niedziela, 13 lipca 2014

Społeczna gospodarka rynkowa i Samorządna Rzeczpospolita (3)



III. Sposoby realizacji obowiązujących w Polsce
programów społeczno-gospodarczych


1. Zmarginalizowanie ideologii neoliberalnej


 Podstawowym polskim problemem jest indoktrynacja ideologią neoliberalną. Wprawdzie praktyka dwudziestu lat transformacji, globalizacji i wglądu w rzeczywiste funkcjonowanie gospodarek rynkowych (zwłaszcza niemieckiej i francuskiej) otworzyły oczy wielu naszym współobywatelom, jednakże uwikłanie umysłowe w tę szkodliwą doktrynę jest nadal duże.
Jak już wspomniano, pierwszy etap bardzo skutecznej indoktrynacji neoliberalizmem opozycyjnych elit został przeprowadzony w latach 80. przez pozasolidarnościowe wydawnictwa drugiego obiegu. Później rolę tę zaczęły kontynuować oficjalne media i programy nauczania uczelni ekonomicznych. To te właśnie uczelnie zaczęły spełniać rolę szczególnie szkodliwą, kształcąc neoliberalnych fachowców do działalności praktycznej i dalszej działalności
propagandowej.
Należy więc dążyć do skorygowania programów nauczania uczelni o profilach ekonomicznych.
Jednostronne i wręcz fałszywe przedstawianie ekonomii światowej (zarówno współczesnej jak i w jej wymiarze historycznym) jest niedopuszczalne ze względów zasadniczych. Należy zatem upowszechniać wiedzę o zróżnicowaniu kapitalizmu współczesnego i jego trzech głównych odmianach: anglosaskiej, niemieckiej i japońskiej. Wśród nich nawet kapitalizm anglosaski ma mało wspólnego z rozpropagowaną u nas neoliberalną dewiacją. Należy nauczać o polityce gospodarczej państwa i kooperacyjnych stosunkach przemysłowych (pracownicze współzarządzanie) występujących w kapitalizmie niemieckim a stąd upowszechnionych w całym zachodnioeuropejskim kapitalizmie kontynentalnym.
W ten sposób nasz konstytucyjny zapis o „społecznej gospodarce rynkowej” stanie się w Polsce zrozumiałym27. W ramach kapitalizmu typu niemieckiego na szczególną uwagę zasługuje model skandynawski. W nauce o kapitalizmie europejskim (w dużym stopniu uspółdzielczonym) nacisk należy położyć na spółdzielczość we wszystkich jej wymiarach,
w szczególności finansowym (bankowość, ubezpieczenia), którą do dzisiaj kojarzy się u nas irracjonalnie z komunizmem. Duże znaczenie ma dobre zaznajomienie się z kapitalizmem typu japońskiego (stosowanym przez wszystkie wschodnioazjatyckie „tygrysy”), który najdobitniej falsyfikuje neoliberalną teorię międzynarodowych sfer finansowych. Na pierwszy plan wysuwa się tu strategiczna polityka gospodarcza państwa a oprócz kooperacyjnych stosunków przemysłowychbankowość, nastawiona na rozwój własnego kraju a nie wyłącznie na osiąganie własnych zysków. Z rozwiązań amerykańskich na pierwszy plan wysuwa się akcjonariat pracowniczy.


Obecnie polski student ekonomii nie dowiaduje się o nim niczego więcej poza negatywnymi, fałszywymi opiniami. Tymczasem w systemie tym pracuje już prawie 30 mln amerykańskich pracowników a spółki pracownicze wykazują większą efektywność od spółek opartych na tradycyjnej własności prywatnej.
W ramach amerykańskiego akcjonariatu wypracowano najbardziej zaawansowany system pracowniczego współzarządzania, tzw. Open Book Management (zarządzanie jawne), który może być stosowany również w przedsiębiorstwach bez akcjonariatu. Dystansuje on rozwiązania niemieckie i japońskie oraz doskonale łączy indywidualizm z pracą zespołową.

W Stanach Zjednoczonych pokazało się wiele książek o tym typie zarządzania i prowadzone
są w tym zakresie kursy. Dlaczego takich kursów nie prowadzić na polskich uczelniach
ekonomicznych? Dotychczas ukazała się w Polsce tylko jedna książka na ten temat, zresztą
twórczo dopracowana, co jest naszym polskim osiągnięciem28. Jedna z firm krakowskich
wprowadziła ten system z powodzeniem w życie29. Kontrahenci tej firmy doznają swoistego
szoku stykając się z jej działaniem, dla nich niezrozumiałym, co jest swego rodzaju miarą
zaawansowania naszej neoliberalnej dewiacji.
Kolejnym tematem wymagającym rzetelnego potraktowania jest etyka gospodarcza.
Tak zwana etyka biznesu stała się już modna na polskich uczelniach i w środowiskach ekonomicznych,
jednakże mało uwagi poświęca się w niej gospodarczej etyce protestanckiej
jako kulturowej bazie kapitalizmu zachodnioeuropejskiego30. Nie chodzi tu o powrót do
konkretnych religijnych źródeł, ale o sfalsyfikowanie marksistowsko - neoliberalnej (ekonomistycznej)
tezy, że kapitalizm rozwinął się wyłącznie z dążenia do zysku i poprzez różnego
rodzaju zdzierstwa, oszustwa i korupcję. To właśnie z takiego rozumienia genezy kapitalizmu
wzięło się sztandarowe hasło naszej transformacji, że „pierwszy milion trzeba ukraść”
a sama transformacja zaowocowała bardziej korupcją niż rozwojem gospodarczym.
Dobra i dobrze ugruntowana etyka gospodarcza jest podstawą każdej dobrej ekonomii.
Na Dalekim Wschodzie jej bazą jest konfucjanizm. Możemy czuć niechęć do protestanckiej
etyki gospodarczej z różnych pozycji światopoglądowych (ateistycznych, katolickich czy
starozakonnych), ale to nie powód by negować jej historyczne znaczenie w początkach oraz
w późniejszym okresie rozwoju kapitalizmu zachodnioeuropejskiego i amerykańskiego,
a tym samym fałszować historię. W związku z taką niechęcią można, albo przyjąć konfucjanizm,
albo wymyśleć nowy system, a najlepiej rozwinąć i potraktować bardziej serio katolicką
etykę gospodarczą. Jednak bez potraktowania serio gospodarczej etyki protestanckiej
i odwoływania się do jej przykładu nie uda nam się tego skutecznie przeprowadzić, bo po
prostu nie zrozumiemy problemu.
Według panującego obecnie w Polsce ekonomistycznego poglądu, że to ekonomia generuje
świadomość a nie odwrotnie (czyli tak jak u Marksa), etyka gospodarcza ma być
generowana mechanicznie przez rynek. Argumentuje się, że z nieuczciwym podmiotem inne rynkowe podmioty nie będą chciały współdziałać. Owszem, ale cóż to za etyka – jestem
„uczciwy”, gdy mi grożą konsekwencje za nieuczciwość a jeśli nie, to mogę oszukać
kontrahenta. Tych drugich działań mamy aż nadto w naszej skorumpowanej gospodarce
rynkowej. Są one prostą konsekwencją takiego rozumienia genezy i istoty etyki.
Nierozumienie bardziej fundamentalnego i bardziej humanistycznego źródła etyki przejawia
się w naszym omal powszechnym, i nonsensownym zarazem, wyjaśnianiu (szokującej
nas skądinąd) uczciwości skandynawskiej. W powszechnej u nas opinii jest ona skutkiem
dawniejszego obcinania rąk za różne przestępstwa. Owszem takie kary były tam stosowane,
ale dotyczyły marginesu społecznego. Natomiast trzon społeczeństw skandynawskich
opierał swą uczciwość na dobrze ugruntowanej kulturze protestanckiej. Scheda tego, mimo
laicyzacji, utrzymała się na północy Europy do dziś.

