Takimi mniej więcej słowami prowokuje Ruch Narodowy w swojej
deklaracji ideowej. Na pewno jest to spory orzech do zgryzienia dla
liberałów gospodarczych, aczkolwiek punkty drugi („Tożsamość rodziny”)
ósmy („Wolność gospodarowania”), jak i obrona złotówki jako gwaranta
stabilności ekonomicznej, powinny rozwiać ich wątpliwości. Ruch Narodowy
chce być pro-przedsiębiorczy i chce chronić wolności, autonomii
rodziny.
Sam nawoływałem w jednym z artykułów „wyrzućmy wolność do
śmietnika!”, chcąc w ten sposób wykazać, że słowo to bardziej
przeszkadza w walce politycznej niż pomaga, w dodatku jest obciążone
negatywnymi znaczeniami. Dzisiaj sformułowałbym to inaczej i trochę
mniej ostro, mianowicie „wyrzućmy liberalizm do śmietnika!”.
Röpke pisał, że liberalizm operuje na trzech poziomach:
filozoficznym, politycznym i ekonomicznym. Jak i reszta ordoliberałów
pokazywał on, że pierwszy przynosi w zasadzie same szkody (atomizacja,
absolutyzacja nauki, kolektywu czy praw historii, niezrozumienie dla
koordynacyjnego działania gospodarki rynkowej), drugi łatwo przeradza
się bez „hamulców” w demokrację masową (która niosła w historii ze sobą
zagrożenie ideologiami kolektywistycznymi, jako odpowiadającymi
„psychice mas”), ale miała także swoje odbicie w ekonomii, jakim był tak
wielokrotnie krytykowany handel intymnością i prywatnością: Kliniki
aborcyjne, prostytucja, antykoncepcja, środki wczesnoporonne. Czy handel
nimi też powinien być dozwolony?
Dzisiaj liberalizm na tych dwóch poziomach przynosi nowe zagrożenia:
Są nimi a) bezmyślny, lewicowy kosmopolityzm (czego wyrazem jest
multikulturalizm, Unia Europejska i religia tolerancji), b)
„głosowanie” za takimi postulatami, jak aborcja („wolność wyboru do
posiadania dziecka”) czy c)„prawa” dla homoseksualistów („prawo
zawierania związków jakich się chce z kim się chce). Zachodnie partie
liberalne łączą wszystkie te poziomy, nie rezygnując ani z jednego, ani z
drugiego. 23-letnia epopeja Janusza Korwina-Mikke, chcącego połączyć
liberalizm na najniższym, ekonomicznym obszarze z konserwatyzmem (nawet
skrajnym, jak monarchizm) na dwóch wyższych, jest politologicznym
eklektyzmem i bardziej specyficznym, bo polskim, folklorem politycznym.
Na tzw. „Zachodzie”, popieranie jakiejkolwiek liberalnej gospodarczo
partii wiąże się dzisiaj z jednoczesnym braniem w „zestawie” moralnego
relatywizmu, dobitnie podsumowywanego przez wielu komentatorów jako
„cywilizacja śmierci”. Przed takim liberalizmem trzeba i należy bronić
się ze wszystkich sił.
Cytowany wielokrotnie przez polskich liberałów gospodarczych Burke
pisał sam jednak, że „wolność bez mądrości i cnoty to zło najgorsze z
możliwych”. Ruch Narodowy idzie wyraźnie tym tropem. Uznając za
fundament ideologii narodowej chrześcijaństwo, wyraźnie nawiązuje do
myślicieli, którzy wolność cenili, ale tylko przy jednoczesnym porządku
ramowym, jakim miała być cnota obywateli. A lepiej ich cnota, niż
wymuszanie „cnoty” za pomocą państwowego przymusu.
I co do protekcjonizmu, którego tak obawiają się liberałowie
gospodarczy – niestety leseferyzm miałby rację bytu, kiedy wszystkie
kraje stosowałyby się do zasad wolnego handlu międzynarodowego. Dzisiaj
wiele krajów, przede wszystkim Francja, Chiny i USA, używają kapitału do
walki politycznej (dopłaty, cła, regulacje, subwencje). Czy naprawdę w
sensie wolności gospodarczej chodziło o to, by jednego monopolistę (TP
S.A.) zastąpić innym, mianowicie francuskim? Czy chodzi o to, by innego
monopolistę (PKP) zastąpić wkrótce innym (niemiecki Deutsche Bahn)?
