wtorek, 29 lipca 2014

Japoński duch - zachodnia technologia


Osaja jest jednym z najważniejszych ośrodków przemysłowych w Japonii
Jednym z kluczowych frazesów naszej transformacji ustrojowej jest teza o jej ponoć zupełnym nowatorstwie i tym samym o niemożności korzystania z jakichkolwiek wzorów. Teza ta nie jest jednak prawdziwa. Istnieje bowiem kraj, który dokonał odgórnej zmiany ustroju, w warunkach o wiele trudniejszych niż nasze i zrobił to z wielkim powodzeniem stosując metody będące antytezą liberalizmu. Krajem tym jest Japonia. Przejścia dokonywano wprawdzie od feudalizmu do kapitalizmu, ale problematyka była podobna, lecz zarazem trudniejsza, uwzględniając chociażby barierę kulturowo-językową ówczesnych Japończyków.
 W Japonii w ciągu 13 lat od przewrotu Meiji (1868) do wielkiej prywatyzacji (1881) dokonano tego, co w Polsce przeprowadza się przez ponad pół wieku w ramach dwóch kolejnych transformacji ustrojowych: od kapitalizmu do komunizmu i od komunizmu do kapitalizmu. Japonia mianowicie upaństwowiła istniejący przemysł, modernizując go. Zbudowała wiele nowych, nowoczesnych przedsiębiorstw państwowych i to wszystko razem sprywatyzowała, sprzedając wyłącznie podmiotom krajowym po zaniżonych cenach i nie doprowadzając wcześniej przedsiębiorstw do bankructwa.
Powstały w ten sposób podstawy niezwykle skutecznego kapitalizmu, w którym polityka gospodarcza państwa zachowuje do dziś dominującą rolę.

niedziela, 13 lipca 2014

Społeczna gospodarka rynkowa i Samorządna Rzeczpospolita (3)



III. Sposoby realizacji obowiązujących w Polsce
programów społeczno-gospodarczych


1. Zmarginalizowanie ideologii neoliberalnej


 Podstawowym polskim problemem jest indoktrynacja ideologią neoliberalną. Wprawdzie praktyka dwudziestu lat transformacji, globalizacji i wglądu w rzeczywiste funkcjonowanie gospodarek rynkowych (zwłaszcza niemieckiej i francuskiej) otworzyły oczy wielu naszym współobywatelom, jednakże uwikłanie umysłowe w tę szkodliwą doktrynę jest nadal duże.
Jak już wspomniano, pierwszy etap bardzo skutecznej indoktrynacji neoliberalizmem opozycyjnych elit został przeprowadzony w latach 80. przez pozasolidarnościowe wydawnictwa drugiego obiegu. Później rolę tę zaczęły kontynuować oficjalne media i programy nauczania uczelni ekonomicznych. To te właśnie uczelnie zaczęły spełniać rolę szczególnie szkodliwą, kształcąc neoliberalnych fachowców do działalności praktycznej i dalszej działalności
propagandowej.
Należy więc dążyć do skorygowania programów nauczania uczelni o profilach ekonomicznych.
Jednostronne i wręcz fałszywe przedstawianie ekonomii światowej (zarówno współczesnej jak i w jej wymiarze historycznym) jest niedopuszczalne ze względów zasadniczych. Należy zatem upowszechniać wiedzę o zróżnicowaniu kapitalizmu współczesnego i jego trzech głównych odmianach: anglosaskiej, niemieckiej i japońskiej. Wśród nich nawet kapitalizm anglosaski ma mało wspólnego z rozpropagowaną u nas neoliberalną dewiacją. Należy nauczać o polityce gospodarczej państwa i kooperacyjnych stosunkach przemysłowych (pracownicze współzarządzanie) występujących w kapitalizmie niemieckim a stąd upowszechnionych w całym zachodnioeuropejskim kapitalizmie kontynentalnym.
W ten sposób nasz konstytucyjny zapis o „społecznej gospodarce rynkowej” stanie się w Polsce zrozumiałym27. W ramach kapitalizmu typu niemieckiego na szczególną uwagę zasługuje model skandynawski. W nauce o kapitalizmie europejskim (w dużym stopniu uspółdzielczonym) nacisk należy położyć na spółdzielczość we wszystkich jej wymiarach,
w szczególności finansowym (bankowość, ubezpieczenia), którą do dzisiaj kojarzy się u nas irracjonalnie z komunizmem. Duże znaczenie ma dobre zaznajomienie się z kapitalizmem typu japońskiego (stosowanym przez wszystkie wschodnioazjatyckie „tygrysy”), który najdobitniej falsyfikuje neoliberalną teorię międzynarodowych sfer finansowych. Na pierwszy plan wysuwa się tu strategiczna polityka gospodarcza państwa a oprócz kooperacyjnych stosunków przemysłowychbankowość, nastawiona na rozwój własnego kraju a nie wyłącznie na osiąganie własnych zysków. Z rozwiązań amerykańskich na pierwszy plan wysuwa się akcjonariat pracowniczy.