2. Wprowadzenie polityki gospodarczej państwa

Polityka gospodarcza państwa, wbrew dzisiejszemu w Polsce rozumieniu, nie oznacza
dzielenia dochodu krajowego między ubogich. Oznacza natomiast wspomaganie rozwoju
gospodarczego kraju przez państwo. Jest to czynnik o ogromnym pozytywnym wpływie na
gospodarkę, decydujący (obok kooperacyjnych stosunków przemysłowych – o czym dalej)
o przewadze kapitalizmów typu niemieckiego i japońskiego nad anglosaskim.
Polityka gospodarcza jest obecnie stosowana w całej zachodniej Europie kontynentalnej.
W samych Niemczech jest realizowana głównie przez banki, we współpracy z rządem.
Najbardziej jawnie prowadzona jest we Francji, gdzie podobnie jak w Japonii realizuje się
kilkuletnie ogólnokrajowe plany gospodarcze. Jak widać, planowanie gospodarcze doskonale
harmonizuje z gospodarką rynkową, wspomagając ją a nie osłabiając. Planowanie gospodarcze
nie jest więc (wbrew demagogii neoliberalnej) istotą komunizmu i nie należy go
mylić z komunistycznym systemem nakazowo-rozdzielczym.
Wbrew pozorom, polityka gospodarcza stosowana jest również w kapitalizmie anglosaskim,
który się jej oficjalnie wyrzeka. W Stanach Zjednoczonych jest ona realizowana
przez tzw. system Pentagonu31, za pomocą potężnego kompleksu gospodarczo-militarnego.
Zatajanie tej polityki wiąże się z propagowaniem liberalizmu na zewnątrz, co służy uzależnianiu
i wykorzystywaniu innych gospodarek.
Niestety, w Polsce uwierzono propagandzie, że państwo nie ma prowadzić polityki gospodarczej;
propagandzie wyrażonej hasłem ministra przemysłu w rządzie Mazowieckiego,
Tadeusza Syryjczyka, że „najlepszą polityką gospodarczą jest jej brak”. Jednakże za parawanem
tego hasła rząd prowadził intensywną antyspołeczną politykę gospodarczą polegająca
na planowym, sterowanym niszczeniu polskiej gospodarki. Proces ten został opisany
wcześniej i nie ma potrzeby do tego wracać.
Planowanie zaczęło stopniowo odzyskiwać w Polsce swoje znaczenie, ale na niższych
szczeblach terytorialnych. Doszło dzisiaj do paradoksalnej sytuacji, gdy strategię gospodarczą
prowadzą gminy, miasta i województwa. Powołano nawet Ministerstwo Rozwoju
Regionalnego, a nie prowadzi jej państwo. Na poziomie państwowym zaznacza się nawet trend odwrotny, gdyż powstałe w 1997 roku rządowe Centrum Studiów Strategicznych, które
próbowało tworzyć namiastkę polityki gospodarczej, zostało zlikwidowane w 2006 roku
przez premiera Marcinkiewicza.
Wyrzekanie się przez rząd polityki gospodarczej jest równoznaczne z totalnym sabotażem
interesów Polski. Polityka taka musi zostać jak najszybciej podjęta a bez jej ustanawiania
i realizacji żaden rząd nie powinien mieć racji bytu.
Ogólnokrajowa polityka gospodarcza może być wprowadzana już przy obecnej strukturze
najwyższych władz państwowych, jednakże dla jej ustanawiania, korekty i kontroli
najbardziej kompetentną i operatywną byłaby parlamentarna Izba Samorządowa.

3. Przekształcenie Senatu w Izbę Samorządową

Koncepcja Izby Samorządowej ma w Polsce dobrą tradycję a poza tym nawiązuje do
rozwiązań zagranicznych. Tuż po wojnie wprowadziło ją do swych programów (w opozycji
do programu komunistów) Polskie Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Pracy a w 1981
„Solidarność”. Po upadku komunizmu, w trakcie prac nad nową konstytucją, uwzględnił
ją projekt PSL i Unii Pracy. Warto tu przytoczyć jej uzasadnienie przedstawione na
Zgromadzeniu Narodowym w 1994 roku przez posła PSL Aleksandra Łuczaka:
Wysokie Zgromadzenie Narodowe! Koncentrując się teraz na sprawach ustroju politycznego
państwa, stwierdzam, że nasz projekt konstytucji w pełni realizuje klasyczną dla
demokracji parlamentarnej zasadę trójpodziału władzy: ‘Organami narodu w zakresie ustawodawstwa
jest Sejm i Izba Samorządowa, w zakresie władzy wykonawczej – prezydent
Rzeczypospolitej i rząd, w zakresie wymiaru sprawiedliwości i ochrony prawa – niezawisłe
sądy i organy ochrony prawnej’. W tym przepisie odzwierciedla się istotny dorobek ideowy
ruchu ludowego, a także długoletni dorobek polskiego parlamentaryzmu. Inne projekty konstytucyjne
normują te sprawy podobnie. Nas jednak wyróżnia specyficzne rozumienie roli
dwuizbowego parlamentu, złożonego z Sejmu i Izby Samorządowej. Tworząc nasz projekt
konstytucji, staraliśmy się przywołać tradycję samorządową, ukonstytuować ją w formie

