poniedziałek, 25 lutego 2013

Neoliberalizm a kryzys w strefie euro; geopolityczne przyczyny i skutki kryzysu - część II

Podmiotami najsilniejszymi są korporacje transnarodowe kontrolujące trzy czwarte światowego rynku towarowego. W handlu światowym aż 40% przypada na powiązania wewnątrz 500 największych korporacji

  1. Kryzys finansowy w warunkach globalizacji
Dopóki doktryna neoliberalizmu decydowała o polityce gospodarczej w Wielkiej Brytanii (thatcheryzm), a następnie w Stanach Zjednoczonych (reaganomika), co miało miejsce w ostatnim dwudziestoleciu poprzedniego wieku, kryzys w gospodarce światowej nie był tak groźny, jak współcześnie gdy doktrynie tej podporządkowana jest polityka gospodarcza bez mała całego świata (może poza Chinami i kilkoma innymi państwami). Efektem tego podporządkowania jest – z jednej strony znaczne zmniejszenie bądź w ogóle likwidacja regulacyjnych funkcji państwa, z drugiej zaś – brak takich funkcji pełnionych przez instytucje międzynarodowe bądź ponadnarodowe.[1]
Zdaniem zwolenników neoliberalizmu likwidacja regulacyjnych funkcji państwa służy poprawie efektywności gospodarowania, poprzez zastąpienie rynków narodowych – rynkiem globalnym. Wg nich korzystają na tym wszyscy; kraje duże i małe, przedsiębiorstwa wielkie i drobne. Zwiększa się bowiem skala działalności gospodarczej, maleją jednostkowe koszty produkcji, marketingu, reklamy. Globalizacja, w takim ujęciu, oznacza niczym nieograniczony dostęp do rynków narodowych dla wszystkich zainteresowanych podmiotów gospodarczych bez względu na kraj i region gospodarczy z którego pochodzą. Jest ona więc niczym innym, jak procesem tworzenia zliberalizowanego rynku towarów, usług i czynników produkcji w skali świata jako całości.

Wyraźne przyspieszenie procesów globalizacji nastąpiło w drugiej połowie XX wieku, w wyniku intensyfikacji kilku zjawisk zachodzących w świecie.[2] Dotyczyło to przede wszystkim znacznego przyspieszenia dynamiki handlu międzynarodowego, międzynarodowej kooperacji produkcji, rozwoju korporacji transnarodowych i związanego z tym przepływu kapitału, technologii i siły roboczej. Szczególnie znaczne rozmiary osiągnął przepływ kapitału spekulacyjnego.
Zwolennicy neoliberalizmu przyjęli milcząco założenie, że podmioty uczestniczące w tym procesie mają identyczną „siłę przebicia” na rynku. Podobne założenie przyjęli A. Smith i D. Ricardo; o ile jednak ponad dwieście lat temu nie było to założenie zbyt upraszczające rzeczywistość, o tyle współcześnie rozmija się ono z rzeczywistością całkowicie. Ponadto, twórcy liberalizmu dopuszczali pełnienie przez państwo funkcji korygujących patologie rynku, zwolennicy neo-protekcjonizmu nie przyjmują zaś tego do wiadomości.
W efekcie, globalizacja postępuje w warunkach rosnącej zależności ekonomicznej między państwami i regionami. Jednocześnie ma miejsce zależność gospodarki globalnej od zmian zachodzących w poszczególnych regionach geograficznych, grupach krajów, a nawet w pojedynczych krajach. Tym samym globalizacja wywiera zróżnicowany wpływ na uczestników procesu, preferując najskuteczniejszych ekonomicznie i eliminując najsłabszych.[3] Gdyby obie te grupy podmiotów zlokalizowane były zarówno w krajach rozwiniętych gospodarczo, jak też słabo rozwiniętych globalizacja nie budziłaby takich kontrowersji, jakie budzi ona współcześnie, ze względu na koncentrację podmiotów najsilniejszych w krajach rozwiniętych, zaś najsłabszych – w krajach słabo rozwiniętych.
Podmiotami najsilniejszymi są korporacje transnarodowe kontrolujące trzy czwarte światowego rynku towarowego. W handlu światowym aż 40% przypada na powiązania wewnątrz 500 największych korporacji. Zasady kształtujące te powiązania daleko przy tym odbiegają od praw wolnego rynku i wolnego handlu proponowanych przez neoliberalizm.

  1. Unia Europejska – częścią rynku globalnego  
Unia Europejska jako regionalne ugrupowanie integracyjne jest formą pośrednią między rynkiem krajowym a rynkiem globalnym. Powstała ona jakby na zamówienie grupy państw zainteresowanych utworzeniem większego rynku zbytu, wolnym przepływem siły roboczej, kapitału i technologii. U podstaw decyzji integracyjnych znalazły się więc korzyści czerpane z liberalizacji gospodarek w ramach pewnej grupy krajów.
U zarania powstania Unia Europejska nie była rynkiem neoliberalnym, o czym świadczy spora liczba instytucji regulujących jego funkcjonowanie i chroniących ten rynek przed konkurencją z zewnątrz. Sytuacja uległa jednak zmianie, gdy coraz większa liczba krajów-członków Unii Europejskiej zaczęła podporządkowywać systemy funkcjonowania swych gospodarek neoliberalizmowi. Przejawia się to w deregulacji Unii Europejskiej i uniformizacji globalnej. Wyrazem tego jest coraz większe otwarcie Unii Europejskiej dla przepływu towarów, usług i czynników produkcji z krajów spoza Unii. Jednocześnie polityka ekonomiczna prowadzona w ramach Unii Europejskiej w coraz większym stopniu zgodna jest z konsensusem waszyngtońskim.
W ślad za tym Unia Europejska zaczęła czerpać korzyści płynące z globalizacji, z drugiej zaś strony narażona została na straty będące następstwem negatywnych zjawisk związanych z globalizacją. W pierwszym przypadku chodzi zwłaszcza o korzyści będące następstwem wykorzystywania przez Unię możliwości globalnego rynku zbytu towarów i usług, o wiele większych niż to jest możliwe w ramach Unii. Jednocześnie powstały dla Unii możliwości korzystniejszego lokowania produkcji przy wzięciu pod uwagę tańszych czynników produkcji (np. pracy) w skali globalnej. Do strat związanych z uczestnictwem Unii Europejskiej w procesie globalizacji zaliczyć należy przede wszystkim narażenie przedsiębiorstw i instytucji finansowych Unii Europejskiej na oddziaływanie podmiotów spoza Unii.