sobota, 12 lipca 2014

Społeczna gospodarka rynkowa i Samorządna Rzeczpospolita (2)


Prof. Leszek Balcerowicz.  Fot. Inter.

II. Pucz Balcerowicza



1. W kierunku dzikiego kapitalizmu i doktryny szoku


Istotnym czynnikiem, który zadecydował o odstąpieniu po Okrągłym Stole od programu
Samorządnej Rzeczypospolitej była indoktrynacja opozycyjnych elit ideologią dzikiego
kapitalizmu (neoliberalizmem), dokonana przez poza-solidarnościowew wydawnictwa
drugiego obiegu o charakterze agenturalnym. Proces ten, fundamentalny dla patologicznego
charakteru naszej transformacji ustrojowej, jest niezauważany przez interpretatorów
najnowszej historii Polski4. Indoktrynacja ta rozwinęła się zaraz po wprowadzeniu stanu
wojennego, lecz zamierzone skutki osiągnęła dopiero w drugiej połowie lat 80. Ideologia
dzikiego kapitalizmu była sprzeczna z odczuciami i interesem szerokich rzesz obywateli,
w tym członków Solidarności. Nie mogła być zatem wprowadzona do porozumień Okrągłego
Stołu, mimo że znacząca część jego opozycyjnych uczestników była już jej zwolennikami.
Jednakże krajowym motorem dzikiego kapitalizmu była partyjna nomenklatura, uwłaszczająca
się masowo od ponad już roku w stylu kapitalizmu wręcz kryminalnego. To te kręgi
zainicjowały, i w taki właśnie sposób, transformację ustrojową. Widać w niej niedwuznaczny
związek z memoriałem Mirosława Dzielskiego z 1980 roku „Jak zachować władzę
w PRL”5, w którym autor zachęca reżimowe elity do zmiany ustroju poprzez uwłaszczenie
się na majątku państwowym. Na podkreślenie zasługuje fakt, że wspomniany wcześniej, indoktrynujący
neoliberalizmem drugi obieg wydawniczy korzystał z wyraźnego reżimowego
parasola ochronnego.

Społeczna gospodarka rynkowa i Samorządna Rzeczpospolita (1)


