stanach
Zjednoczonych
akcjonariat pracowniczy rozwija się najlepiej (aż do poziomu spółek
pracowniczych)
w
sieciach supermarketów.
Zasadą
akcjonariatu pracowniczego jest gromadzenie akcji pracowniczych we wspólnym
funduszu
inwestycyjnym (który w Stanach Zjednoczonych ma możność pobierania
kredytu)
oraz ich niezbywalność w całym okresie zatrudnienia pracownika. Pracownik,
przechodząc
na emeryturę odsprzedaje akcje swojej firmie a uzyskana gotówka staje się
istotnym
elementem jego zabezpieczenia emerytalnego. Jest to emerytura trzeciego filaru
według
naszej klasyfikacji.
W
Polsce wprowadzono akcjonariat pracowniczy jako jeden ze sposobów prywatyzacji.
Miał
on jednak odegrać rolę tylko tzw. smaru prywatyzacyjnego, ułatwiającego
prywatyzację,
ale
nie zapewniającego trwałego działania i rozwoju własności pracowniczej.
W
związku z tym nie wprowadzono rozwiązań amerykańskich, przedstawionych powyżej,
co
służyło wyprzedaży akcji pracowniczych. Mimo to prywatyzacja poprzez tzw.
„spółki
pracownicze”
okazała się najlepszą formą prywatyzacji.
W
2009 roku powstał rządowy program prywatyzacji pracowniczej47,
przewidujący
państwowe
gwarancje kredytów zaciąganych na pracownicze wykupy przedsiębiorstw oraz
przewidujący
zmianę odpowiedniego prawa. Otwiera to nowe perspektywy rozwoju akcjonariatu
pracowniczego
w Polsce.
Niezależnie
od tego akcjonariat może być rozwijany oddolnie na zasadzie regulacji
(statutów)
własnych (wewnętrznych), ustanawiających pracowniczy fundusz inwestycyjny
i
niezbywalność lokowanych w nim udziałów, w okresie zatrudnienia. Regulacje
takie mogą
być
ustanawiane zarówno w prywatyzowanych jeszcze przedsiębiorstwach państwowych
i
komunalnych, jak i w przedsiębiorstwach prywatnych.
Akcjonariat
pracowniczy jest szansą na odbudowanie kapitału krajowego w kraju, który
–
jak pisze Kazimierz Z. Poznański48 –
zaczął żyć „z gołej pensji”.
d.
Rozwijanie akcjonariatu społeczności lokalnych
Akcjonariatem
społeczności lokalnych można nazwać kombinowane formy własności
wiążące
kapitałowo społeczność lokalną z istniejącymi na jej terenie
przedsiębiorstwami,
(zwłaszcza
tymi, z których usług społeczność ta korzysta, czy współdziała poprzez
kooperację)
jak
również (choć niekoniecznie) z jednostkami samorządu terytorialnego.
Wspomniany
program rządowy z 2009 roku wprowadza instytucję „spółek aktywności
obywatelskiej”,
które mają powstawać na bazie prywatyzowanych przedsiębiorstw. Co
najmniej
30% pracowników ma w nich obejmować co najmniej 30% akcji. Pozostałe akcje
obejmują
wyłącznie bądź jednostki samorządu terytorialnego, bądź kooperanci, bądź
rolnicy
lub
rybacy. Ostatni wariant nawiązuje do tradycyjnej spółdzielczości przetwórczej z
tym,
że
współwłasność dostawców przedsiębiorstwa przetwórstwa rolniczego lub rybnego
uzupełniona
jest
tu o akcjonariat pracowniczy tychże przedsiębiorstw.
Zdefiniowany
wcześniej „akcjonariat społeczności lokalnych” jest kategorią szerszą
a
jego nazwa oddaje lepiej istotę „spółek aktywności obywatelskiej” programu
rządowego.
