sobota, 19 września 2015

Przybyłem, dostałem, wydoiłem, odleciałem. Złote życie zagranicznych inwestorów w Polsce

ZDJĘCIA: MARCIN KALIŃSKI/NEWSPIX.PL
Podatkowe wakacje, darmowy grunt pod inwestycję, a na dokładkę miliony złotych dotacji. To, czym rząd kusi zagranicznych inwestorów, pozostaje marzeniem naszych przedsiębiorców.

Produktywność siły roboczej rośnie w Polsce szybciej niż wysokość wynagrodzeń. W rezultacie koszty pracy należą do najniższych w Europie – brzmi to jak żart, ale właśnie takimi słowami elegancka blondynka zachwala nasz kraj zachodnim inwestorom w reklamie Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. – Co dziesiąty student w Europie pochodzi z Polski. Każdego roku krajowe uczelnie kończy ponad 500 tysięcy absolwentów – dodaje piękną angielszczyzną i sunie marmurowym holem jednego z warszawskich biurowców. Zza jej pleców wyskakuje grupka młodych ludzi. Tańczą, śmieją się, klaszczą. Każdy ma na głowie zestaw słuchawkowy z mikrofonem.

niedziela, 13 września 2015

Azjatyckie tygrysy - wolny rynek czy państwo?

Doświadczenia azjatyckich tygrysów są ciekawym przypadkiem historii drugiej połowy XX wieku, gdy kraje zacofane gospodarczo, wręcz z epoki kamiennej, stały się światowymi potęgami. Gdy przyłączyły do nich Chiny, zaczęto nazywać 21. stulecie – wiekiem Azji. Jakie były mechanizmy tego rozwoju możemy prześledzić dzięki książce Joe Studwella „How Asia Works”.

Sukces regionu Azji północno-wschodniej miał trzy etapy.

1. Kraje te wprowadziły reformy rolnictwa, prywatyzując je i osiągając wysoką wydajność dzięki drobnej prywatnej własności. To był pierwszy krok do sukcesu.

2. Drugim krokiem – najważniejszym - był nacisk na uprzemysłowienie. Japonia, Tajwan, Korea Płd. Chiny stosowały strategię skoncentrowaną na rozwoju eksportu. Chroniły swoje rozwijające się gałęzie (infant industries) poprzez taryfy importowe, regulacje a także zamówienia publiczne. Ten etap zaczynał się od budowy hutnictwa i przemysłu metalowego, jako fundamentów przemysłu. Tak Japonia od 1954 jak i Chiny od 1992 r powtórzyły drogę ogromnego rozwoju produkcji stali. (Drugim kluczowym metalem jest miedź – Chiny zużywają 40% światowej konsumpcji.)

wtorek, 23 czerwca 2015

Protekcjonistyczne początki hegemona

Protekcjonizm gospodarczy jako nowoczesna teoria ekonomiczna narodził się w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Początek swój bierze z myśli politycznej Aleksandra Hamiltona, którego dzieło „Raport o przemyśle” (Report on Manufactures – 1791) dał początek tworzeniu instytucji dla jego koncepcji gospodarczej. Opierała się ona na wiodącej roli przemysłu („artificial labor”) . Koncepcja Hamiltona stała w zdecydowanej opozycji do idei „wolnego rynku” Adama Smitha. Idee te służyły Wielkiej Brytanii i jej kolonialnemu imperium, strzeżonemu przez dominację na morzach i potężną armię.

Aleksander Hamilton odrzucił teorię przewagi komparatywnej (“comparative advantage”) i pozostawianie rozwoju gospodarki siłom rynku. Uważał że zintegrowana polityka państwa, które rozwija infrastrukturę (wtedy drogi i kanały), zapewnia zaspokojenie potrzeb ludności i pomaga w rozwoju technologii – jest podstawą dobrobytu i bezpieczeństwa narodu. Rząd powinien kreować kapitał i inwestować go w potrzebne segmenty gospodarki, wspierając rozwój przemysłu i rolnictwa, a wszystko to miało służyć powszechnemu dobrobytowi („general welfare”).

niedziela, 8 marca 2015

Czy patriotyzm ekonomiczny ma sens?