Izby Samorządowej. Za celowe uważamy utworzenie Izby Samorządowej, którą chcemy

traktować jako istotny element struktury organizacyjnej państwa. Izba Samorządowa byłaby
krajową reprezentacją samorządów wszystkich rodzajów. Bez niej niewyobrażalne jest
budowanie w Polsce społeczeństwa obywatelskiego. (…)
Izbę Samorządową, jako novum konstytucyjne, definiujemy w naszym projekcie następująco:
‘Izba Samorządowa jest drugą Izbą parlamentu i stanowi reprezentację wszystkich
rodzajów samorządów do tworzenia prawa’. Taką właśnie instytucję uważamy za istotny
element naszej konstrukcji ustrojowej. Wynika ona z głębokiej tradycji ruchu ludowego,
z jego nastawienia do społeczności lokalnych. We wprowadzeniu samorządów do parlamentu
upatrujemy szansy ich aktywizacji i realnego włączenia do współrządzenia krajem.
Ma to być zasadnicza przemiana ustrojowa. Przez ostatnie dziesięciolecia patrzono na samorząd
jedynie jako na ‘organ władzy państwowej’, realizujący zarządzanie administracją
na najniższym szczeblu według zasad i norm prawnych narzuconych przez omnipotentną
władzę centralną. Ten mechanizm należy przełamać. Trzeba to zrobić w drodze konstytucyjnej. Samorządy nie mogą poprzestawać jedynie na stosowaniu prawa, ale muszą czynnie
uczestniczyć w jego tworzeniu. Reprezentacja samorządów w postaci Izby Samorządowej
parlamentu oznaczałaby poszerzenie władzy ustawodawczej w państwie, a jednocześnie jej
dodatkowe uspołecznienie.”
W roku 2002 propozycję przekształcenia Senatu w reprezentację samorządów zawierał
program samorządowy organizacji polsko-polinijnej „Liga Polska”. Przytaczam ją w całości:
„Senat RP jako reprezentacja samorządowa. Dla lepszego powiązania działalności
władz parlamentarnych z problematyką, z którą obywatele stykają się bezpośrednio, postulujemy
nadanie Senatowi RP charakteru reprezentacji samorządowej.
Koncepcja ta nawiązuje do programów PSL Mikołajczyka i Stronnictwa Pracy z czasów
referendum 1946 roku. Odrzucany przez komunistów Senat miał według tych programów
być reprezentacją samorządów gospodarczych i kulturalno-oświatowych. Senat miał reprezentować
czynnik fachowy przeciwstawiany czynnikowi politycznemu w Sejmie.
Nadmieńmy też, że Senat Stanów Zjednoczonych jest w rzeczywistości reprezentacją
samorządów stanowych, i że przed powstaniem systemu partyjnego, parlamentaryzm sprowadzał
się głównie do reprezentacji samorządowej. Dzisiaj, w dobie ewidentnego kryzysu
demokracji partyjnej należy uzupełniać ją dawnymi sprawdzonymi rozwiązaniami.
Dzisiejszy Senat RP powiela jedynie skorumpowany sejmowy system partyjny.
Członkowie Senatu powinni być wybierani spośród działaczy samorządowych różnych
szczebli według określonego klucza (np. wg wyników konkursów na najlepsze gminy i powiaty
w danym województwie). Wybór kandydatów do Senatu powinien być przeprowadzany
po odbyciu przez nich, co najmniej jednej kadencji i łączony ze zwykłymi wyborami
samorządowymi. Dla osłabienia partyjności samorządów i poprawienia ciągłości ich pracy
wskazane jest, aby wybory samorządowe były rotacyjne (każde wybory wymieniają tylko
połowę radnych). Działalność kandydata w trakcie jego kadencji samorządowej winna być
głównym atutem jego kampanii wyborczej.
Tak zreformowany Senat będzie głównie reprezentował samorządy i zajmował się tematyką
samorządową. Jego instytucjonalnym zapleczem będą ogólnopolskie związki samorządowe
wraz z ich biurami. Senat taki będzie, jak dotychczas, brał udział w ogólnym procesie
prawodawczym, lecz do jego szczególnych kompetencji należeć będzie udział w opracowaniu
budżetu państwa i krajowej polityki gospodarczej.
Senat taki stanowiłby najmocniejszą przeciwwagę dla pozasejmowej władzy finansowej
i medialnej oraz dla obecnej skorumpowanej, sejmowej władzy partyjnej.
Przekształcenie Senatu RP w izbę reprezentującą samorządy terytorialne, posadowi
demokrację polską na najszerszej obywatelskiej podstawie i przyczyni się do uzdrowienia
i wzmocnienia demokratycznej struktury Państwa Polskiego.”
W 2004 roku Polskie Stronnictwo Ludowe umieściło postulat Izby Samorządowej
w swym dokumencie programowym „Wizja, misja i priorytety programowe Polskiego
Stronnictwa Ludowego”, zatwierdzonym na VII Kongresie PSL w październiku tego roku.
Wprowadzenie przedstawicieli samorządów do Senatu postuluje projekt nowej konstytucji
z roku 2010, opracowany przez PiS: „Senat składa się z reprezentacji m.in. samorządów
terytorialnych, zawodowych, organizacji pozarządowych i przedstawicieli Polonii.”
Jednocześnie PiS ostrzega przed przekształcaniem się zawodowych organizacji samorządowych
w zamknięte korporacje naruszające prawo wykonywania zawodu, co w dzisiejszej
Polsce ma już miejsce.
Koncepcja Izby Samorządowej znalazła mocne poparcie ze strony grupy prezydentów
miast organizujących się z inicjatywy prezydenta Wrocławia, Rafała Dutkiewicza w ruch
„Obywatele do Senatu”.
Samorządy dzielą się na dwie duże grupy: samorządy terytorialne i samorządy zawodowe
(gospodarcze). Podział ten powinien znaleźć odbicie w strukturze i działaniu Izby
Samorządowej. Samorządy gospodarcze mają już swoją pozasejmową organizację w postaci
Krajowej Izby Gospodarczej. Stanowi ona gotową bazę do tego typu reprezentacji
w parlamentarnej Izbie Samorządowej.
Główną rolą Izby Samorządowej powinno być kreowanie, modyfikacja i nadzór, całościowej
strategicznej polityki gospodarczej naszego państwa.

4. Rozwijanie kooperacyjnych stosunków przemysłowych

Kooperacyjne stosunki przemysłowe są bardzo ważnym czynnikiem usprawniającym
gospodarkę. Mają one bogaty dorobek praktyczny i bogatą literaturę. Tymczasem wiedza
o nich i o ich znaczeniu jest w Polsce prawie zerowa. W szczególności nie wie się o nich
prawie nic w środowiskach pracowniczych i związkowych, które tą wiedzą powinny być
szczególnie zainteresowane.
W koncepcji i praktyce kooperacyjnych stosunków przemysłowych bierze się pod uwagę
fakt, że między światem pracy i światem kapitału, oprócz istnienia interesów przeciwstawnych,
istnieje duży zakres interesów wspólnych. W związku z tym powołuje się różne
przedstawicielstwa pracowników mających wgląd w sprawy firmy (głównie w jej finanse)
i współdecydujące o jej funkcjonowaniu. Są to: pracujące na bieżąco rady pracownicze i
wybierany przez pracowników członek zarządu (dyrekcji) oraz przedstawicielstwo pracowników
w radach nadzorczych, które uruchamia się tylko okresowo podczas posiedzeń tychże
rad. System pracowniczego współzarządzania współdziała ze związkami zawodowymi,
których funkcjonariusze wchodzą w skład rad pracowniczych i rad nadzorczych. System
współzarządzania stanowi więc uzupełnienie tradycyjnych obronnych funkcji związkowych.
Związek zawodowy uczestniczący w systemie kooperacyjnym nosi nazwę „związku współzarządzającego”
w odróżnieniu od tradycyjnego związku wyłącznie rewindykacyjnego.
Najbardziej rozwinięty system (prawnie regulowanych) kooperacyjnych stosunków
przemysłowych ma Republika Federalna Niemiec. Nosi on tam nazwę Mitbestimmungu.
Zgodnie z nim każde przedsiębiorstwo liczące powyżej 15 pracowników powinno mieć radę
pracowniczą. Każde przedsiębiorstwo zatrudniające pracowników w przedziale 500-2000
osób, powinno mieć przedstawicielstwo pracownicze w radzie nadzorczej w wysokości 1/3
jej liczebności a powyżej 2 tys. pracowników w wysokości 1/2. Niemiecki system (w mniej
zaawansowanej postaci) przyjął się najpierw w krajach Beneluxu, skandynawskich oraz
Austrii i Szwajcarii, później zaś w krajach romańskich Europy Zachodniej. Dzisiaj obejmuje całą kontynentalną Europę Zachodnią i został uwzględniony w ustawodawstwie Unii Europejskiej.Kooperacyjne stosunki przemysłowe występują również w kapitalizmie typu japońskiego, gdzie są mniej sformalizowane, ale w praktyce działają jeszcze lepiej niż na ZachodzieEuropy. Przeciwieństwem kooperacyjnych stosunków przemysłowych są stosunki konfliktowe (ze związkami wyłącznie rewindykacyjnymi) – typowe dla kapitalizmu anglosaskiego.
Prof. Tadeusz Kowalik32 podaje za Davidem Gordonem33 następujące zestawienie wyników ekonomicznych krajów z kooperacyjnymi i konfliktowymi stosunkami przemysłowymim(kooperacyjnymi i konfliktowymi gospodarkami).