Szerszy
jego zakres wiąże się z brakiem ograniczenia do procesu prywatyzacji
(przedsiębiorstwa
wchodzące
w akcjonariat społeczności lokalnych mogą być prywatne lub nowopowstające)
oraz
z włączaniem do akcjonariatu lokalnego miejscowych obywateli. Ten
ostatni
wariant został już w Polsce zrealizowany w 1997 w Ostrowie Wielkopolskim z
inicjatywy
ówczesnego
prezydenta miasta – Mirosława Kruszyńskiego. Duża część mieszkańców
Ostrowa
Wlkp. (zameldowanych na miejscu i posiadających polskie obywatelstwo)
została
uwłaszczona na majątku przedsiębiorstw komunalnych (zakład ciepłowniczy,
wodociągi
i
kanalizacja, mieszkania komunalne, komunikacja miejska, wywózka śmieci,
targowiska
miejskie),
z zachowaniem pakietu kontrolnego (51%) przez Gminę Miasto Ostrów
Wielkopolski.
W
zakres tego typu prywatyzacji mogą wchodzić również szpitale komunalne, co
dzisiaj
jest
problemem bardzo aktualnym. Ich prywatyzacja może być także przeprowadzona
zgodnie
ze wspomnianym programem rządowym prywatyzacji pracowniczej, z ograniczeniem
akcjonariatu
do personelu tych szpitali i z pozostawieniem komunalnego pakietu kontrolnego.
Precedensem
akcjonariatu pracowniczego w służbie zdrowia są amerykańskie spółki
pracownicze
w tej branży. Z początkiem lat 90. działały w Stanach Zjednoczonych dwie
duże
sieci szpitali z akcjonariatem – Health Care (30 tys. pracowników, z ponad 30%
udziałem
kapitału
pracowniczego) i EPIC Healthcare Group (12 tys. pracowników z ponad 50%
udziałem kapitału pracowniczego – spółka pracownicza)49.
Obecnie spółki pracownicze
w
branży medycznej dominują w tym kraju w opiece domowej. Wymienić tu można te,
które
liczą powyżej 1 tysiąca pracowników: Empres Healthcare (5,4 tys. pracowników),
Medicalodges
(2,3 tys. prac.), Cooperative Home Care Associates (1,6 tys. prac.) i Zandex
Health
Care (1,2 tys. prac.). Duża spółka pracownicza funkcjonuje tu również w branży
pogotowia
ratunkowego
– Acadian Ambulance (2,3 tys. pracowników)50.
Akcjonariat
społeczności lokalnych może przybierać różne formy. Zwykła spółka pracownicza
jest
najwęższym typem takiego akcjonariatu. Jego najprostsze poszerzenie nastąpi
poprzez
włączenie rodzin pracowników, pracowników emerytowanych oraz bliskich
kooperantów.
Całe
takie poszerzenie odbywa się wewnątrz społeczności lokalnej.
Dobrymi
obiektami dla rozwijania akcjonariatu społeczności lokalnych są supermarkety.
W
Stanach Zjednoczonych wiele z nich to spółki pracownicze, łącznie z największą
z
nich – siecią Publix Supermarkets (146 tys. pracowników). W Hiszpanii spółki
takie łączone
są
ze spółdzielczością konsumencką (sieć supermarketów Eroski). Z kolei szwajcarska
spółdzielczo-konsumencka
sieć supermarketów Migros, ekspandując za granicę, utworzyła
spółkę
z samorządem miejskim Istambułu. W ramach akcjonariatu społeczności lokalnych
możliwe
jest łączenie wszystkich trzech, powyższych typów własności.
Akcjonariat
społeczności lokalnych powinien być obsługiwany przez banki spółdzielcze,
branżowe,
czy regionalne – wzorowane na kantonalnych bankach szwajcarskich. Unikać
powinien
natomiast banków komercyjnych.
Akcjonariat
społeczności lokalnych zredukuje postępującą obecnie atomizację społeczeństwa51,
podniesie
jego kulturę obywatelską i ekonomiczną a przede wszystkim przyczyni
się
istotnie do rozwoju gospodarki i gospodarności lokalnej a przez to i krajowej.
Przy
osiągnięciu
pewnego znaczącego stopnia rozwoju wymusi on prawidłowe funkcjonowanie
demokracji
na szczeblu państwowym, poprawne ustawodawstwo oraz strategiczną politykę
gospodarczą
państwa.
Akcjonariat
społeczności lokalnych powinien trzymać się z dala od mechanizmów
giełdowych,
handlu akcjami oraz od koncepcji szeroko rozumianego akcjonariatu
obywatelskiego.