Otwórzmy „The Economist” albo „Financial Times” na artykule o Singapurze czy Korei Południowej. Czego możemy się dowiedzieć? To państwa z wolnorynkową gospodarką, niesamowitą swobodą gospodarowania i liberalnym prawem. Nikt nie chce jednak przyznać, że bogactwo tych obydwu państw nie wzięło się z gwałtownych reform prywatyzacyjnych, zniesienia ceł czy wpuszczenia kapitału zagranicznego. Wręcz przeciwnie. Sukcesy takich marek jak Samsung, LG czy Hyundai były możliwe tylko i wyłącznie dzięki interwencjom i protekcji państwa, kierującego się zdrowym patriotyzmem gospodarczym. W Polsce do debaty publicznej o ekonomii nieśmiało wchodzą kolejne tematy, dlaczego nie zadaliśmy sobie jeszcze pytania: czy patriotyzm gospodarczy ma sens?

czwartek, 26 lutego 2015

poniedziałek, 23 lutego 2015

Podcięte skrzydła

Lata 90-te, gdy Polska miała stać się gospodarczym „tygrysem Europy” to nie tylko okres likwidacji ogromnej części polskiego przemysłu. To także jeszcze niebezpieczniejszy upadek polskiej myśli technicznej. Wyjątkiem była tu branża lotnicza. Polska innowacyjność poległa w ostatnich latach jednak także tu w starciu m.in. z tymi, którzy uważają się za jedynych zbawców Polski. 

Tygrys Europy

Większość głównych mediów w Polsce lata 90-te przedstawia jako okres polskiego „cudu gospodarczego”. Po złym, szaro burym PRL-u z kolejkami lat 80-tych nastać miał dzięki genialnym reformom Leszka Balcerowicza czas dobrobytu, a Polska stać się miała krajem mlekiem i miodem płynącym. Opinie takie, można usłyszeć w środowiskach liberalnych i prawicowych albo za takie się uważających. Do dziś wśród większości prawicowych publicystów i ekonomistów panuje przekonanie, że na demony komunistycznej przeszłości najlepszym sposobem jest prywatyzacja. Miała ona być lekiem na całe zło, dawać dochody budżetowi, unowocześniać polską gospodarkę, dla firm stanowić zaś szansę rozwoju. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. I jak zwykle uderzyło to w najbiedniejszych i w najbiedniejsze rejony Polski.

czwartek, 5 lutego 2015

O górnictwie słów kilka...

O górnictwie słów kilka... Plan rządu dotyczący „uzdrowienia” sytuacji w polskim górnictwie wywołał falę oburzenia w środowisku górniczym oraz sprawił, że w Polsce rozgorzała dyskusja na temat dopłat do polskich kopalń.


Pierwszy argument, który ma tzw. „władza” to kwestia dopłat do górnictwa. Społeczeństwo łyka tę bajkę niczym dziecko wierzące w św. Mikołaja. Owszem, państwo skierowało środki na sektor górniczy. I tutaj pierwsza manipulacja. Mając na myśli sektor górniczy, media i politycy używają liczb odnoszących się do górnictwa soli kamiennej, węgla brunatnego, węgla kamiennego czy miedzi. Co już jest niedopuszczalnym nadużyciem. Druga manipulacja to celowe zatajanie w tym temacie informacji, że sektor górniczy odprowadza do budżetu ogromne sumy w formie wszelkiej maści podatków. Sam VAT w roku 2013 to wpływ do budżetu państwa w wysokości dwóch miliardów złotych, podatek dochodowy od osób fizycznych i prawnych w tym samym roku ponad 1 miliard złotych. Do tego należy doliczyć ponad 20 wszelkiej maści opłat, które są w jednej tonie węgla.

