wtorek, 30 grudnia 2014

Pole – Mikka

Janusz Korwin-Mikke myli się, twierdząc, że Polskę do bogactwa doprowadzą niskie podatki, w szczególności likwidacja podatku dochodowego

Janusz Korwin – Mikke często opowiada, jak to państwowi urzędnicy marnują kilkadziesiąt procent, pieniędzy, które pobierają w postaci podatków. Gdyby tylko nie zabierać ich obywatelom, ci wydaliby je w stu procentach efektywnie i gospodarka ruszyłaby z kopyta. Otóż łatwo sprawdzić, czy to prawda. Gdyby faktycznie wydawanie pieniędzy przez państwo było znacznie mniej efektywne niż wydawanie ich przez prywatne osoby, to kraje, które wydają mniej za pośrednictwem budżetu, powinny rozwijać się szybciej.

Tymczasem prof. Peter H. Lindert z University of California  w książce „Growing Public. Social Spending and Economic Growth Since The Eighteenth Century” (Rosnąca strefa publiczna. Wydatki socjalne i wzrost gospodarczy od XVIII w.) wylicza, że korelacja miedzy wydatkami socjalnymi państwa a wzrostem gospodarczym wynosi zero (korzystano z danych dla 19 państw, głównie z Europy Zachodniej  plus USA, Nowa Zelandia i Japonia od lat 80. XIX w. do lat 90. XX). Nie ma przeciętnie żadnych różnic w tempie rozwoju państw, które wydają mało za pośrednictwem budżetu, a tymi, które wydają dużo.

Receptą JKM na szybki wzrost gospodarczy jest w szczególności likwidacja podatku dochodowego. Lider Nowej Prawicy argumentuje w taki sposób: „w XIX w. w USA nie było podatku dochodowego i kraj ten rozwijał się najszybciej na świecie”. To, co twierdzi JKM, to prawda, tylko że to nie oznacza, iż niskie podatki dochodowe są przyczyną tego wzrostu. Co więcej, USA rozwijały się najszybciej w historii nie w XIX w., ale w drugiej połowie XX w., gdy podatek dochodowy już występował, a jego stawki były najwyższe w historii. Popatrzmy na fakty.

Jak podaje Angus Maddison w pracy ,,Contours of The World Economy, 1-2030 AD” (Kontury światowej gospodarki, od 1 r. do 2030 r.), w latach 1870 – 1913 średnia roczna stopa wzrostu gospodarczego w USA wynosiła 1,8 proc. W latach 1950 – 1973 było to 2,4 proc. Tymczasem od lat 40. do początku 60. najwyższa stawka podatku dochodowego w USA wynosiła ponad 90 proc. (a jeszcze w 1981 r. sięgała 70 proc.). Tak więc USA rozwijały się najszybciej wówczas, gdy amerykański rząd konfiskował zdecydowaną większość pensji najlepiej zarabiającym.

Z powyższych danych i badań wynika jasno, że radykalna obniżka podatków czy w szczególności likwidacja podatku dochodowego nie doprowadzi do szybszego wzrostu gospodarczego. Do czego za to może doprowadzić? W 1978 r. David R. Cameron z Yale Universiti opublikował pracę zatytułowaną ,,The Ekspansion od Public Policy: A Comparative Analysis” (Ekspansja sektora publicznego: analiza porównawcza), w której badał, co spowodowało gigantyczny wzrost wydatków państwa od XIX w.(a zatem także finansujących ich podatków). Z analizy ekonomicznej wynikało, że największy wpływ miała otwartość na handel. Inaczej mówiąc: im bardziej państwa otwierały się na zagraniczną wymianę towarową, tym więcej wydawały za pośrednictwem budżetu i więcej pobierały w postaci podatków.

Dlaczego? Otóż teoria przewag komparatywnych Davida Ricardo mówi tylko, że na takim otwarciu zyskać cała gospodarka, ale to wcale nie oznacza, że zyskają wszyscy albo nawet większość. W praktyce efekt najczęściej jest taki, że bogaci stają się bogatsi, a biedni biedniejsi. A to dlatego, że ofiarą otwarcia na konkurencję z zagranicą najszybciej stają się wytwórcy prostych pracochłonnych towarów (ich produkcję przenosi się do krajów takich jak Chiny), którzy najczęściej i tak należą do najmniej zarabiających. Zyskują za to producenci skomplikowanych towarów, z wyższa marżą, którzy dzięki wolnemu handlowi mogą znależć nowe rynki zbytu.

W efekcie drastycznie zwiększają się nierówności, co w najlepszym przypadku doprowadzi do sytuacji takiej, jak w Ameryce Południowej, a w najgorszym – do rewolucji. Państwa na całym świecie zwiększały poziom redystrybucji wraz z otwieraniem się na wolny handel, właśnie po to, by korzyści z tego otwarcia na handel podzielić między wszystkich obywateli. Zatem USA w XIX w. mogły sobie pozwolić na brak podatku dochodowego i niski poziom redystrybucji (w 1870 r. przez budżet przechodziło tylko 7,3 proc. PKB), ponieważ chroniły własnych obywateli przed negatywnymi skutkami zagranicznej konkurencji przez najwyższe na świecie cła.

Tymczasem polska gospodarka jest od wejścia do UE w 2004 r. otwarta na konkurencję z firmami z jednych z najbogatszych krajów świata (Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii) i brak łagodzenia skutków tego otwarcia przez redystrybucję państwa miałoby opłakane skutki.


Aleksander Piński 


Uważam Rze  NR 10(156)/2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.