W pierwszej grupie analizowano gospodarki: RFN, Szwecji, Norwegii i Japonii a w drugiej grupie – Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Kanady. Zestawienie to nie obrazuje wyłącznego wpływu kooperacyjnych stosunków na wyniki gospodarcze, gdyż w krajach pierwszej grupy do ich wyższego poziomu przyczynia się
również polityka gospodarcza państwa. Lepszy obraz różnicy między obu typami stosunków daje nasilenie strajków. W opracowaniu „Polityka społeczna w rozwiniętych krajach kapitalistycznych”34 podano następujące zestawienie:





Włochy w tym czasie, razem z Hiszpanią i Francją, należały jeszcze do grupy gospodarek
konfliktowych z tym, że konfliktowość miała w ich przypadku nie liberalną a marksistowską
genezę (walka klas).
Jednakże, to nie mniejsza ilość konfliktów jest decydującym, konstruktywnym czynnikiem
stosunków kooperacyjnych a kreatywne włączenie się całego świata pracy w wytwarzanie
dóbr. Oto, co na temat japońskiego podejścia do szeregowych pracowników pisze
przemysłowiec japoński Konosuke Matsuschita35:
Dla nas zarządzanie to sztuka mobilizowania i włączania całej inteligencji wszystkich
dla dobrej pracy przedsiębiorstwa (…) my wiemy, że inteligencja kilkunastu menedżerów,
choćby byli najzdolniejsi, jest niewystarczająca, aby wyzwaniom sprostać. Tylko inteligencja
wszystkich pracowników przedsiębiorstwa może mu pozwolić na stawienie czoła komplikacjom
i wymaganiom nowego środowiska.”
Po szerszym naświetleniu zagadnienia polityki gospodarczej oraz kooperacyjnych stosunków
przemysłowych, można przedstawić zróżnicowanie trzech głównych typów rozwiniętego
kapitalizmu36, które pozwala lepiej z rozumieć ich istotę:



Wyróżniki nie realizowane w danym typie kapitalizmu, zaznaczone są w powyższej
tabeli drukiem szarym.
Jak widzimy, kapitalizm anglosaski różni się od pozostałych dwóch typów brakiem (niezupełnym
jednak) kooperacyjnych stosunków przemysłowych oraz polityki gospodarczej
państwa i właśnie z tym wiąże się jego mniejsza efektywność. Zatem problemem pierwszej
wagi jest zaprowadzenie w nim tych instytucji. Taki stan rzeczy zadaje kłam propagandzie
neoliberalnej, która powyższe czynniki wiąże z komunizmem i przypisuje im negatywne
znaczenie. Podobne jest podejście neoliberałów do socjalnych funkcji państwa. W związku
z tym, zamiast uzupełniać wybrakowany kapitalizm anglosaski (i polski) o niezbędne mechanizmy
(wymiary), chcą mu jeszcze amputować funkcje socjalne.
Pozostałe różnice są drugorzędne. I tak w kapitalizmie typu japońskiego nie ma rozwiniętych
socjalnych funkcji państwa, jednakże funkcje te spełniają względem swych pracowników
zakłady pracy. W ostatnich latach jednak państwa kapitalizmu japońskiego zaczynają
się też angażować w generalne socjalne wspomaganie swoich społeczeństw.
Najpełniejszą postać ma kapitalizm typu niemieckiego, który dzisiaj należy traktować
jako kapitalizm zachodnioeuropejski, czy po prostu europejski (kapitalizm upowszechniany
w Unii Europejskiej). Jego funkcje socjalne są współczesnym niezbędnikiem, który może
być negowany tylko przez wolnorynkowych ekstremistów. Natomiast jego najbardziej istotnym
składnikiem jest polityka gospodarcza państwa i kooperacyjne stosunki przemysłowe. I właśnie poprzez oba te składniki należy rozumieć sens naszego konstytucyjnego zapisu
o społecznej gospodarce rynkowej.
Kooperacyjne stosunki przemysłowe zaczęto w Polsce wprowadzać w 1981 roku poprzez
ustanowienie samorządów pracowniczych. Od razu jednak w system ten wkradła
się dysfunkcjonalność na zasadzie przypisywania związkom zawodowym i samorządom
konfliktowych relacji. Prowadzono rozważania typu, że „samorząd rządzi a związek broni,
wobec czego związek może nawet strajkować przeciw samorządowi”. W związku z tym
nie dopuszczano też do personalnego łączenia funkcji związkowych z samorządowymi.
Taki nonsesowny układ był żywotny przez całe lata 80. z niechętną postawą kierownictwa
Solidarności do samorządów. Dopiero na przełomie lat 80. i 90., w nawiązaniu do systemu
niemieckiego, zaczęto odwoływać tzw. rady dyrektorskie i tworzyć nowe rady złożone
z działaczy związkowych. Już wcześniej jednak ok. 15% samorządów miało charakter autentyczny
i wykazało się dużą gospodarnością. Wkrótce jednak Balcerowicz zniszczył ruch
samorządowy a tuż przed tym Solidarność została wmanewrowana przez swoich neoliberalnych
ekspertów w formułę związku rewindykacyjnego37.
Po latach rady pracownicze (obecnie rady pracowników) wróciły do Polski na mocy
ustawodawstwa europejskiego, ale pracodawcy na równi ze związkami zawodowymi nie
bardzo wiedzą, co z tym fantem robić. Trudno o lepszy przykład manowców naszych przekształceń
ustrojowych i uwikłań koncepcyjnych.
Ze względu na tradycję i dorobek autentycznych samorządów pracowniczych sprzed
rewolty Balcerowicza oraz na bogatą, towarzyszącą temu ruchowi, literaturę oraz ze względu
na zmuszające do refleksji i działania ustawodawstwo europejskie (w tym przypadku
bardzo pozytywne), przywrócenie kooperacyjnych stosunków przemysłowych nie powinno
być trudne. Dużym problemem może być tu zmiana myślenia działaczy naszych związków
zawodowych, w których przestarzała formuła (wyłącznie rewindykacyjna) zaczęła nieźle
koegzystować ze związkową biurokracją.
Wprowadzenie w Polsce kooperacyjnych stosunków przemysłowych (kooperacyjnej
gospodarki) będzie konkretną realizacją charakterystyki społecznej gospodarki rynkowej
zamieszczonej w Art. 20 Konstytucji RP, jako opartej na „… solidarności, dialogu i współpracy
partnerów społecznych”.
Bez takiego wprowadzenia a tym bardziej bez znajomości i rozumienia instytucji „kooperacyjnych
stosunków przemysłowych” zapis ten jest niewiele mówiącym frazesem.
Wprowadzenie współdecydowania pracowniczego w przedsiębiorstwach zagranicznych
powinno służyć przede wszystkim ograniczeniu stosowanego przez nie wyzysku.
Podkreślmy na koniec, że najlepszym podłożem stosunków kooperacyjnych jest własność
pracownicza, zwłaszcza w postaci spółek pracowniczych. Pracownik kooperuje wtedy
z własnym kapitałem tak jak uwłaszczony swego czasu chłop pańszczyźniany.