Jak
wykazały doświadczenia tzw. kapitalizmu ludowego na Zachodzie i analogicznego
„akcjonariatu
obywatelskiego” w Polsce (projekt NFI oraz program akcjonariatu
obywatelskiego
AWS) akcje takiego systemu są szybko wyprzedawane i system zanika.
Właściciele
takich akcji, nawet jeżeli ich się nie pozbędą, nie mają żadnego wpływu na
gospodarkę
i
co najwyżej rozwijają kulturę spekulacji a nie kulturę obywatelską.
Udział
we własności powinien się łączyć z funkcją gospodarza. Wtedy własność prywatna
realizuje
swoje walory. Posiadanie udziałów nie powinno służyć spekulacji i wymuszaniu
na
zarządzie przedsiębiorstwa maksymalizacji zysków z lekceważeniem strategii
długofalowego
rozwoju. Ma to jednak miejsce wtedy, gdy udziałowiec stoi z dala od
przedsiębiorstwa,
którego
udziały posiada.
IV. Podsumowanie
Przedstawione
powyżej instytucje i mechanizmy ekonomiczno-polityczne są rozwiązaniami
sprawdzonymi
i działającymi z powodzeniem w świecie od lat. Ich niedorozwój, czy
nawet
brak w Polsce wiąże się głównie z ich nieznajomością lub z kłamliwym
zdyskredytowaniem
przez
neoliberalną propagandę, co na jedno w praktyce wychodzi.
Uruchomienie
przedstawionego powyżej, w głównych zarysach, programu wymaga zatem
w
pierwszej kolejności pokonania bariery ignorancji i zafałszowanego postrzegania
gospodarki
światowej przez znaczną część polskiego społeczeństwa.
Wprowadzenie
programu w życie, w dowolnych wariantach szczegółowych, zlikwiduje
skutki
neoliberalnej dewastacji kraju i przywróci Polsce należną jej pozycję
ekonomiczną
i
polityczną w świecie współczesnym.
Wrocław,
lipiec – sierpień 2011
Autor
jest:
–
ekspertem Polskiego Lobby Przemysłowego im. Eugeniusza
Kwiatkowskiego
–
członkiem wspierającym Unii Własności Pracowniczej (Polska)
–
wieloletnim członkiem Narodowego Centrum Własności
Pracowniczej w Stanach Zjednoczonych (National Center
for
Employee Ownership)
–
wieloletnim propagatorem własności pracowniczej w Polsce
Posłowie:
Po
napisaniu powyższego tekstu autor wysłał go m.in. do prof. dr hab. inż.
Włodzimierza
Bojarskiego.
W odpowiedzi Profesor przysłał inny tekst programowy zatytułowany:
„Potrzeba
szerszej realizacji społecznej, zrównoważonej gospodarki rynkowej i budowy
społeczeństwa
obywatelskiego”, z czerwca 2010 roku, zredagowany pod Jego
kierunkiem
przez
Zespół Naukowców1 przy
Warszawskiej Szkole Zarządzania – Szkole
Wyższej.
Oba
teksty, pisane niezależnie, są prawie identyczne pod względem merytorycznym.
Jest
to przypadkowa okoliczność będąca swego rodzaju potwierdzeniem obiektywizmu
przedstawionych
w nich rozwiązań.
Jan Koziar
27
Kooperacyjne
stosunki przemysłowe istnieją również w kapitalizmie typu japońskiego – patrz
punkt
III. 4.
28
Ryszard
Stocki, Piotr Prokopowicz, Grzegorz Żmuda, „Pełna partycypacja w zarządzaniu.
Tajemnica
sukcesu
największych eksperymentów menedżerskich świata” . Oficyna a Wolters Kluwer
business,
Kraków,
2008.
29
Aleksandra
Bławat, Anna Drobny, „Dialog organizacyjny”. Oficyna a Wolters Kluwer business,
Warszawa,
2011.
30
Zagadnienie
to omówione jest w dwóch głównych dziełach przetłumaczonych na język polski:
Max
Weber, „Etyka protestancka a duch kapitalizmu”. TEST, Lublin, 1994 i R. H.