  1. Wpływ światowego kryzysu finansowego na Unię Europejską
U źródeł powstania Unii Europejskiej, a zwłaszcza jej poprzedniczki – Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, znalazły się przekonania o możliwości wyodrębnienia z gospodarki światowej optymalnego obszaru gospodarczego o zrównoważonych bilansach handlowych i płatniczych, w miarę samowystarczalnego w zakresie wyposażenia w czynniki produkcji (a więc w kapitał, pracę, technologię i bogactwa naturalne), a w konsekwencji niezależnego od gospodarki światowej. Zapewnieniu tej niezależności służyć miały rozbudowane narzędzia polityki ekonomicznej (taryfowe, parataryfowe i pozataryfowe).
Co więcej, twórcy Unii Europejskiej byli przekonani, że stworzone mechanizmy są w stanie zapewnić krajom członkowskim rozwój bezkryzysowy, bez większych wahań koniunktury. Wprowadzano je stopniowo, począwszy od strefy wolnego handlu, unii celnej, wspólnego rynku, poprzez unie walutową i unię ekonomiczną. W roku 1999 uznano, że dla zapewnienia unii walutowej nie wystarczy koordynacja kursów walut narodowych, potrzebne jest wprowadzenie jednej, wspólnej waluty w postaci euro.
Początek był niezwykle optymistyczny. Pozycja euro w relacji do dolara i innych walut międzynarodowych (np. franka szwajcarskiego, funta szterlinga i jena) szybko się umocniła, zapewniając mu pozycję drugiej waluty rezerwowej świata (po dolarze). Notowania euro na międzynarodowych rynkach finansowych poszły w górę, znacznie powyżej kursu ustalonego na wejściu.
Światowy kryzys finansowy odsłonił zwłaszcza dwa słabe punkty Unii Europejskiej w warunkach obowiązywania doktryny neoliberalnej. Pierwszym było „otwarcie” ugrupowania dla kapitału, zwłaszcza finansowego, spoza Unii. Drugim – pozbawienie przedsiębiorstw, banków a także rządów narodowych możliwości wspólnej obrony przed tym kapitałem. W obliczu zagrożenia kryzysowego kraje członkowskie Unii Europejskiej zaczęły poszukiwać własnych dróg zabezpieczenia się przed negatywnymi skutkami globalizacji. W części krajów wyraziło się to w przedkładaniu interesów narodowych ponad wspólne, międzynarodowe. Jest to reakcja naturalna, znajdująca potwierdzenie w każdej sytuacji kryzysowej. W efekcie narastać zaczęły różnice w polityce finansowej i budżetowej, płacowej i cenowej, socjalnej i emerytalnej. Nie pomogły rygory z tytułu przyjętych przez wszystkie kraje traktatów o strefie wolnego handlu i unii celnej, wspólnym rynku i unii walutowej i ekonomicznej. Naruszone zostały też rygory związane z wprowadzaniem wspólnej waluty euro, w tym nakładające na poszczególne kraje obowiązek przestrzegania 3-procentowego udziału deficytu budżetowego w produkcie krajowym brutto.
Dotyczyło to w szczególności: Grecji, Irlandii, Hiszpanii, Portugalii i Włoch. W trudnej sytuacji znalazły się też kraje Europy Środkowej i Wschodniej, w tym zwłaszcza Węgry, Czechy, a także Polska. Wszystkie one uznane zostały przez agencje ratingowe za zagrożone kryzysem, co odbiło się negatywnie na poziomie oprocentowania obligacji (spadek) i zaciąganych kredytów (wzrost). Równocześnie obniżce uległa wartość walut narodowych (w krajach spoza strefy euro) oraz wartość euro w stosunku do dolara i innych walut światowych (np. franka szwajcarskiego).


[1] Por. W. Szymański, Niepewność i niestabilność gospodarcza. Gwałtowny wzrost i co dalej?, wyd. Difin, Warszawa 2011, s. 73.
[2] P. Bożyk, Globalna polityka ekonomiczna, w: Międzynarodowe stosunki ekonomiczne, PWE, Warszawa 2008, s. 387.
[3] Por. J.E. Stiglitz, Globalizacja, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004, s. 22.

prof. Paweł Bożyk - Profesor nauk ekonomicznych. Członek Komitetu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, członek Senatu Uniwersytetu Narodów Zjednoczonych w Tokio. Autor ok. 760 publikacji naukowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.