5. Rehabilitacja własności państwowej

Neoliberalizm przypisał własności państwowej istotę i punkt wyjścia komunizmu, co
jest ewidentnym nonsensem. Według neoliberalnej ekonomistycznej interpretacji i propagandy,
upaństwowienie zrodziło nomenklaturę gospodarczą, ta zaś wprowadziła komunistyczną
dyktaturę. Tymczasem komunizm zrodził się z totalitarnej ideologii, na bazie której
powstała najpierw totalitarna partia. Potem partia ta przewrotem zdobyła władzę i od razu
wprowadziła monopartyjną dyktaturę. Dopiero później zaczęła upaństwawiać przemysł
i trwało to dosyć długo. Natomiast terror bolszewicki zaczął działać natychmiast.
Podobnie było z hitleryzmem, który w ogóle nie posunął się do upaństwawiania gospodarki
a stworzył równie opresyjny system. Co więcej, prywatny majątek hitlerowców
w Austrii i w Niemczech został po wojnie upaństwowiony a towarzyszyło temu wprowadzenie
demokracji! Szczególnie spektakularny wymiar przybrał ten paralelizm w Austrii,
gdzie sektor państwowy osiągnął 40% całej gospodarki a demokracja wcale na tym nie
ucierpiała. Natomiast w zakresie ekonomii dokonano nawet znanego austriackiego „cudu
gospodarczego”.
Istotą komunizmu była bolszewicka monopartia przy władzy. Neoliberalne zafałszowane
przesunięcie istoty komunizmu na państwowe przedsiębiorstwa, pozwoliło komunistycznej
nomenklaturze rozprawić się z wielkoprzemysłowym światem pracy (przy pomocy
jego inteligenckich przywódców) i uwłaszczyć się na części majątku społecznego z roztrwonieniem
jego reszty.
Państwowe (publiczne) przedsiębiorstwa nie są więc istotą komunizmu, ale nie są też
(generalnie biorąc38) najlepszą formą gospodarki i w żadnym przypadku nie mogą tej gospodarki
dominować. Są jednak niezbędnym elementem ekonomii mieszanej (z różnymi
typami własności) i powinny zajmować należne im miejsce w infrastrukturze gospodarczej:
bankowości, energetyce, transporcie, telekomunikacji, przemyśle obronnym itp.
Własność państwowa powinna być zasadą dla lasów i większych złóż surowców.
W przedsiębiorstwach państwowych, jak we wszystkich innych, powinno obowiązywać
współdecydowanie pracownicze. Można je też łączyć z akcjonariatem pracowniczym, co
byłoby realizacją programu Stanisława Grabskiego z 1944 roku39.

6. Ograniczenia dla skoncentrowanej własności prywatnej i zagranicznej

Ronald Reagan stwierdzał swego czasu 40:
„Nasi Ojcowie Założyciele rozumieli dobrze, że skoncentrowana władza jest wrogiem
wolności i praw człowieka. Wiedzieli oni, że amerykański eksperyment z osobistą wolnością,
wolną przedsiębiorczością i republikańską samorządnością może być uwieńczony sukcesem tylko wtedy, jeżeli władza będzie rozproszona. A ponieważ społeczna i polityczna władza
opiera się zawsze na władzy ekonomicznej rozumieli oni dobrze, że bogactwo i własność
powinny być szeroko rozdzielone pomiędzy obywateli kraju.”
Skoncentrowana własność wpływa negatywnie nie tylko na demokrację, ale i na samą
ekonomię, prowadząc np. do monopolizacji. Zatem z obu tych względów należy ją ograniczać.
Szczególnie negatywny wpływ skoncentrowanej własności na demokrację i ekonomię
ma miejsce wtedy, gdy jest ona własnością zagraniczną. W kapitalizmach typu niemieckiego
i anglosaskiego udział tej własności nie przekracza 15–20 % 41. U wschodnioazjatyckich
„tygrysów” jest jeszcze mniejszy. Należy dążyć w Polsce do podobnego poziomu, czyli
należy usuwać skutki kryminalnej wyprzedaży polskiego majątku, co będzie zadaniem
najtrudniejszym. Szczególnie należy dbać o polską własność w zakresie finansów (bankowość,
ubezpieczenia, w tym zabezpieczenia emerytalne) i mediów. Należy podkreślić, że
konstytucje krajów Europy Zachodniej chronią krajowe środki przekazu przed zagraniczną
dominacją.
Skoncentrowana własność prywatna ma niezaprzeczalną rację bytu, gdy jest w rękach
osoby tworzącej ją od podstaw, która najlepiej zna się na zarządzaniu nią. Co innego gdy
własność ta ma być dziedziczona, gdyż nie ma gwarancji, że potomkowie założyciela dziedziczą
jego zdolności prowadzenia firmy a przejmowanie tak dużej własności jest niezasłużone.
W Japonii, pokoleniowej kumulacji własności prywatnej przeciwdziała bardzo duży
podatek spadkowy. W Szwajcarii, rosnąca skoncentrowana własność prywatna napotyka
rosnącą barierę podatkową, która zostaje obniżona przy przejściu w spółkę akcyjną. Nie
jest to jednak najlepsze rozwiązanie, bo zwiększa ilość właścicieli „nieobecnych” (absentee
owners). Lepszym jest rozwiązanie amerykańskie, które ułatwia odkupienie firmy od jej,
przechodzącego w stan spoczynku, właściciela przez spółkę pracowniczą, utworzoną przez
jego dotychczasowych podwładnych. Spółka taka wynajmuje fachowego menedżera, który
sprawuję swą funkcję z racji swojej fachowości a nie urodzenia. Wielu właścicieli preferuje
takie rozwiązanie rewanżując się swym pracownikom za wspólne budowanie przedsiębiorstwa
i wiedząc, że w ten sposób będzie ono dalej dobrze prowadzone. Ten stan rzeczy jest
przedstawiony na poniższym humorystycznym obrazku wziętym z prasy amerykańskiej.







Rozwiązanie takie powinno być w Polsce naśladowane. Tym bardziej, że Europa też
idzie w tym samym kierunku. H.J. Papier pisze:
Zapobieganie dysfunkcjonalnej koncentracji prywatnej własności wymaga nie tylko
stworzenia skierowanego przeciwko niej ustawodawstwa, ale także aktywnej publicznej promocji
budowania majątków pracowników”.42
Niezależnie od rodzaju własności powinna ona podlegać regulacjom antymonopolowym.