Węgiel - Czarne złoto czy czarny problem?

Australia, Niemcy, Francja, Czechy itp. Firmy z tych państw chcą budować w Polsce kopalnie i zapewniają, że kopalnie będą dochodowe i będą przynosić milionowe zyski. To, dlaczego polski rząd, niezależnie kto rządził, tak łatwo oddawał nasze złoto – węgiel, obcym, przy okazji celowo niszcząc polski przemysł wydobywający polskie zasoby naturalne (to zupełnie inny temat).

W chwili obecnej trwa strajk w JSW. Sporem strajku jest – wg mediów i rządzących – pozbawienie administracji bonów żywieniowych oraz brak zgody strony społecznej na obniżenie dochodów pracowników o około 30% w skali roku. Wysokie zarobki górników są tutaj główną przyczyną braku rentowności polskich kopalń.

Trzeba sobie powiedzieć jasno, że średnia płaca górnika w JSW to – moim zdaniem – około 4,5 tys. złotych netto (wliczając w to wszystkie składowe jak barbórka, 14-stka* czy węgiel) a w Kompanii Węglowej około 3,5 tys. netto. Wiadomo, że w przypadku ścianowców czy przodków są to kwoty większe, w przypadku metaniarzy, pomiarowców, pompkarzy, pyłowców nieco mniejsze.

niedziela, 1 lutego 2015

Narodowa alternatywa gospodarcza

Powtarzanie po raz kolejny, iż współcześni polscy narodowcy mają problem z określeniem jednego spójnego choćby hasłowo programu gospodarczego, byłoby nieznośnym banałem i trywializacją zagadnienia. Ale z drugiej strony jakże inaczej określić sytuację, gdy miast przemyśleń mamy powtarzane dogmaty, zamiast argumentów – hasła i symbole, a miejsce prawdziwej alternatywy zajmuje parafraza znanych od lat liberalnych zaklęć, dla niepoznaki okraszonym czasem patriotycznym frazesem.

Zastanawiając się nad tym dylematem, koniecznym jest rozpoczęcie od choćby pobieżnej analizy obecnej sytuacji gospodarczej w Polsce, bez czego ciężko o formułowanie jakiegokolwiek programu naprawczego, bo o taki przecież chodzi. No chyba, że zgadzamy się z opinią, iż obecna sytuacja wymaga tylko niewielkich korekt, tudzież większego pogłębiania wprowadzanych od lat „reform” na przykład: więcej komercjalizacji, więcej prywatyzacji, więcej obcego kapitału, itp.



czwartek, 29 stycznia 2015

Jak rozwinąć krajową gospodarkę – lekcja Niemiec.

Przypomnijmy sobie okres burzliwego rozwoju przemysłowego Niemiec w XIX wieku. Co takiego uczynił ten kraj? Ano przede wszystkim ustalił wysokie cła na produkty z silniejszej wówczas pod względem gospodarczym Wielkiej Brytanii. W ten sposób uniknął ofensywy tańszych i lepszych produktów brytyjskich, a to zmobilizowało przemysł niemiecki do rozwoju. Przecież było zapotrzebowanie na rynku wewnętrznym. Jest popyt, to warto produkować. Właśnie wtedy, dzięki strategii protekcji przemysłu krajowego, niemiecka gospodarka uzyskała niezbędny impuls rozwojowy. To było w XIX wieku, ale nawet współcześnie, tylko naiwni lub niedoinformowani sadzą, że Niemcy całkowicie otworzyły swój rynek dla obcych towarów. Co prawda nie ma formalnych barier o charakterze administracyjnym, ale w praktyce istotnym ograniczeniem jest maksymalnie rygorystyczne i dosłowne stosowanie przez urzędników obowiązujących przepisów, celem zmniejszenia konkurencyjności obcych firm. Co nawet zauważa polskie ministerstwo gospodarki.

