W produkcji jabłek jesteśmy liderem światowym, a co czwarta
pieczarka spożywana w Europie również została wyprodukowana w Polsce. Mamy
dobrych producentów okien oraz kosmetyków. To jednak ciągle za mało, aby polska
gospodarka liczyła się w skali globalnej. Krajowe firmy razem z fundacją
,,Pomyśl o Przyszłości” przestrzegają, że przez znikomą liczbę przedsiębiorstw
o międzynarodowym zasięgu wszyscy Polacy zarabiają znacznie mniej niż na
Zachodzie. I walczą o to, by Polacy poznali powody, przez które ich portfele
świecą pustkami.
W ogonie Europy
Na 5 mln mieszkańców Polski przypada zaledwie kilkanaście
firm o zasięgu globalnym. Natomiast w Szwajcarii, gdzie średnie miesięczne
wynagrodzenie sięga niemal 30 tys. euro, takich międzynarodowych gigantów jest
aż 5 tys. Polska jest pod tym względem w ogonie Europy. Wyprzedza jedynie
Rumunię i Bułgarię. Z analizy danych statystycznych Eurostatu wynika, że o
wysokości naszych wynagrodzeń nie decyduje liczba firm prowadzących działalność
gospodarczą w danym kraju, ale ich wielkość i zakres działalności. – Warto
wiedzieć, że firma globalna posiada trzystopniowe dodawanie wartości. To po
pierwsze centrum zarządzania, które zawsze pozostaje w kraju pochodzenia firmy
globalnej; po drugie zakłady produkcyjne zlokalizowane w krajach, gdzie są ku
temu sprzyjające warunki, takie jak ulgi podatkowe, tania siła robocza, dostęp
do surowców czy duży rynek, ale ważne są także centra dystrybucyjne w krajach,
gdzie istnieje zapotrzebowanie na ich produkty – mówi Ryszard Florek,
właściciel firmy Fakro, który wspólnie z kilkunastoma innymi dużymi firmami
zdecydował się walczyć o lepsze zarobki Polaków.
Florek tłumaczy, że w centrach zarządzania zlokalizowane są
specjalistyczne dobrze płatne miejsca pracy dla ludzi wykształconych,
zajmujących się tworzeniem nowych rozwiązań i produktów (dział badań i
rozwoju), nadzorem technologicznym i jakościowym, zarządzaniem produkcją,
finansami, controllingiem, dystrybucją, marketingiem oraz IT. Wartość tej pracy
zawarta jest w cenie produktu, którą płaci klient (tzw. koszty korporacyjne ),
kupując importowany lub jedynie zmontowany w swoim kraju produkt. Wartość ta
może wynosić od 5 do 30 proc. ceny jednostkowej produktu. – W ten sposób
pracownicy z centrum zarządzania firm globalnych eksportują za granicę, do
swoich firm produkcyjnych i dystrybucyjnych, swoją pracę i wiedzę w postaci
wyżej wymienionych usług, a do ich rodzimego kraju napływają za to pieniądze.
To z kolei sprzyja pojawieniu się przestrzeni gospodarczej dla biznesu
wtórnego, który na danym rynku o te pieniądze między sobą konkuruje –
wyjaśnia Ryszard Florek.
Rodzime firmy globalne są też dostawcami zleceń dla małych
firm i średnich podmiotów, które z nimi kooperują. Można przyjąć, że firmy
globalne, oprócz tych miejsc pracy, które generują we własnych oddziałach,
drugie tyle tworzą u swoich dostawców.
W Polsce ilość rodzimych firm globalnych jest niewielka. Z
kolei zagraniczni inwestorzy często kooperują z podmiotami z własnych krajów. W
konsekwencji ilość zleceń dla małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce jest
ograniczona i wraz z globalizacją stale się zmniejsza. Dlatego też warunkiem
rozwoju MSP (małych i średnich przedsiębiorstw) w naszym kraju jest rozwój
polskich dużych firm globalnych i związana z tym poprawa konkurencyjności
Polski w Unii Europejskiej i na świecie. Polskie firmy globalne, sprzedając
wytworzone przez siebie dobra i usługi za granicę, powodują, że do Polski
napływa kapitał, który stwarza przestrzeń do powstawania małych i średnich przedsiębiorstw,
które zaspokoją potrzeby lokalnego społeczeństwa. Trzeba również podkreślić, że
wartość dodana w produkcie zaprojektowanym i wytworzonym w Polsce przez rodzimą
firmę jest większa niż w produkcie jedynie zmontowanym w Polsce przez
zagraniczny koncern. – Warto zwrócić uwagę na fakt, że charakter, wymagania i
konkurencja w wielu branżach powodują, że trwała działalność międzynarodowa
może być prowadzona tylko i wyłącznie przez firmy globalne, które posiadają
wystarczająco duży efekt skali i siłę marki. Dzięki czemu mogą bezpośrednio
docierać do końcowego konsumenta.