Tawney „Religia
a
powstanie kapitalizmu”. KiW, 1963.
31
Noam
Chomsky, „Zysk ponad ludzi. Neoliberalizm a ład globalny”. Wyd. Dolnośląskie,
2000.
32
Tadeusz
Kowalik, praca cytowana w przypisie 3.
33
David
Gordon, „Conflict and Cooperation: an Empirical Glips of the Imperatives of
Efficiency and
Redistribution”,
[w:] S. Bowles, H. Gintis (red.), Recasting Egalitarianism, London – N. York,
1998.
34
PWN
1984, s. 273-4.
35
„Demokracja
Gospodarcza” nr 12, Wrocław, 1991.
36
Jan
Koziar, „Trzy typy gospodarek kapitalistycznych”, [w:] Materiały Sympozjum
„Jaka forma
kapitalizmu
w Polsce?” , Wrocław, 12-14. IV. 1996 r.
37
Miało
to miejsce na Międzynarodowym Seminarium Związkowym w Łęcznej k/Lublina, 4–10
listopada
1989 r. Na konferencji tej jedynie delegat z zagranicy, włoski związkowiec
Maurizio
Polverari
tłumaczył, że jedynym współczesnym rozwiązaniem jest związek współzarządzający.
38
W
konkretnych przypadkach mogą być lepsze od przedsiębiorstw prywatnych. W czasie
wprowadzania
planu
Balcerowicza prof. Jan Mujżel wskazywał na 80 firm państwowych figurujących na
liście
„Fortune”
wśród 500 najlepszych firm w skali światowej. Vide Tadeusz Kowalik (praca
cytowana
w
przypisie 3).
39
Stanisław
Grabski, “Myśli o dziejowej drodze Polski”, Książnica Polska, Glasgow, 1944.
40
Joseph
Blasi, „Employee Ownership – Revolution or Ripoff?”, Balinger Publ. Corp.,
1988.
41
Według
Jensa Lowitzscha (praca cytowana w przypisie 22) prywatyzowany majątek byłej
NRD trafił
tylko
w 10 procentach do nabywców zagranicznych.
42
H.J.
Papier, [w:] Maunz, Düring, Papier „Komentar zum Grundgestz der Bundesrepublik
Deutschland”.
Vide
Jens Lowitzsch (praca cytowana w przypisie 22).
43
Krzysztof
Lachowski, „Integracja i współpraca spółdzielni rolniczych w zakresie
produkcji, handlu
i
usług – stan, perspektywy i doświadczenia europejskie”, [w:] „Spółdzielczość
rolnicza w rozwoju wsi
i
rolnictwa”, Krajowa Rada Spółdzielcza, Warszawa, 2006.
44
Kazimierz
Boczar, „Spółdzielczość”, PWE, Warszawa, 1979.
45
Alfred
Domagalski, „Spółdzielnie rolnicze – szansa czy konieczność”, [w:]
„Spółdzielczość rolnicza
w
rozwoju wsi i rolnictwa”, Krajowa Rada Spółdzielcza, Warszawa, 2006.
46
Zadawalający
stan rzeczy istnieje obecnie tylko w spółdzielczości mleczarskiej.
47
Program
opracowany przez Ministerstwo Gospodarki.
48
Patrz
strona 10. niniejszej pracy.
49
Employee
Ownership Report nr. 3, 1992.
50
Employee
Ownership Report nr. 4, 2011.
51
Atomizacja
społeczeństwa jest też cechą wspólną komunizmu i neoliberalizmu. Ten ostatni
wprowadza
ją
nawet w większym stopniu.
1
W
składzie: prof. dr hab. inż. Włodzimierz Bojarski, prof. dr hab. Zdzisław
Cygan,
prof.
dr hab. Jan Dziewulski, mgr inż. Marek Głogowski, dr Kazimierz Golinowski,
dr
Szczęsny Z. Górski, dr Krzysztof Lachowski, dr hab. Paweł Soroka, prof. dr hab.
Artur Śliwiński,
dr
Stanisław Wesołowski, prof. dr hab. Andrzej Zawiślak, prof. dr hab. Jerzy
Żyrzyński.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.