Czytaj więcej




środa, 28 stycznia 2015

Mit przedsiębiorczości

W Beninie 90% siły pracujących to przedsiębiorcy. Krajobraz gospodarczy zdominowany przez wielka liczbę firm typowy jest dla krajów biednych i zacofanych. Silne gospodarki opierają się na dużych firmach.
W Polsce liczba firm na stu mieszkańców jest już zdecydowanie większa niż w Niemczech. Tym, czego dziś potrzebujemy, jest przemiana działających już małych i średnich firm w duże rodzime przedsiębiorstwa.

Chwytliwa wizja drobnego przedsiębiorcy, biorącego sprawy w swoje ręce, bez oglądania się na bierną resztę, trafiła w Polsce po ‘89 roku na podatny grunt. Wspaniale wpisywała się w kulturę indywidualizmu, która rozpoczynała swój triumfalny pochód po latach dominacji zgrzebnego kolektywizmu. Wizja życia zawodowego bez szefa była kusząca sama w sobie, a jeszcze większej atrakcyjności dodawały jej opowieści o wielkiej roli indywidualnej przedsiębiorczości w przyszłym rozwoju naszego kraju, chętnie serwowane przez ekspertów od transformowania naszej gospodarki. Powoli jednak niektórzy zaczynają dostrzegać fakt, że model gospodarki opartej na indywidualnej przedsiębiorczości nie musi być wcale taki doskonały.


poniedziałek, 26 stycznia 2015

Kraje zacofane nie rozwiną się nigdy, jeżeli maksymalnie otworzą swoje gospodarki


Gdyby Korea Płd. przyjęła bezkrytycznie popularną na Zachodzie opowieść o tym, że droga do rozwoju ekonomicznego wiedzie przez maksymalne otwarcie swojej gospodarki, to tkwili byśmy do dziś na peryferiach światowej gospodarki - mówi w wywiadzie koreański ekonomista Ha-Joon Chang.

Czy ekonomia naprawdę jest taka prosta?

Oczywiście. 95 proc. ekonomii można zrozumieć przy użyciu odrobiny zdrowego rozsądku. A bez tych niezrozumiałych 5 proc. można sobie spokojnie poradzić. Choć jeśli zejść naprawdę głęboko, to sprawa zaczyna się robić mocno skomplikowana, nierzadko skrajnie techniczna albo totalnie ezoteryczna. Ale bądźmy szczerzy: ilu fizyków tak naprawdę rozumie teorię względności Einsteina? A ilu tylko wie o jej istnieniu? Ale czy jeśli ktoś nie jest Einsteinem, to czy nie można powiedzieć, że jest fizykiem? Nie sądzę.

sobota, 24 stycznia 2015

Prof. Ha-Joon Chang: Kapitalizm: tak, wypaczenia: nie!


Jeśli ktoś mówi, że jest za pełną swobodą wolnego rynku, warto go zapytać, czy jest także za zatrudnianiem dzieci w kopalniach. I niech wyjaśni, dlaczego międzynarodowa pomoc gospodarcza dla krajów rozwijających się często przynosi więcej szkody niż pożytku.

Chang uważa, że wolnorynkowy punkt widzenia wytworzył społeczeństwa, w których bycie złym jest w gruncie rzeczy czymś pożądanym, a już ponad wszelką wątpliwość stanowi oznakę zaradności. Właściwie jeśli ktoś nie jest gotów oszukiwać innych, jest ostatnim frajerem (Wikipedia — Wikicytaty). Jednakże — z drugiej strony — Chang żadnym ortodoksem ani fanatykiem przesadnej ingerencji państwa w gospodarkę też nie jest, o czym świadczy zacytowany w jego książce żartobliwy dialog:

Przedstawiciele różnych profesji w jednym z chrześcijańskich krajów zastanawiali się, który zawód jest najstarszy.
Lekarz powiedział: „Jaka była pierwsza rzecz, którą Bóg uczynił z ludźmi? Operacja — stworzył Ewę z żebra Adama. Najstarszym zawodem jest lekarz".
„To nieprawda" — odparł architekt. „Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było stworzenie świata z chaosu. To właśnie robią architekci — tworzą porządek z chaosu. Zatem nasz zawód jest najstarszy".
Polityk, który słuchał cierpliwie, uśmiechnął się szeroko i zapytał: „A, przepraszam, kto stworzył ten chaos?".