I. Obowiązujące w Polsce społeczno-gospodarcze ramy programowe


1. Program I. Krajowego Zjazdu „Solidarności”


Na I. Krajowym Zjeździe „Solidarności” w 1981 roku uchwalony został program
Samorządnej Rzeczpospolitej. Postulował on szeroki rozwój samorządności pracowniczej,
zawodowej i terytorialnej. Związek miał „tworzyć i wspierać niezależne i samorządne instytucje
we wszystkich sferach życia społecznego”. System nakazowo-rozdzielczy miał być
zlikwidowany i zastąpiony rynkiem z zachowaniem jednak planowania gospodarczego.
Nowy porządek społeczno-gospodarczy miał „kojarzyć plan, samorząd i rynek” prowadząc
do „powszechnego wyzwolenia pracowitości i przedsiębiorczości”.
Zwieńczeniem różnego rodzaju samorządów miała być Izba Samorządowa jako druga
izba polskiego parlamentu, co nawiązywało do wcześniejszych postulatów polskiej myśli
społeczno-politycznej.
Program nie wspominał o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, ale postulował
rozwój przedsiębiorstw prywatnych i prywatnego rolnictwa.
Program Samorządnej Rzeczpospolitej został uzupełniony w 1987 roku o akcjonariat
pracowniczy, który zresztą był wcześniej uwzględniony w encyklice Laborem Exercens,
dołączonej w całości do programu zjazdowego „Solidarności” z 1981 roku.
Program Samorządnej Rzeczpospolitej nie był programem nowatorskim na gruncie
polskim. Łączył postawy prawicowe i lewicowe, jak się je dzisiaj określa. Tuż po wojnie
rozwijał podobną koncepcję Feliks Koneczny1 i ruch ludowy. Nie był też żadną „utopią”,
jak próbuje się go dziś dyskredytować2, gdyż przejście do gospodarki rynkowej poprzez
likwidację systemu nakazowo-rozdzielczego, ale z zachowaniem planowania i poprzez rozwój
przedsiębiorczości prywatnej, ale bez niszczenia przedsiębiorstw państwowych, zostało
dokonane z powodzeniem w Chinach i na Białorusi, choć przy ograniczonej demokracji.
Czynnik samorządowy w Polsce, nadałby tym przekształceniom duży dynamizm oraz skuteczność
i gwarantował pełną demokratyzację kraju.

sobota, 5 lipca 2014

Nie ma gospodarki bez polityki gospodarczej państwa (7)

VI. W kleszczach nonsensu

Jak już wspominaliśmy, Wańkowicz wyróżnia w historii Polski dwie sztafety: utracjuszowstwa i skrzętnej pracy. Pisze, że widzieliśmy w XVII wieku tylko sztafetę dekapitalizacji idącą z rąk do rąk oraz, że trzeba było „pracy” pokoleń aby zmarnować Polskę bogatą i zasobną[1].

Dzisiaj wystarczyła na to jedna dekada orgii niszczenia i wyprzedaży za bezcen polskiego przemysłu. Cóż za paradoks! W okresie komunizmu polska sztafeta gospodarcza była mimo wszystko kontynuowana. Natomiast urywa się w momencie powstania formalnie niepodległej Polski i zastępuje ją sztafeta dekapitalizacji.

Działają tu oczywiście różne czynniki – długofalowe, dobrze przemyślane obce interesy, jak i prymitywne krótkowzroczne interesy krajowych łapówkarzy. Ogromne znaczenie ma pojawienie się dużej grupy kompradorskiej inteligencji, która z definicji łączy swoje interesy z interesami obcymi.

Nie ma gospodarki bez polityki gospodarczej państwa (6)

V. Sztafety ciąg dalszy

Wojna przerwała realizację polskich planów gospodarczych i przyniosła ogromne straty materialne i kadrowe. Wielu fachowców jednak ocalało i przystąpiło w warunkach okupacyjnych do kształcenia nowych kadr. Pod koniec wojny, kiedy granice przyszłej Polski były już wyznaczone, szykowano się do przejęcia zakładów przemysłowych na Ziemiach Odzyskanych. Tworzono programy gospodarcze i plany nowych form organizacyjno - własnościowych. Stanisław Grabski[1] postulował wprowadzenie w przejmowanych fabrykach Ziem Odzyskanych akcjonariatu pracowniczego połączonego z własnością państwową.

Po wojnie komuniści narzucili swój system, jednakże ogromna ilość wykształconych przed wojną i na tajnych kompletach fachowców przystąpiła do odbudowy kraju i polskiego przemysłu.