7. Upowszechnienie własności prywatnej w jej podmiotowym charakterze

Dla dobra demokracji i ekonomii upowszechnianie własności prywatnej powinno się
odbywać w mniejszym stopniu w formie właścicielstwa nieobecnego (absentee ownership),
a w większym stopniu w formie własności związanej z wykonywaną pracą czy odbieranymi
usługami i tym samym związanej z funkcjami decydowania, czy współdecydowania.
Warunki te spełnia:
a. Drobna przedsiębiorczość i rodzinne gospodarstwa rolne
b. Wszelkiego rodzaju spółdzielczość
c. Akcjonariat pracowniczy
d. Akcjonariat społeczności lokalnych
a. Rozwijanie drobnej przedsiębiorczości i rodzinnych gospodarstw rolnych
Potrzeba rozwoju drobnej przedsiębiorczości jest w Polsce dobrze rozumiana i sektor
ten rozwija się najbardziej dynamicznie. Warsztaty rzemieślnicze, dla ułatwienia swej działalności i wzmocnienia swej pozycji na rynku (w tym również zagranicznym), mogą się
łączyć w rzemieślnicze spółdzielnie zaopatrzenia i zbytu.
Wielkim natomiast problemem jest polskie rolnictwo. Po zniszczeniu PGR-ów dopuszczono
do odnowienia się obszarnictwa (zielone pustynie – bez ludzi) zarówno zagranicznego
na naszym terenie, jak i krajowego. Tymczasem trzeba było preferować przekształcanie
PGR-ów w spółki pracownicze lub ich parcelację między właścicieli gospodarstw rodzinnych.
To drugie rozwiązanie wzmocniłoby istotnie sektor indywidualnych gospodarstw
rolnych. Sektor ten był jedynym w całym bloku komunistycznym i był wielkim polskim
atutem w czasie przechodzenia do gospodarki rynkowej. Niestety, doprowadzono do jego
poważnego osłabienia zabójczymi kredytami Balcerowicza (w wyniku których kilka tysięcy
chłopów popełniło samobójstwa) i niszczącym importem produktów rolnych, w tym nawet
zbóż. Polskie rolnictwo powinno być chronione przed niepotrzebnym importem produktów
rolnych. Jego najbardziej palącym problem jest jednak niedorozwój różnego rodzaju spółdzielczości
rolniczej, o czym poniżej.
b. Rozwijanie spółdzielczości
Spółdzielczość jest rozwiązaniem znanym, posiadającym długą tradycję i szeroko
w świecie stosowanym. W Polsce komunistycznej stworzono jej rozległy sektor, który mimo
ustrojowej deformacji spełniał pozytywną rolę. Specustawa Balcerowicza z 1990 roku rozbiła
polską spółdzielczość, doprowadziła do roztrwonienia jej majątku i sprowadziła ją do
stanu organizacyjnego gorszego niż przed 1918 rokiem43. Środowiska neoliberalne są do
spółdzielczości nastawione wrogo, zarówno od strony doktrynalnej jak i ze względu na własne interesy. Największą jednak przeszkodą w przywróceniu spółdzielczości należnego jej znaczenia w gospodarce naszego kraju jest uprzedzenie, wzbudzone w społeczeństwie polskim przez wspomniane deformacje systemu spółdzielczego w ustroju komunistycznym.
Bariera ta powinna być usunięta przez akcję propagandową i idącymi w ślad za nią działaniami
organizacyjnymi.
Spółdzielczość jest systemem sprawdzonym w wielu branżach. W Polsce potrzebny jest
dalszy rozwój spółdzielczości bankowej. Przykładem kraju, w którym jest ona z powodzeniem
stosowana na dużą skalę, łącznie z bankowością publiczną, są Niemcy. W Niemczech
działa ok. 1200 banków spółdzielczych (ok. 12% sektora bankowego) a niemiecka bankowość
publiczna stanowi aż 45% sektora bankowego i skupiona jest głównie w regionalnych
bankach rozwoju. Banki prywatne to mniej niż połowa niemieckiej bankowości. Co najważniejsze,
prawie cała bankowość w Niemczech jest bankowością niemiecką.
Potrzebne jest w Polsce przywrócenie spółdzielczości ubezpieczeniowej (systemu ubezpieczeń
wzajemnych). Taką instytucją był przed wojną Powszechny Zakład Ubezpieczeń
Wzajemnych (późniejszy PZU). Potrzebne jest odnowienie i rozwój spółdzielczości konsumenckiej.
Przykładem może być Szwajcaria, gdzie dwie największe sieci supermarketów, to sieci spółdzielcze (oczywiście spółdzielczość tego typu może być rozwijana na mniejszą skalę). Potrzebne jest odnowienie i rozwój spółdzielczości mieszkaniowej, budującej tanie mieszkania dla młodych niezamożnych małżeństw.
Szczególne znaczenie ma odnowienie i rozwój szerokiej gamy spółdzielczości rolniczej.
W 1979 roku Kazimierz Boczar pisał o spółdzielczości rolniczej w krajach kapitalistycznych44:
„Spółdzielczość rolnicza należy (…) do najbardziej dynamicznych ruchów spółdzielczych
zarówno pod względem zmian ilościowych, jak i jakościowych. Zmiany te szczególnie
się nasilają w ostatnich latach, w związku z wkroczeniem do produkcji rolnej kompleksu
agrarno-przemysłowego. Polityka spółdzielni rolniczych zmierza zawsze do zwiększenia
efektywności gospodarstw zrzeszonych członków. Osiągały one ten cel zarówno w ramach
własnej działalności, jak i poprzez oddziaływanie na rynek. Zasady te ogólnie zachowują
swą moc do dnia dzisiejszego. Spółdzielnie rolnicze dążą do sytuacji „silnych rąk” na
rynku. Tworzą one albo duże organizmy I stopnia, albo wiążą się w federacje, prowadzące
jednolitą politykę podaży. Podaż dostosowują do sytuacji rynkowej. W miarę możliwości
starają się kierować popytem (ceny, propaganda, formy sprzedaży).”
Ten stan rzeczy powinien być drogowskazem dla polskich rolników lat 80. Niestety
stało się inaczej. Spółdzielczość rolnicza uległa destrukcji razem z resztą polskiej spółdzielczości.
Alfred Domagalski, prezes Krajowej Rady Spółdzielczej pisze współcześnie 45:
Niedostateczne struktury gospodarcze polskich rolników stanowią dziś największą słabość
naszego rolnictwa na tle Europy Zachodniej. Siłą tamtejszych rolników są ich spółdzielnie,
które odbierają ponad 60% produkcji rolniczej i niemal tyle samo dostarczają środków
produkcji. Jeśli polscy rolnicy chcą być partnerami rolników europejskich muszą tę słabość
bardzo szybko wyeliminować w najlepiej pojętym własnym interesie.
Zatem spółdzielczość to nie komunizm a kapitalizm! Uświadomienie tego naszym rolnikom,
jest nadal podstawowym (po 20 latach transformacji) problemem. Spółdzielczość rolnicza,
tak jak rady pracownicze, zaczyna być w Polsce promowana przez Unię Europejską.
Słabość inicjatyw oddolnych wśród rolników powoduje, że powinny być one wspomagane
przez organy samorządu terytorialnego, istniejące organizacje spółdzielcze i polityczne reprezentacje
polskiej wsi.
Spółdzielczość rolnicza na Zachodzie tworzy potężne kompleksy agrarno-przemysłowe
z powodzeniem konkurujące z prywatnym agrobiznesem, który u nas w postaci kapitału zagranicznego
zupełnie opanował rolnictwo. Od czasu napisania książki Kazimierza Boczara
spółdzielczość w zachodniej Europie i w świecie jeszcze bardziej rozwinęła się i wzmocniła.
Konkurencja z prywatnym agrobiznesem skłania ją do przechodzenia od luźnych federacyjnych
powiązań do struktur bardziej zintegrowanych. Proces ten jest najbardziej zaawansowany
w krajach skandynawskich, których rolnictwo (obok Japonii) jest najbardziej
zorganizowane w strukturach spółdzielczych. Polskiej wsi potrzebne jest odrodzenie, podstawowej dla rolnictwa, spółdzielczości zaopatrzenia
i zbytu oraz spółek i kółek maszynowych. Własna organizacja zbytu może się zająć
nawet eksportem produktów rolnych. Nadmieńmy, że eksport zbóż z Kanady, Australii
i Stanów Zjednoczonych realizowany jest w dużej mierze przez organizacje spółdzielcze.
W dalszej kolejności potrzebne jest spółdzielcze wejście rolników w sferę przetwórstwa
własnej produkcji rolnej46 oraz produkcji materiałów zaopatrzenia rolnictwa. W ten sposób
polskie uspółdzielczone rolnictwo może wyjść daleko poza wieś, tworząc silny agrobiznes
i stać się ważnym przyczółkiem odbudowy gospodarki narodowej.
Spółdzielczość jest instytucją, która może się rozwijać prawie w każdej społeczności lokalnej
wiążąc ją razem, podnosząc jej kulturę obywatelską i ekonomiczną a przede wszystkim
podnosząc, poprzez samorząd gospodarczy, jej dobrobyt.
Spółdzielczość jest doskonałym polem działania inicjatywy oddolnej. Ze strony państwa
sprzyja jej system prawny, który powinien być jednak zmodyfikowany. Na szczeblu
