Janusz Korwin-Mikke myli się, twierdząc, że Polskę do
bogactwa doprowadzą niskie podatki, w szczególności likwidacja podatku
dochodowego
Janusz Korwin – Mikke często opowiada, jak to państwowi
urzędnicy marnują kilkadziesiąt procent, pieniędzy, które pobierają w postaci
podatków. Gdyby tylko nie zabierać ich obywatelom, ci wydaliby je w stu
procentach efektywnie i gospodarka ruszyłaby z kopyta. Otóż łatwo sprawdzić,
czy to prawda. Gdyby faktycznie wydawanie pieniędzy przez państwo było znacznie
mniej efektywne niż wydawanie ich przez prywatne osoby, to kraje, które wydają
mniej za pośrednictwem budżetu, powinny rozwijać się szybciej.
Tymczasem prof. Peter H. Lindert z University of
California w książce „Growing Public.
Social Spending and Economic Growth Since The Eighteenth Century” (Rosnąca
strefa publiczna. Wydatki socjalne i wzrost gospodarczy od XVIII w.) wylicza,
że korelacja miedzy wydatkami socjalnymi państwa a wzrostem gospodarczym wynosi
zero (korzystano z danych dla 19 państw, głównie z Europy Zachodniej plus USA, Nowa Zelandia i Japonia od lat 80.
XIX w. do lat 90. XX). Nie ma przeciętnie żadnych różnic w tempie rozwoju
państw, które wydają mało za pośrednictwem budżetu, a tymi, które wydają dużo.
Receptą JKM na szybki wzrost gospodarczy jest w
szczególności likwidacja podatku dochodowego. Lider Nowej Prawicy argumentuje w
taki sposób: „w XIX w. w USA nie było podatku dochodowego i kraj ten rozwijał
się najszybciej na świecie”. To, co twierdzi JKM, to prawda, tylko że to nie
oznacza, iż niskie podatki dochodowe są przyczyną tego wzrostu. Co więcej, USA
rozwijały się najszybciej w historii nie w XIX w., ale w drugiej połowie XX w.,
gdy podatek dochodowy już występował, a jego stawki były najwyższe w historii.
Popatrzmy na fakty.
Jak podaje Angus Maddison w pracy ,,Contours of The World
Economy, 1-2030 AD” (Kontury światowej gospodarki, od 1 r. do 2030 r.), w
latach 1870 – 1913 średnia roczna stopa wzrostu gospodarczego w USA wynosiła
1,8 proc. W latach 1950 – 1973 było to 2,4 proc. Tymczasem od lat 40. do
początku 60. najwyższa stawka podatku dochodowego w USA wynosiła ponad 90 proc.
(a jeszcze w 1981 r. sięgała 70 proc.). Tak więc USA rozwijały się najszybciej
wówczas, gdy amerykański rząd konfiskował zdecydowaną większość pensji najlepiej
zarabiającym.
Z powyższych danych i badań wynika jasno, że radykalna
obniżka podatków czy w szczególności likwidacja podatku dochodowego nie
doprowadzi do szybszego wzrostu gospodarczego. Do czego za to może doprowadzić?
W 1978 r. David R. Cameron z Yale Universiti opublikował pracę zatytułowaną
,,The Ekspansion od Public Policy: A Comparative Analysis” (Ekspansja sektora
publicznego: analiza porównawcza), w której badał, co spowodowało gigantyczny
wzrost wydatków państwa od XIX w.(a zatem także finansujących ich podatków). Z
analizy ekonomicznej wynikało, że największy wpływ miała otwartość na handel.
Inaczej mówiąc: im bardziej państwa otwierały się na zagraniczną wymianę
towarową, tym więcej wydawały za pośrednictwem budżetu i więcej pobierały w postaci
podatków.
Dlaczego? Otóż teoria przewag komparatywnych Davida Ricardo
mówi tylko, że na takim otwarciu zyskać cała gospodarka, ale to wcale nie
oznacza, że zyskają wszyscy albo nawet większość. W praktyce efekt najczęściej
jest taki, że bogaci stają się bogatsi, a biedni biedniejsi. A to dlatego, że
ofiarą otwarcia na konkurencję z zagranicą najszybciej stają się wytwórcy
prostych pracochłonnych towarów (ich produkcję przenosi się do krajów takich
jak Chiny), którzy najczęściej i tak należą do najmniej zarabiających. Zyskują
za to producenci skomplikowanych towarów, z wyższa marżą, którzy dzięki wolnemu
handlowi mogą znależć nowe rynki zbytu.
W efekcie drastycznie zwiększają się nierówności, co w
najlepszym przypadku doprowadzi do sytuacji takiej, jak w Ameryce Południowej,
a w najgorszym – do rewolucji. Państwa na całym świecie zwiększały poziom
redystrybucji wraz z otwieraniem się na wolny handel, właśnie po to, by
korzyści z tego otwarcia na handel podzielić między wszystkich obywateli. Zatem
USA w XIX w. mogły sobie pozwolić na brak podatku dochodowego i niski poziom
redystrybucji (w 1870 r. przez budżet przechodziło tylko 7,3 proc. PKB),
ponieważ chroniły własnych obywateli przed negatywnymi skutkami zagranicznej
konkurencji przez najwyższe na świecie cła.
Tymczasem polska gospodarka jest od wejścia do UE w 2004 r.
otwarta na konkurencję z firmami z jednych z najbogatszych krajów świata
(Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii) i brak łagodzenia skutków tego otwarcia
przez redystrybucję państwa miałoby opłakane skutki.
Aleksander Piński
Uważam Rze NR 10(156)/2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.