Finał budowy kolei transkontynentalnej. Do każdej mili budowanych kolei państwo dopłacało – więcej na terenach górzystych.
Jan Koziar
Wokół ceł ochronnych toczą się w naszym kraju liczne dyskusje. Przeciwnicy, odwołując się do neoliberalnej teorii, widzą w nich czynnik antyrozwojowy, destrukcyjny. Zwolennicy, odwołując się do aktualnych, krajowych problemów wskazują, że czynnikiem destrukcyjnym jest ich brak. Żyjemy w kraju, w którym przewaga teorii nad praktyką ma ugruntowaną tradycję. Doktrynerstwo marksistowskie zastąpione zostało doktrynerstwem neoliberalnym, zafałszowującym wiedzę o rzeczywistym rozwoju kapitalizmu, jego zróżnicowaniu i funkcjonowaniu. Na nic się więc zda wskazywanie na niszczenie polskiego przemysłu i rolnictwa tanim i łatwym importem, wobec panującego przekonania, że przodujące światowe gospodarki rozwijały się w oparciu o wolny handel. To przekonanie jest jednak błędne, bowiem wszystkie gospodarki, które osiągnęły sukcesy na rynku międzynarodowym, zaczynały od ochrony swego raczkującego jeszcze przemysłu przed zagraniczną konkurencją. Najlepszym zaś przykładem są same Stany Zjednoczone.
Najpierw protekcjonizm wychowawczy,
potem wolny handel
Stosowanie ceł ochronnych ma charakter względny,
przejściowy i wchodzi w zakres tzw. „protekcjonizmu wychowawczego”. Jego
zasady zostały sformułowane w Niemczech w pierwszej połowie XIX wieku
przez twórcę niemieckiej, narodowej szkoły ekonomii, Fryderyka Lista.
Gospodarkę należy najpierw „wychować” do konkurencji międzynarodowej,
chroniąc ją cłami, wspomagając gospodarczą polityką państwa i rozwijając
konkurencję wewnętrzną. Dopiero potem, po osiągnięciu poziomu
międzynarodowej konkurencyjności, można ją włączyć w wolny,
ponadnarodowy handel, którego pozytywów wcale się nie neguje. Już w XIX
wieku niemieccy ekonomiści podchodzili krytycznie do teorii liberalizmu
gospodarczego, wskazując, że utrudnia ona rozwój gospodarczy ich kraju i
uzależnia go ekonomicznie od Anglii i Francji.
Niemcy z powodzeniem zastosowali protekcjonizm
wychowawczy nie tylko dopędzając, ale i wyprzedzając na początku naszego
wieku liberalną Anglię. Nie wymyślili zresztą nic nowego. Anglia robiła
wcześniej dokładnie to samo w stosunku do Holandii, która była niegdyś
największą handlową potęgą świata i głosicielem zasad wolnego handlu.
Jeszcze przed ekonomistami niemieckimi Stanisław
Staszic i Wawrzyniec Surowiecki opowiadali się za techniką
protekcjonizmu wychowawczego, wskazując, że do ekonomicznego upadku
Polski przyczyniła się liberalna polityka handlowa szlachty,
uniemożliwiająca rozwój krajowego przemysłu. Kres tej polityce położyli
zaborcy włączając zabrane ziemie do swych chronionych celnie obszarów.
Szczególne znaczenie miała rosyjska ochrona celna powodując rozwój
przemysłu na terenie Kongresówki w drugiej połowie XIX wieku. W czasach
współczesnych dobitnym przykładem skuteczności protekcjonizmu
wychowawczego są sukcesy gospodarcze Japonii, Korei Płd. i innych
dalekowschodnich „tygrysów”1.
Jest przy tym regułą, że wolny handel międzynarodowy
głoszą w formie absolutnej zasady kraje najbardziej rozwinięte, zaś
kraje opóźnione, lub przeżywające trudności gospodarcze nie biorą tej
zasady serio. Stosuje się też inną regułę: idea wolnego handlu dla
słabszych, cła protekcyjne względem silniejszych.