lokalnym potrzebne jest tylko dobre rozumienie wagi tematu, chęć, wiedza oraz umiejętności
i odpowiednia kultura działania.
c. Rozwijanie akcjonariatu pracowniczego
Akcjonariat pracowniczy (własność pracownicza) rozwija się od ponad 30 lat w Stanach
Zjednoczonych a w ślad za nimi w Europie Zachodniej. Jest on skutecznym narzędziem
zwiększania efektywności przedsiębiorstw, upowszechniania własności prywatnej, podnoszenia
kultury obywatelskiej i redukcji funkcji opiekuńczych państwa. W Stanach
Zjednoczonych akcjonariat pracowniczy rozwija się najlepiej (aż do poziomu spółek pracowniczych)
w sieciach supermarketów.
Zasadą akcjonariatu pracowniczego jest gromadzenie akcji pracowniczych we wspólnym
funduszu inwestycyjnym (który w Stanach Zjednoczonych ma możność pobierania
kredytu) oraz ich niezbywalność w całym okresie zatrudnienia pracownika. Pracownik,
przechodząc na emeryturę odsprzedaje akcje swojej firmie a uzyskana gotówka staje się
istotnym elementem jego zabezpieczenia emerytalnego. Jest to emerytura trzeciego filaru
według naszej klasyfikacji.
W Polsce wprowadzono akcjonariat pracowniczy jako jeden ze sposobów prywatyzacji.
Miał on jednak odegrać rolę tylko tzw. smaru prywatyzacyjnego, ułatwiającego prywatyzację,
ale nie zapewniającego trwałego działania i rozwoju własności pracowniczej.
W związku z tym nie wprowadzono rozwiązań amerykańskich, przedstawionych powyżej,
co służyło wyprzedaży akcji pracowniczych. Mimo to prywatyzacja poprzez tzw. „spółki
pracownicze” okazała się najlepszą formą prywatyzacji.
W 2009 roku powstał rządowy program prywatyzacji pracowniczej47, przewidujący
państwowe gwarancje kredytów zaciąganych na pracownicze wykupy przedsiębiorstw oraz
przewidujący zmianę odpowiedniego prawa. Otwiera to nowe perspektywy rozwoju akcjonariatu
pracowniczego w Polsce.
Niezależnie od tego akcjonariat może być rozwijany oddolnie na zasadzie regulacji
(statutów) własnych (wewnętrznych), ustanawiających pracowniczy fundusz inwestycyjny
i niezbywalność lokowanych w nim udziałów, w okresie zatrudnienia. Regulacje takie mogą
być ustanawiane zarówno w prywatyzowanych jeszcze przedsiębiorstwach państwowych
i komunalnych, jak i w przedsiębiorstwach prywatnych.
Akcjonariat pracowniczy jest szansą na odbudowanie kapitału krajowego w kraju, który
– jak pisze Kazimierz Z. Poznański48 – zaczął żyć „z gołej pensji”.
d. Rozwijanie akcjonariatu społeczności lokalnych
Akcjonariatem społeczności lokalnych można nazwać kombinowane formy własności
wiążące kapitałowo społeczność lokalną z istniejącymi na jej terenie przedsiębiorstwami,
(zwłaszcza tymi, z których usług społeczność ta korzysta, czy współdziała poprzez kooperację)
jak również (choć niekoniecznie) z jednostkami samorządu terytorialnego.
Wspomniany program rządowy z 2009 roku wprowadza instytucję „spółek aktywności
obywatelskiej”, które mają powstawać na bazie prywatyzowanych przedsiębiorstw. Co
najmniej 30% pracowników ma w nich obejmować co najmniej 30% akcji. Pozostałe akcje
obejmują wyłącznie bądź jednostki samorządu terytorialnego, bądź kooperanci, bądź rolnicy
lub rybacy. Ostatni wariant nawiązuje do tradycyjnej spółdzielczości przetwórczej z tym,
że współwłasność dostawców przedsiębiorstwa przetwórstwa rolniczego lub rybnego uzupełniona
jest tu o akcjonariat pracowniczy tychże przedsiębiorstw.
Zdefiniowany wcześniej „akcjonariat społeczności lokalnych” jest kategorią szerszą
a jego nazwa oddaje lepiej istotę „spółek aktywności obywatelskiej” programu rządowego.
Szerszy jego zakres wiąże się z brakiem ograniczenia do procesu prywatyzacji (przedsiębiorstwa
wchodzące w akcjonariat społeczności lokalnych mogą być prywatne lub nowopowstające)
oraz z włączaniem do akcjonariatu lokalnego miejscowych obywateli. Ten
ostatni wariant został już w Polsce zrealizowany w 1997 w Ostrowie Wielkopolskim z inicjatywy
ówczesnego prezydenta miasta – Mirosława Kruszyńskiego. Duża część mieszkańców
Ostrowa Wlkp. (zameldowanych na miejscu i posiadających polskie obywatelstwo)
została uwłaszczona na majątku przedsiębiorstw komunalnych (zakład ciepłowniczy, wodociągi
i kanalizacja, mieszkania komunalne, komunikacja miejska, wywózka śmieci, targowiska
miejskie), z zachowaniem pakietu kontrolnego (51%) przez Gminę Miasto Ostrów
Wielkopolski.
W zakres tego typu prywatyzacji mogą wchodzić również szpitale komunalne, co dzisiaj
jest problemem bardzo aktualnym. Ich prywatyzacja może być także przeprowadzona
zgodnie ze wspomnianym programem rządowym prywatyzacji pracowniczej, z ograniczeniem
akcjonariatu do personelu tych szpitali i z pozostawieniem komunalnego pakietu kontrolnego.
Precedensem akcjonariatu pracowniczego w służbie zdrowia są amerykańskie spółki
pracownicze w tej branży. Z początkiem lat 90. działały w Stanach Zjednoczonych dwie
duże sieci szpitali z akcjonariatem – Health Care (30 tys. pracowników, z ponad 30% udziałem
kapitału pracowniczego) i EPIC Healthcare Group (12 tys. pracowników z ponad 50% udziałem kapitału pracowniczego – spółka pracownicza)49. Obecnie spółki pracownicze
w branży medycznej dominują w tym kraju w opiece domowej. Wymienić tu można te,
które liczą powyżej 1 tysiąca pracowników: Empres Healthcare (5,4 tys. pracowników),
Medicalodges (2,3 tys. prac.), Cooperative Home Care Associates (1,6 tys. prac.) i Zandex
Health Care (1,2 tys. prac.). Duża spółka pracownicza funkcjonuje tu również w branży pogotowia
ratunkowego – Acadian Ambulance (2,3 tys. pracowników)50.
Akcjonariat społeczności lokalnych może przybierać różne formy. Zwykła spółka pracownicza
jest najwęższym typem takiego akcjonariatu. Jego najprostsze poszerzenie nastąpi
poprzez włączenie rodzin pracowników, pracowników emerytowanych oraz bliskich kooperantów.
Całe takie poszerzenie odbywa się wewnątrz społeczności lokalnej.
Dobrymi obiektami dla rozwijania akcjonariatu społeczności lokalnych są supermarkety.
W Stanach Zjednoczonych wiele z nich to spółki pracownicze, łącznie z największą
z nich – siecią Publix Supermarkets (146 tys. pracowników). W Hiszpanii spółki takie łączone
są ze spółdzielczością konsumencką (sieć supermarketów Eroski). Z kolei szwajcarska
spółdzielczo-konsumencka sieć supermarketów Migros, ekspandując za granicę, utworzyła
spółkę z samorządem miejskim Istambułu. W ramach akcjonariatu społeczności lokalnych
możliwe jest łączenie wszystkich trzech, powyższych typów własności.
Akcjonariat społeczności lokalnych powinien być obsługiwany przez banki spółdzielcze,
branżowe, czy regionalne – wzorowane na kantonalnych bankach szwajcarskich. Unikać
powinien natomiast banków komercyjnych.
Akcjonariat społeczności lokalnych zredukuje postępującą obecnie atomizację społeczeństwa51,
podniesie jego kulturę obywatelską i ekonomiczną a przede wszystkim przyczyni
się istotnie do rozwoju gospodarki i gospodarności lokalnej a przez to i krajowej. Przy
osiągnięciu pewnego znaczącego stopnia rozwoju wymusi on prawidłowe funkcjonowanie
demokracji na szczeblu państwowym, poprawne ustawodawstwo oraz strategiczną politykę
gospodarczą państwa.
Akcjonariat społeczności lokalnych powinien trzymać się z dala od mechanizmów
giełdowych, handlu akcjami oraz od koncepcji szeroko rozumianego akcjonariatu obywatelskiego.
Jak wykazały doświadczenia tzw. kapitalizmu ludowego na Zachodzie i analogicznego
„akcjonariatu obywatelskiego” w Polsce (projekt NFI oraz program akcjonariatu
obywatelskiego AWS) akcje takiego systemu są szybko wyprzedawane i system zanika.
Właściciele takich akcji, nawet jeżeli ich się nie pozbędą, nie mają żadnego wpływu na gospodarkę
i co najwyżej rozwijają kulturę spekulacji a nie kulturę obywatelską.
Udział we własności powinien się łączyć z funkcją gospodarza. Wtedy własność prywatna
realizuje swoje walory. Posiadanie udziałów nie powinno służyć spekulacji i wymuszaniu
na zarządzie przedsiębiorstwa maksymalizacji zysków z lekceważeniem strategii
długofalowego rozwoju. Ma to jednak miejsce wtedy, gdy udziałowiec stoi z dala od przedsiębiorstwa,
którego udziały posiada.