Czy
rozsądnym byłoby sprzedawać polskie przedsiębiorstwa energetyczne, na
które zęby ostrzy sobie Rosja i która na pewno nałoży nam
monopolistyczne renty w ten sposób – zresztą, czemu nie miałoby tego
zrobić inne państwo, czerpiące zyski z takiego monopolu? Czy zasadnym
jest pozwalanie obcym przedsiębiorstwom jak Bosch na wykupywanie
polskich firm tylko po to, by wycofać je z giełdy, zabrać, co
wartościowe do „macierzy” i rozłożyć przedsiębiorstwa na łopatki, czyt.
czy zasadnym jest pozwalanie na takie prewencyjne niszczenie polskiej
konkurencji?
Absolutnie nie ma to uzasadnienia, ani ekonomicznego, ani moralnego.
Właśnie tutaj chodzi o „obrony wolności przed liberalizmem” – mam na
myśli także przed bezmyślnym leseferyzmem ekonomicznym, który
byłby dzisiaj społecznym agnostycyzmem („nie róbmy niczego, przecież
gospodarka obroni się sama!”), o którym tak dużo pisali Vogelin, Kirk
czy Röpke.
Po rozpatrzeniu tych wszystkich obostrzeń na wszystkich poziomach
jasnym jest, że dzisiaj liberalizm służy do ekspansji a) szkodliwego
relatywizmu moralnego i b) ekonomicznego niszczenia polskiej gospodarki.
Naszej suwerenności i wolności na wszystkich poziomach trzeba przed tym
bronić.
Także przekonani do moralnej i ekonomicznej wartości wolnej
gospodarki, których szczególnie dużo wśród ludzi młodych, nie powinni
mieć wobec tego problemu z pożegnaniem słowa „liberalizm”. Ten
decydujący krok może zostać powzięty przez Ruch Narodowy. Osobiście w
ogóle nie będę płakał za „liberalizmem” – przeżyłem trochę czasu na tzw.
Zachodzie i wiem, że pod tym słowem skrywa się obecnie niewiele dobra, a
bardziej podstępny, moralny indyferentyzm albo, w przypadku Polski,
niemożliwa do zrealizowania w obecnych warunkach walki narodowych
kapitałów mrzonka.
„Bóg – honor – Ojczyzna” brzmi mądra dewiza narodowa Polski. Najpierw
nasza religia – katolicyzm – jako wyraz uniwersalnych wartości, potem
wartości moralne – honor – nakazujące zawsze czynić właściwie i
etycznie, następnie Ojczyzna, jako wyraz przywiązania do wspólnotowości,
zaczynającej się od rodziny, przechodząc przez lokalne wspólnoty, dalej
przez kraj, by zostać zwieńczony tradycją chrześcijańskiego
uniwersalizmu. Ruch Narodowy, jak na wstępie zaznaczyłem, odważnie
dopisuje na czwartym miejscu tej hierarchii wolność gospodarczą (a i
zapewne osobistą, jak prawo do wychowania dzieci przez rodziców zgodnie z
ich sumieniem oraz prawo do noszenia broni etc). Tak powinna wyglądać
hierarchia każdego rozsądnego wolnościowca, jeśli chce obronić on
fundamenty cywilizacyjne wolności gospodarczej i jeśli brzydzi go
forsowany przez lewicę multikulturalizm czy relatywizm moralny.
Czas na „Bóg – honor – Ojczyzna – wolność”, dokładnie w takiej
kolejności. A „liberalizm” może spokojnie spocząć na dnie śmietnika
historii, gdyż jest on zbędnym balastem, którego trzeba się pozbyć –
także dla dobra wolności gospodarczej.
Kamil Kisiel
Za: http://prokapitalizm.pl/ocalic-wolnosc-przed-liberalizmem.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.