Dzisiaj antyprotekcjonistyczne idee zostały w Polsce
upowszechnione ze źródeł amerykańskich. Były prezydent Bush głosił
koncepcję utworzenia w Europie Środkowej strefy wolnego handlu. Skądinąd
wiadomo, że Stany Zjednoczone chronią się przed japońskim i europejskim
importem. Same zaś są najlepszym przykładem stosowania przed laty
protekcjonizmu wychowawczego.
Główny problem ekonomiczny młodych
Stanów Zjednoczonych
Stosowanie ceł ochronnych i walki polityczne wokół
nich stanowią oś dziewiętnastowiecznej historii Stanów Zjednoczonych. To
właśnie cła ochronne były przyczyną chronicznego konfliktu między
Północą i Południem i jednym z głównych powodów wybuchu wojny domowej w
1861 r., Ważniejszym powodem niż zniesienie niewolnictwa. Przed prawie
czterdziestu laty ta sama Karolina Południowa, której wystąpienie z Unii
(Stanów Zjednoczonych) zapoczątkowało zbrojny konflikt, zagroziła
również wystąpieniem, i tylko z powodu podwyższenia ceł ochronnych przez
przemysłowe Stany Północne. Konflikt zażegnano, choć nie wiele
brakowało, by wojna domowa wybuchła już w 1823 roku. O zniesieniu
niewolnictwa nie było wtedy w ogóle mowy. Spróbujmy jednak prześledzić
problem w porządku chronologicznym.
Hamowanie rozwoju przemysłu amerykańskiego przez
import towarów z Anglii trwało przez cały okres kolonialnej zależności.
Nie wynikało ono zresztą z samej rynkowej przewagi gospodarki
angielskiej, lecz wspomagane było całym szeregiem jak najbardziej
nieliberalnych ustaw i rozporządzeń administracyjnych. Np. Amerykanom
nie wolno było budować pieców hutniczych i walcowni, nie wolno im było
produkować na rynek wyrobów wełnianych a handel podporządkowany był
interesom brytyjskiej metropolii. „Gazeta Bostońska” z kwietnia 1765
roku pisała:
Mieszkaniec kolonii nie może zrobić ani
guzika, ani podkowy, ani ćwieka bez wywołania protestu jakiegoś
zasmolonego brytyjskiego handlarza żelaza lub szanowanego fabrykanta
guzików, który woła wielkim głosem, że jego dostojność jest w jak
najbardziej nikczemny sposób maltretowana, krzywdzona, oszukiwana i
rabowana przez niecnych republikanów amerykańskich.2
W tym czasie jedyną skuteczną ochroną interesów amerykańskich był bojkot towarów angielskich.
Ekonomiczne uniezależnienie się od Anglii było też
głównym celem zakończonej sukcesem wojny o niepodległość. Dalsza zaś
ochrona miejscowego przemysłu mogła być realizowana przy pomocy barier
celnych. Już jednak na konwencji uchwalającej konstytucję (1787 r.)
zaznaczyły się regionalne różnice interesów, zauważone i odnotowane
przez późniejszego prezydenta Jamesa Madisona. Różnice te najlepiej
oddają słowa senatora McDuffie z Karoliny Południowej, wygłoszone w 1830
r.:
Wobec federacyjnego charakteru systemu
rządzenia wielkim geograficznie obszarem naszego kraju i różnorodności
zajęć naszych obywateli doszło do tego, że w różnych częściach Stanów
Zjednoczonych powstały dwie grupy sprzecznych z sobą interesów. Pierwsza
obejmuje przemysłowców, którzy nie mogą prosperować wobec konkurencji
europejskiej, bez ochrony i subwencji ze strony rządu. Druga grupa
obejmuje producentów ziemiopłodów z Południa, które znajdują rynki zbytu
tylko za granicą i mogą być korzystnie sprzedawane tylko w drodze
wymiany za wyroby obcego przemysłu, konkurując z wyrobami stanów
północnych i środkowych (…). Interesy te są więc diametralnie sprzeczne i
nie do pogodzenia ze sobą. Interes fabrykanta z Północy znajduje
poparcie w każdym zwiększeniu ceł nałożonych na handel Południa i nie
trzeba dodawać, że interesom plantatora z Południa sprzyja każde
obniżenie ceł na jego produkty.