Jak podaje Aleksander Bocheński[2] Kazimierz Szpotański zorganizował przemysł elektrotechniczny, a jego ludzie zasilili katedry wyższych uczelni technicznych. Z kolei człowiek z „Cegielskiego” inż. Adam Kręglewski zorganizował przemysł maszynowy. Do współpracy przystąpił także Eugeniusz Kwiatkowski, lecz jego formatu nie mogli już komuniści strawić.

Nie ma gospodarki bez polityki gospodarczej państwa (5)

IV. Czasy współczesne – państwo dalej potrzebne

Technika protekcjonizmu wychowawczego jest aktualna do dziś. Zastosowały ją z powodzeniem po II Wojnie Światowej dalekowschodnie azjatyckie tygrysy – Korea Płd., Tajwan, Tajlandia, Singapur i Malezja, naśladując przy tym japońskie sposoby kierowania gospodarką.

Jednakże nawet państwa rozwinięte, mogące sobie pozwolić na zliberalizowaną wymianę handlową, nie rezygnują z polityki gospodarczej państwa, która dalej pozostaje niezbędnym elementem dobrze działającej ekonomii. Leseferyzm i doktrynalny liberalizm handlowy to niebezpieczne mity dla tych, którzy w nie wierzą. Są one pożyteczne tylko dla tych, którzy je głoszą dla innych sami ich nie stosując. Trudno o lepszy przykład słuszności tej reguły niż 10-lecie naszej transformacji ustrojowej.

czwartek, 3 lipca 2014

Nie ma gospodarki bez polityki gospodarczej państwa (4)

III. Przed liberalizmem trzeba się bronić
- czasy tzw. protekcjonizmu wychowawczego



Protekcjonizm wychowawczy jest systemem rozwiniętym w XIX wieku i stosowanym wówczas przez kraje dzisiejszej czołówki gospodarczej, poza Anglią, które broniły się przed jej ekonomiczną dominacją. W pierwszym rzędzie przez Stany Zjednoczone i Niemcy. Zasady protekcjonizmu wychowawczego aktualne są do dziś i stosowane z powodzeniem po II wojnie światowej przez wschodnioazjatyckie państwa – „tygrysy” gospodarcze.

Protekcjonizm wychowawczy jest kontynuacją metod merkantylistycznych, z tym, że dostosowanych do nowszych czasów. Jego cechą specyficzną jest obrona przed liberalizmem gospodarczym, czego w merkantylizmie, jako w systemie przedliberalnym, nie było.

Protekcjonizm wychowawczy nie neguje liberalizmu handlowego. Uznaje go za system dobry, ale dla państw gospodarczo rozwiniętych. Natomiast kraje słabo rozwinięte powinny rozwijać swoją gospodarkę przy pomocy państwa i ceł ochronnych aż do osiągnięcia poziomu innych krajów rozwiniętych. Wtedy dopiero można sobie pozwolić na wolną wymianę handlową. Stąd i nazwa „protekcjonizm wychowawczy”.

Nie ma gospodarki bez polityki gospodarczej państwa (3)

II. Pojawia się liberalizm gospodarczy

Począwszy od siedemnastego wieku zaczynają się rozwijać w ekonomii koncepcje liberalne. Najpierw postulujące tylko wolny handel międzynarodowy, później – nie mieszanie się państwa do gospodarki (tzw. „lesseferyzm”).

Dwulicowość liberalizmu handlowego

Wolność handlu międzynarodowego głoszą zawsze państwa silne ekonomicznie, którym nie zagraża konkurencja z zewnątrz, a które są zainteresowane w podporządkowaniu sobie rynków innych krajów. Jest regułą, że gdy pojawia się skuteczna konkurencja z zewnątrz, głosiciel liberalizmu zaczyna się zachowywać zupełnie niezgodnie z głoszonymi przez siebie zasadami.