Mit epoki postindustrialnej

Wywiad z prof. Ha Joon Changiem, ekonomistą z Cambridge University w Wielkiej Brytanii

Wielu ekonomistów twierdzi, że przemysł, zwłaszcza w krajach rozwiniętych, przestał być siłą napędową gospodarki, a zastąpiły go zaawansowane usługi, takie jak bankowość czy konsulting. W swojej ostatniej książce twierdzi pan, że to nie do końca prawda. Czy może pan to uzasadnić?

Żyjemy w erze postprzemysłowej tylko w tym sensie, że większość z nas pracuje w biurach czy sklepach, a nie w fabrykach. Pod koniec XIX w. w najbardziej rozwiniętych wówczas krajach, takich jak Wielka Brytania czy Belgia, w przemyśle pracowało ok. 40 proc. siły roboczej. Dzisiaj odsetek ten spadł do 25 proc., a w USA, Kanadzie czy Wielkiej Brytanii nawet do 15 proc.

Jednak to w żadnym wypadku nie oznacza to, że przemysł przestał być kluczowy dla gospodarki.

Żaden kraj na świecie nie zbudował na usługach przyzwoitego standardu życia, nie mówiąc już o wysokim

niedziela, 18 stycznia 2015

Daj nam Panie protekcjonizm

Akceptacja wymuszanych przez Amerykanów rozwiązań, nie jest zawsze najlepszą drogą. Nie każdy kraj w stanie rozwoju jest gotowy do wielo partyjnej demokracji i wielkiej prywatyzacji ściśle regulowanej gospodarki.

We współczesnym świecie prywatyzacja państwowych przedsiębiorstw zawsze była wynikiem terapii szokowej. Teoria terapii szokowej jest wynikiem eksperymentów amerykańskiej agencji wywiadowczej CIA, w których człowiek pod wpływem szoku wymyślnych tortur zostaje tak zdezorientowany, ze traci swoja osobowość i można mu narzucić swoją wolą. Te nieludzkie eksperymenty, zakontraktowane przez CIA w latach 50-ch i 60-ch między innymi w kilku szpitalach w Kanadzie, wyszły na jaw i powstała z tego powodu głośna afera (Allen Memorial Hospital i Weyburn Hospital).Otóż użyto nadmiernej dawki halocygennego narkotyku LSD w celu całkowitej dezorientacji pacjentów, aby w takim stanie narzucić im całkiem inna osobowość. Wyniki tych eksperymentów znalazły swoje zastosowanie w geopolityce, gdzie rutynową dywersją obalano rządy kolejnych krajów.

O liberalnej demagogii na marginesie akcesji Litwy do strefy euro

Przy okazji przystąpienia Litwy do strefy euro nasze media przeprowadziły sondę wśród tzw. ekspertów na temat perspektyw Polski na przyjęcie wspólnej waluty. Jednym z nich był Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Jego wypowiedź ograniczyła się w zasadzie do krótkiego zalecenia, by przygotować się do euro... obniżając podatki i likwidując biurokrację. Początkowo byłem w lekkiej konsternacji, gdyż za Chiny Ludowe nie mogłem pojąć związków między celem, a rekomendowanymi przez wiceprezydenta CAS środkami. Logika podpowiada, że obniżenie podatków doprowadzi do zwiększenia deficytu budżetowego, a przecież utrzymanie tego wskaźnika w ryzach jest jednym z elementów tzw. kryteriów konwergencji, czyli warunków, które musi spełnić każdy kraj, który chciałby mieć europejską walutę.