System Hamiltona – Webstera – McKinleya
Na wstępie jednak przewagę uzyskała Północ. Ustawa o
dochodach z 1789 roku traktowała ochronę celną jako zasadę. W dwa lata
później Aleksander Hamilton w obszernym memoriale „Report of
Manufactures” przedstawił program rozwoju amerykańskich przedsiębiorstw z
zastosowaniem ochrony celnej i dotacji. Zasady te zostały przyjęte za
credo amerykańskiego systemu gospodarczego i uwzględnione w drugiej
ustawie o dochodach z 1792 roku. Hamilton był twórcą polityki
gospodarczej nazywanej później systemem Hamiltona-Webstera-McKinleya.
Dwa kolejne nazwiska to wybitni kontynuatorzy tej polityki. Ostatni z
nich to prezydent Stanów Zjednoczonych z końca XIX wieku. System ten
działał zresztą aż do I-szej wojny światowej. Jego głównym elementem
były właśnie cła ochronne. Hamilton był też twórcą stronnictwa
federalistów reprezentującego interesy kół przemysłowo-handlowych
Północy. Kontynuatorem tego stronnictwa jest obecna partia republikańska
zalecająca wolny handel słabszym ekonomicznie zagranicznym partnerom.
Oponentem federalistów była partia Jeffersona – protoplasta dzisiejszej
partii demokratycznej. W owym czasie reprezentowała ona interesy
rolników, najpierw głównie farmerów, później zaś (aż do wojny domowej) w
coraz większym stopniu plantatorów.
W 1800 roku federaliści zostali odsunięci
od władzy, lecz konflikty z zagranicą wpłynęły na podtrzymanie polityki
protekcjonistycznej. W czasie wojen napoleońskich zarówno Anglia, jak i
Francja szykanowały okręty amerykańskie, w wyniku czego wstrzymano w
ogóle wymianę z zagranicą. Podczas drugiej wojny z Anglią (1812-1815)
przerwany został import z tego kraju. W sumie wojenne ograniczenia
importu wpłynęły poważnie na rozwój miejscowego przemysłu, choć spółki
handlowe poniosły straty.
W 1816 roku rządząca partia Jeffersona
ustaliła wysoką taryfę celną dla podreperowania wyczerpanego wojną
budżetu. To nawrócenie się jeffersonistów na „zdrowe doktryny narodowe” w
pełni satysfakcjonowało fabrykantów w stanach północnych. Bariery celne
podnoszono kolejno w latach 1824 i 1828. O temperaturze tematu może
świadczyć wypowiedź ówczesnego kongresmena Henry Claya:
Przeklęty handel jest jak hałaśliwa,
lekkomyślna, flirtująca zalotnica, i jeżeli pozwolimy, by jej widzimisię
rządziło nami, nigdy nie zdejmiemy z siebie indyjskich muślinów i
europejskich tkanin wełnianych.