Holandia w XVII wieku stała się historycznie pierwszą potęgą kapitalistyczną. I to ona właśnie jest ojczyzną liberalizmu handlowego. Kraj ten zainteresowany swobodną żeglugą zaczął głosić zasadę mórz otwartych („mare liberum”). Późniejszy głosiciel liberalizmu - Anglia, broniąc się przed przewagą holenderską, głosiła w tym czasie zasadę mórz zamkniętych („mare clausum”) i chciała uznać za swe wody terytorialne Morze Północne i cały Północny Atlantyk. Ogłosiła też wspomniany, protekcjonistyczny akt nawigacyjny Cromwella.

Nie ma gospodarki bez polityki gospodarczej państwa (2)

I. Czasy Merkantylizmu

Merkantylizm rozwinął się u progu epoki nowożytnej, najpierw w praktyce, później w teorii. Jego początki przypadają na koniec XV wieku, kiedy to po okresie wojen władcy Francji i Anglii skoncentrowali się na rozwoju gospodarczym swoich państw.

Król Anglii Henryk VII Tudor (przełom XV i XVI wieku) rozumiał, że - jak pisze autor angielski[1] - wojna i sława wojenna źle służą gospodarce natomiast gospodarka dobrze służy państwu. Państwo zatem powinno skoncentrować się na rozwijaniu gospodarki. Podobnie myślał ówczesny król Francji Franciszek I. Obaj też przystąpili do wcielania swoich poglądów w życie. Rozprawy teoretyczne rozwijające nowe spojrzenie na główne zadania państwa pojawiły się później. W Anglii były to głównie prace Halesa i Muna, we Francji prace Laffemasa.

Wcześniej, w epoce feudalizmu, skarb państwa zasilany był głównie podatkami z produkcji rolnej, która siłą rzeczy miała ograniczony charakter. Później zrozumiano, że bogactwo kraju i państwa może wzrastać poprzez rozwój produkcji rzemieślniczej i przemysłowej oraz poprzez eksport wytwarzanych przez nią towarów. Ważny jest też więc rozwój miast i handlu.

Miarą bogactwa jest ilość pieniędzy a o ilości pieniędzy w kraju decyduje dodatni bilans handlowy. Należy więc jak najwięcej eksportować a jak najmniej importować. Dla zwiększenia eksportu należy rozwijać produkcję eksportową. Dla zmniejszenia importu należy rozwijać produkcję antyimportową. Zwiększanie produkcji pozwala zatrudnić ubogą ludność kraju i przekształcić jej pracę w bogactwo narodowe. Przekształcaniu pracy ludności swojego kraju w to właśnie bogactwo służy eksport towarów jak najbardziej przetworzonych. Zacytujmy jednego z naszych współczesnych autorów opisującego zasady merkantylizmu[2]:

Nie ma gospodarki bez polityki gospodarczej państwa (1)

Być albo nie być

Każde państwo o sprawnej i efektywnej ekonomii stosuje politykę gospodarczą. Robiło to dawniej i robi to dziś. Robi to dziś nie tylko Japonia, ale robią to również Stany Zjednoczone za parawanem haseł liberalnych.

Czasy kryzysów czy zmiany ustroju wymagają stosowania ekstremalnych form polityki gospodarczej państwa, co ilustruje działalność rządu zarówno w Stanach Zjednoczonych podczas Wielkiego Kryzysu jak też w Japonii podczas przechodzeniu z feudalizmu do kapitalizmu w czasie tzw. „rewolucji Meiji”.

Natomiast polska współczesna transformacja ustrojowa przebiega pod hasłem sformułowanym przez Tadeusza Syryjczyka, że „najlepszą polityką gospodarczą jest jej brak”. Efektem takiego podejścia jest ogólny demontaż polskiej gospodarki ze wszystkimi jego ujemnymi konsekwencjami.

Uruchomienie sprawnej polityki gospodarczej jest problemem „być albo nie być” nie tylko polskiej gospodarki, ale również polskiej demokracji, oświaty, nauki i polskiej kultury.