IV. Podsumowanie


Przedstawione powyżej instytucje i mechanizmy ekonomiczno-polityczne są rozwiązaniami
sprawdzonymi i działającymi z powodzeniem w świecie od lat. Ich niedorozwój, czy
nawet brak w Polsce wiąże się głównie z ich nieznajomością lub z kłamliwym zdyskredytowaniem
przez neoliberalną propagandę, co na jedno w praktyce wychodzi.
Uruchomienie przedstawionego powyżej, w głównych zarysach, programu wymaga zatem
w pierwszej kolejności pokonania bariery ignorancji i zafałszowanego postrzegania
gospodarki światowej przez znaczną część polskiego społeczeństwa.
Wprowadzenie programu w życie, w dowolnych wariantach szczegółowych, zlikwiduje
skutki neoliberalnej dewastacji kraju i przywróci Polsce należną jej pozycję ekonomiczną
i polityczną w świecie współczesnym.
Wrocław, lipiec – sierpień 2011

Autor jest:
– ekspertem Polskiego Lobby Przemysłowego im. Eugeniusza
Kwiatkowskiego
– członkiem wspierającym Unii Własności Pracowniczej (Polska)
– wieloletnim członkiem Narodowego Centrum Własności

Pracowniczej w Stanach Zjednoczonych (National Center

for Employee Ownership)
– wieloletnim propagatorem własności pracowniczej w Polsce
Posłowie:

Po napisaniu powyższego tekstu autor wysłał go m.in. do prof. dr hab. inż. Włodzimierza
Bojarskiego. W odpowiedzi Profesor przysłał inny tekst programowy zatytułowany:
Potrzeba szerszej realizacji społecznej, zrównoważonej gospodarki rynkowej i budowy
społeczeństwa obywatelskiego”, z czerwca 2010 roku, zredagowany pod Jego kierunkiem
przez Zespół Naukowców1 przy Warszawskiej Szkole Zarządzania – Szkole
Wyższej.
Oba teksty, pisane niezależnie, są prawie identyczne pod względem merytorycznym.
Jest to przypadkowa okoliczność będąca swego rodzaju potwierdzeniem obiektywizmu
przedstawionych w nich rozwiązań.

Jan Koziar

27 Kooperacyjne stosunki przemysłowe istnieją również w kapitalizmie typu japońskiego – patrz
punkt III. 4.
28 Ryszard Stocki, Piotr Prokopowicz, Grzegorz Żmuda, „Pełna partycypacja w zarządzaniu. Tajemnica
sukcesu największych eksperymentów menedżerskich świata” . Oficyna a Wolters Kluwer business,
Kraków, 2008.
29 Aleksandra Bławat, Anna Drobny, „Dialog organizacyjny”. Oficyna a Wolters Kluwer business,
Warszawa, 2011.
30 Zagadnienie to omówione jest w dwóch głównych dziełach przetłumaczonych na język polski:
Max Weber, „Etyka protestancka a duch kapitalizmu”. TEST, Lublin, 1994 i R. H. Tawney „Religia
a powstanie kapitalizmu”. KiW, 1963.
31 Noam Chomsky, „Zysk ponad ludzi. Neoliberalizm a ład globalny”. Wyd. Dolnośląskie, 2000.
32 Tadeusz Kowalik, praca cytowana w przypisie 3.
33 David Gordon, „Conflict and Cooperation: an Empirical Glips of the Imperatives of Efficiency and
Redistribution”, [w:] S. Bowles, H. Gintis (red.), Recasting Egalitarianism, London – N. York, 1998.
34 PWN 1984, s. 273-4.
35 Demokracja Gospodarcza” nr 12, Wrocław, 1991.
36 Jan Koziar, „Trzy typy gospodarek kapitalistycznych”, [w:] Materiały Sympozjum „Jaka forma
kapitalizmu w Polsce?” , Wrocław, 12-14. IV. 1996 r.
37 Miało to miejsce na Międzynarodowym Seminarium Związkowym w Łęcznej k/Lublina, 4–10
listopada 1989 r. Na konferencji tej jedynie delegat z zagranicy, włoski związkowiec Maurizio
Polverari tłumaczył, że jedynym współczesnym rozwiązaniem jest związek współzarządzający.
38 W konkretnych przypadkach mogą być lepsze od przedsiębiorstw prywatnych. W czasie wprowadzania
planu Balcerowicza prof. Jan Mujżel wskazywał na 80 firm państwowych figurujących na liście
„Fortune” wśród 500 najlepszych firm w skali światowej. Vide Tadeusz Kowalik (praca cytowana
w przypisie 3).
39 Stanisław Grabski, “Myśli o dziejowej drodze Polski”, Książnica Polska, Glasgow, 1944.
40 Joseph Blasi, „Employee Ownership – Revolution or Ripoff?”, Balinger Publ. Corp., 1988.
41 Według Jensa Lowitzscha (praca cytowana w przypisie 22) prywatyzowany majątek byłej NRD trafił
tylko w 10 procentach do nabywców zagranicznych.
42 H.J. Papier, [w:] Maunz, Düring, Papier „Komentar zum Grundgestz der Bundesrepublik Deutschland”.
Vide Jens Lowitzsch (praca cytowana w przypisie 22).
43 Krzysztof Lachowski, „Integracja i współpraca spółdzielni rolniczych w zakresie produkcji, handlu
i usług – stan, perspektywy i doświadczenia europejskie”, [w:] „Spółdzielczość rolnicza w rozwoju wsi
i rolnictwa”, Krajowa Rada Spółdzielcza, Warszawa, 2006.
44 Kazimierz Boczar, „Spółdzielczość”, PWE, Warszawa, 1979.
45 Alfred Domagalski, „Spółdzielnie rolnicze – szansa czy konieczność”, [w:] „Spółdzielczość rolnicza
w rozwoju wsi i rolnictwa”, Krajowa Rada Spółdzielcza, Warszawa, 2006.
46 Zadawalający stan rzeczy istnieje obecnie tylko w spółdzielczości mleczarskiej.
47 Program opracowany przez Ministerstwo Gospodarki.
48 Patrz strona 10. niniejszej pracy.
49 Employee Ownership Report nr. 3, 1992.
50 Employee Ownership Report nr. 4, 2011.
51 Atomizacja społeczeństwa jest też cechą wspólną komunizmu i neoliberalizmu. Ten ostatni wprowadza
ją nawet w większym stopniu.
1 W składzie: prof. dr hab. inż. Włodzimierz Bojarski, prof. dr hab. Zdzisław Cygan,
prof. dr hab. Jan Dziewulski, mgr inż. Marek Głogowski, dr Kazimierz Golinowski,
dr Szczęsny Z. Górski, dr Krzysztof Lachowski, dr hab. Paweł Soroka, prof. dr hab. Artur Śliwiński,
dr Stanisław Wesołowski, prof. dr hab. Andrzej Zawiślak, prof. dr hab. Jerzy Żyrzyński.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.