O krok od wojny domowej
W roku 1832 dokonano kolejnej podwyżki ceł. Tym razem
jednak Południe zareagowało bardzo ostro. Nowe stawki nazwano „taryfą
odrażającą” (tariff of abomination). Na czoło protestujących stanów
plantatorskich wysunęła się wspomniana już Karolina Południowa, która
uchwaliła „akt unieważniający” nowe stawki celne (Ordinance of
Nullification) i zagroziła wystąpieniem z Unii. Konflikt udało się
zażegnać kosztem obniżenia ceł do poziomu z 1816 r. Od tego momentu
Południe rozpoczyna swój triumfalny pochód, prowadzone przez
antyhamiltonowską partię, która od 1836 roku przyjęła swą dzisiejszą
nazwę „partii demokratycznej”. Dominującą rolę odgrywają w niej teraz
plantatorzy.
Doktryna w służbie cudzego interesu
Interesom plantatorów, sprzecznym z interesami
amerykańskich przemysłowców, przyszła z pomocą angielska doktryna
liberalizmu gospodarczego. Posłuchajmy, co na ten temat piszą autorzy
cytowanego w tym artykule dzieła:
Przemawiając w imieniu kraju, który stał się
wielkim warsztatem dla całego świata i aktualnie nie miał żadnego
poważniejszego konkurenta, angielscy teoretycy odkryli w wolnym handlu
typ polityki, najbardziej odpowiadający takiej sytuacji. Angielscy
fabrykanci żądali taniego chleba dla swych robotników – stąd brak ceł na
środki żywności. Ponieważ nie było prawdopodobne, by ktoś mógł ich
gdziekolwiek pobić przez zaoferowanie niższych cen, Anglicy mogli sobie
pozwolić na ryzyko konkurencji w zakresie wyrobów przemysłowych na
własnym rynku. Opierając się na istnieniu tych zupełnie szczególnych
warunków, które nawiasem mówiąc, nigdy się już nie powtórzyły, angielscy
teoretycy ekonomii politycznej proklamowali wolność handlu jako
doktrynę naukową.Proklamowali ją z taką
pewnością siebie i z tak mocnym logicznie uzasadnieniem, że wielu
amerykańskich profesorów przyjęło ją, jakby to było prawo natury, pomimo
odmiennych warunków ekonomicznych panujących w ich kraju. Oto, dlaczego
prace teoretyczne uczonych, szczególnie na uniwersytetach, nie zawsze
były w pełni zgodne z interesem i opinią praktyków zatrudnionych w
produkcji.
Doktryna w służbie własnego interesu
Nie wszyscy jednak jajogłowi dali się zwariować. Jak czytamy bowiem dalej:
Wymogom amerykańskiego przemysłu uczynił
wreszcie zadość Henry C. Carey z Filadelfii. Wydał on w latach 1837-1840
trzytomową ekonomię polityczną, w którym to dziele ostro skrytykował
głośne koncepcje zwolenników wolnego handlu, naszkicował narodowe
podstawy protekcjonizmu i dał logiczny fundament systemowi celnemu.
Teorii człowieka ekonomicznego automatycznie powodującego się własnym
interesem, błędnej w założeniu i niebezpiecznej w zastosowaniu, Carey
przeciwstawił doktrynę interesu narodowego. Odtąd młodym gałęziom
przemysłu nie brak było orędowników wśród uczonych.
Południe parło jednak naprzód. I znów odwołamy się do cytowanego dzieła:
W latach 1830-1860 taryfa celna, zmieniana
pięciokrotnie, wykazywała na ogół tendencję zniżkową. Obniżkę stawek
przeprowadzono w roku 1833, jak widzieliśmy, pod groźbą rewolucji ze
strony plantatorów z Karoliny Południowej, a gdy w niespełna dziesięć
lat później wigowie przy pomocy opozycji znowu podnieśli stawki,
zwolennicy niskich taryf odnieśli zwycięstwo w wyborach w r. 1844. Potem
nastąpił zdecydowany zwrot. Partia demokratyczna pod przewodem Południa
pchała kraj w kierunku wolnego handlu aż do punktu kulminacyjnego w
roku 1860. Ustawą celną z roku 1846 Kongres zadał druzgocący cios
systemowi protekcyjnemu, przy czym na czele większości, która dokonała
tej straszliwej egzekucji, stali członkowie Kongresu z Południa i
Zachodu.
Sojusz farmerów i przemysłowców przeciw plantatorom
Marnie wyglądałby los kapitalizmu amerykańskiego,
gdyby nie doszło do rozbicia rolniczej jedności interesów między
plantatorami a farmerami. Wśród tych ostatnich szerzył się od dłuższego
czasu ruch wolnych nadziałów ziemi. Chodziło w nim o darmowy przydział
ziemi publicznej rodzinom farmerskim, na nie zasiedlonych dotąd
terytoriach (tematowi temu poświęcony jest osobny artykuł pt. „Komu
kapitał państwowy? Prywatyzacja Dzikiego Zachodu”, Nasz Dziennik 18
lutego 2000 r. i osobna cyfrowa broszura). Wprowadzenie wolnych
nadziałów ziemi spowodowałoby masowy odpływ robotników z fabryk
Północnego Wschodu i podrożenie siły roboczej. Nie było więc w interesie
fabrykantów. Z kolei takie skutki farmerskiej prywatyzacji mogły się
nawet podobać plantatorom, którym wolne nadziały nie zagrażały na ich
własnym terytorium. Tak jednak było dopóki sami plantatorzy nie zaczęli
ekspandować na zachód a w szczególności na północny zachód, gdzie weszli
w kolizję z kolonizacją farmerską. Konflikt rozwinął się najostrzej na
terytorium stanu Kansas, gdzie dochodziło do starć zbrojnych na długo
przed wybuchem wojny domowej.
Wolne nadziały oznaczały błyskawiczne
zagospodarowanie nowych ziem przez farmerów i tym samym zablokowanie
ekspansji formacji niewolniczej. Plantatorzy zaczęli więc przeciwstawiać
się ich ustawowemu wprowadzeniu. Z kolei przemysłowcy amerykańscy
dostrzegli w intensywnej farmerskiej kolonizacji Zachodu potencjalny
olbrzymi rynek zbytu dla swoich wyrobów.
Zarysowujące się odwrócenie sojuszu zostało
przyspieszone aktywną polityką plantatorów. W 1857 r. opanowany przez
nich Kongres ponownie obniżył cła, w wyniku czego „wybuchła panika w przemyśle a przygnębienie ogarnęło zarówno przedsiębiorców jak i wolnych robotników”.W 1860 r. prezentujący interesy
Południa prezydent Buchanan storpedował kompromisowy projekt ustawy o
farmerskich nadziałach ziemi.
W tym samym roku na republikańskiej konwencji
wyborczej w Chicago zawiązany został sojusz między fabrykantami a
farmerami. Przy odczytywaniu programu partii z największym aplauzem
spotkało się żądanie ceł ochronnych i wolnych nadziałów ziemi.
Prezydencka kampania wyborcza Abrahama Lincolna przebiegała pod hasłami:
„Wygłosuj sobie cła ochronne!”, „Wygłosuj
sobie farmę!”, „To walka, w której idzie o ochronę przemysłu i o prawa
świata pracy!”, „Jeśli pragniecie siły i wielkości, chrońcie fabryki
Pensylwanii!”.
Zwycięstwo protekcjonizmu
Wyborcza wygrana Lincolna doprowadziła do wojny
domowej, której wyniki wszyscy znamy. Choć może nie wszystkie wyniki. Bo
przecież nie tylko ważne jest, kto wygrał a kto przegrał, ale przede
wszystkim to, o co w danym konflikcie chodziło i co było dzięki wygranej
realizowane.
Gdyby ten aspekt amerykańskiej wojny domowej był
u nas szerzej znany, można by się spodziewać większego zrozumienia dla
ochrony dzisiejszego polskiego przemysłu, jak również rolnictwa.
Jeszcze w czasie trwania wojny domowej przywrócono i
maksymalnie podniesiono taryfę celną zniesioną przez plantatorów w 1857
roku oraz wprowadzono zasadę państwowych dotacji do ważnych inwestycji o
znaczeniu ogólnokrajowym. Po zakończeniu działań wojennych nastąpił
niesłychany boom gospodarczy. Według cytowanego dzieła:
Specjalne prawa zabraniały obcym okrętom
żeglugi przybrzeżnej, a całą Amerykę otaczał wysoki mur ceł
protekcyjnych, który chronił kapitalistów przed dotkliwą konkurencją ich
europejskich braci.
Jeszcze przed zakończeniem wojny domowej farmerska
królowa – pszenica zdetronizowała dawną plantatorską królową – bawełnę.
Teraz zaś jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać królestwa: linii
kolejowych, nafty, stali, górnictwa i banków. Za murem ceł ochronnych
rozwinął się potężny rynek wewnętrzny o obrotach przekraczających łączne
obroty handlu zagranicznego Anglii, Francji, Niemiec, Rosji, Holandii,
Belgii i Austro-Węgier. Okres ten trwał pół wieku i w tym czasie Stany
Zjednoczone wyrosły na pierwszą potęgę gospodarczą świata. Nie
ograniczono się przy tym do praktycznej strony systemu protekcyjnego.
Założona na uniwersytecie w Pensylwanii ekonomiczna szkoła Wartona
uzasadniała teoretycznie i propagowała mechanizm ceł ochronnych.
Oczywiście wielu jajogłowych ekonomistów obstawało dalej przy teorii
angielskiej, dobrej w tym czasie dla Anglii, nie dla Ameryki.
Amerykański system protekcyjny zachwiał się pod
koniec XIX wieku w wyniku dwukrotnego zwycięstwa demokratów. W 1884 roku
prezydentem został ich kandydat Grover Cleveland, który próbował
obniżyć cła, co jednak nie przeszło przez republikański Senat. Po nim
nastąpił wspomniany już William McKinley. Był on według jego biografa,„aniołem
stróżem przemysłu krajowego (…). Ojciec jego i dziadek byli
właścicielami hut, a więc byli zaangażowani w przemyśle uzależnionym w
poważnym stopniu od taryf protekcyjnych”.
Nowy prezydent opracował i podpisał w 1890 roku
ustawę, która podniosła bariery celne znacznie ponad poziom ustalony
podczas wojny domowej. Wywołało to protest kupców importerów, farmerów i
plantatorów korzystających już tym razem z pracy najemnej. W rezultacie
na prezydencki stołek powrócił w 1892 roku Cleveland i demokraci
wnieśli projekt obniżki ceł, który przeraził fabrykantów, tak jak
analogiczna inicjatywa z 1857 roku. Republikański Senat tak jednak
przerobił projekt ustawy, że nie różniła się ona zbytnio od ustawy
McKinleya i wszedł on w życie bez podpisu Clevelanda.
Obniżenie taryf celnych nastąpiło dopiero podczas
prezydentury Woodrow Wilsona w przeddzień I wojny światowej. Skończył
się w ten sposób okres protekcjonizmu wychowawczego, chociaż
przemysłowcy wcale nie chcieli z niego rezygnować. W tym czasie stawał
się on już jednak przede wszystkim źródłem ich nieuzasadnionych zysków a
Stany Zjednoczone mogły sobie z powodzeniem pozwolić na wolny handel.
Pół wieku amerykańskiego protekcjonizmu
wychowawczego, to okres bardzo długi. Jednakże wraz z przyspieszeniem
tempa rozwoju przemysłowego okres ten uległ skróceniu. Wcześniej np.
Anglia stosowała protekcjonizm przez półtora wieku, przeciwstawiając się
głównie Holandii. Powojenna Japonia skróciła go do lat około
trzydziestu a wschodnioazjatyckie tygrysy skracają do lat kilkunastu.
Ostatnie przykłady są szczególnie pouczające, gdyż dalekowschodnie kraje
startują ze znacznie gorszych pozycji niż my – były znacznie słabiej
uprzemysłowione i miały mniej fachowych kadr.
Sam protekcjonizm nie wystarczy
Protekcjonizm wychowawczy nie oznacza samego
wznoszenia barier celnych, lecz łączy się z definicji – jak
zaznaczyliśmy na wstępie – z czynnikami i działaniami rozwojowymi. U
Anglosasów nie trzeba było swego czasu (podobnie jak i u Holendrów)
niczego szczególnego wymyślać. Funkcjonująca u nich kalwińska kultura
gospodarcza, która była wystarczającym czynnikiem rozwojowym. A mimo to
Amerykanie zastosowali państwowe wsparcie dla spółek kolejowych i linii
oceanicznych.
Współczesne najbardziej przebojowe gospodarki bazują
na nowych rozwojowych technikach ekonomicznych. Są to przede wszystkim:
strategiczna polityka gospodarcza państwa (a nie tylko jego funkcje
regulacyjne) oraz tzw. kooperacyjne stosunki przemysłowe, w których nie
ma ostrej przeciwstawności interesów między załogą przedsiębiorstwa a
jego kierownictwem. Techniki te rozwijane są w kapitalizmach typu
japońskiego i niemieckiego. Nie było ich natomiast do niedawna w
kapitalizmie anglosaskim, który najbardziej traci na ich niedorozwoju.
W związku z malejącą konkurencyjnością własnego
przemysłu Amerykanie na początku lat dziewięćdziesiątych ponownie
zaczęli bronić się barierami importowymi przed produktami lepiej
funkcjonujących gospodarek. Jednocześnie zaczęli, dla podniesienia
konkurencyjności, kopiować metody swych konkurentów w zakresie polityki
gospodarczej państwa i kooperacyjnych stosunków przemysłowych. To nowe
podejście i jego efekty widoczne są najlepiej w przemianach przemysłu
samochodowego, który odzyskał swój dawny wigor. Jest to więc kolejny
przykład, krótkotrwałego tym razem, ale również skutecznego,
protekcjonizmu wychowawczego. Przykład tym istotniejszy, że dotyczy
czasów współczesnych i największej potęgi ekonomicznej świata.
Stan naszej wiedzy ekonomicznej
Począwszy od 1989 roku, czyli przez 20 lat, zadaję bardzo wielu różnym osobom (w tym ekonomistom i politykom) testowe pytanie: „Co było przyczyną wojny domowej w Stanach Zjednoczonych?”. Niestety, otrzymałem tylko jedną poprawną odpowiedź. Co gorsza wszystkie te osoby (za wyjątkiem znowu jednej)nie widziały problemu w tym, że nie wiedziały,iż chodziło o cła ochronne dla przemysłu stanów północnych.
Nie trzeba wyjaśniać, że wiara w fałszywą tezę, że
motorem gospodarczego rozwoju Stanów Zjednoczonych był wolny handel,
miała decydujący wpływ na katastrofalny charakter naszej transformacji
gospodarczej.
Nasuwa się smutny wniosek, że z takim rozumieniem najważniejszych elementów historii gospodarczej Świata,i z takim rozumieniem roli naszej indywidualnej, obywatelskiej świadomości,nie możemy sprawnie zawiadywać własnym państwem.
…
Jan
Koziar jest działaczem społecznym i naukowym. Publikacja za zgodą
autora. Najnowsza wersja tekstu, opublikowana w kwartalniku „Obywatel”,
nr 3(47), 2009
Przypisy:
[1]Dzisiaj (2011) głównie Chin
[2]Wszystkie cytaty w niniejszym artykule pochodzą z dwutomowego dzieła Ch. Beard i M. Beard „Rozwój cywilizacji amerykańskiej”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.