Jeżeli nasza wspólnota narodowa nie będzie posiadała
własnych firm globalnych, to automatycznie niektóre branże staną się dla niej
niedostępne – dodaje Florek.
Nie wiedzą, co
polskie
W krajach rozwiniętych gospodarczo firmy z grupy biznesu
podstawowego (firmy międzynarodowe) korzystają z ulg podatkowych, mają
łatwiejszy dostęp do terenów inwestycyjnych oraz infrastruktury niezbędnej do
prowadzenia działalności gospodarczej.
Rządy krajów rodzimych roztaczają nad nimi szczególną
opiekę, wspierając ich rozwój, zarówno na terenie własnego państwa, jak i poza
jego granicami. Wszystko dlatego, że ten rodzaj biznesu może skutecznie
dokonywać gospodarczego podboju międzynarodowego rynku, z pożytkiem dla
własnego kraju. Jak zaznacza Ryszard Florek, należy pamiętać o tym, że
ekspansja firm rodzimych na międzynarodowe rynki zaczyna się w ich własnym
kraju.
Firmy najpierw muszą na własnym rynku zdobyć doświadczenie,
zarobić środki, uzyskać efekt skali, a dopiero potem mogą prowadzić skuteczną i
trwałą działalność międzynarodową i stopniowo przekształcać się w firmę
globalną. Okazuje się, że nawet jeśli zagraniczni konsumenci cenią polskie
produkty, to nie zawsze wiedzą o ich pochodzeniu, bo część naszych producentów
ukrywa, gdzie wyprodukowano towar. Jak wynika z badania GFK Polonia, nie zawsze
też sami polscy konsumenci wiedzą, jakie marki są polskie. Przykładem jest
firma E. Wedel – przedsiębiorstwo ze 160 letnią tradycją, działające w Polsce,
jednak od 1991 r. zarządzane przez zagranicznych właścicieli. Tymczasem marka
ta jest postrzegana przez prawie 60 proc. badanych jako zdecydowanie polska.
Podobnie jest z Fiatem, prawie połowa badanych uznała go za polską markę. Dla
odmiany również połowa Polaków postrzega firmę odzieżową Reserved jako
zdecydowanie zagraniczną, a jest ona w całości polską marką.
Bywa też, że to partnerzy biznesowi polskich firm ukrywają,
że powstały one nad Wisłą. – Ci którzy kupują polskie produkty, proszą polskich
dostawców o to, żeby marka, która się pojawia, była marką europejską. Ponieważ
wydaje im się, że polskie produkty na ich rynkach nie są postrzegane dobrze –
wyjaśnia Polskiemu Radiu Małgorzata Starczewska – Krzysztoszek z Konfederacji
Lewiatan. – Dlatego przedsiębiorcy powinni zacząć wywierać nacisk na swoich
partnerów biznesowych, aby część produktów, które sprzedają poza granicę,
jednak ,,szyldować” marką polską, swoją własna marką, marką polskiego
przedsiębiorstwa – zachęca Starczewska – Krzysztoszek.
Działanie w tym kierunku musi połączyć zarówno
przedsiębiorców, jak i administrację, ponieważ inaczej nie uda się osiągnąć
sukcesu. – Rządowe służby, które funkcjonują poza granicami Polski w
ambasadach, w przedstawicielstwach handlowych powinny mieć spójną koncepcję,
którą na wszystkich rynkach, na których jesteśmy już obecni i tam, gdzie
dopiero chcemy być obecni – muszą gospodarczo promować. Czyli propagować
Polskę, markę firmy, markę produktu, który dzięki temu będzie na danym rynku
coraz bardziej rozpoznawalny jako produkt polski – tłumaczy Starczewska –
Krzysztoszek. Wówczas konsumenci na rynkach zagranicznych dostrzegają np.
polską żywność, a jest to najlepszy przykład tego, że silna promocja polskich
produktów może odnieść ogromny sukces. – Można było wykorzystać te
doświadczenia, które sprawiły, że polskie produkty żywnościowe są sprzedawane
przeważnie pod polską marką i kojarzone z najlepszą jakością, z naturalnością
oraz z czymś, czego konsumenci na rynkach zewnętrznych poszukują i chcą kupować
– ocenia ekspertka z Konfederacji Lewiatan.
Wykreowanie silnej marki ma ogromne znaczenie, ponieważ
będzie pozwalało budować duże przedsiębiorstwa, rozpoznawalne na świecie.
Takie, które będą sprzedawały produkty pod własną marką, ale budowaną na tym,
że to jest polskie, innowacyjne i po konkurencyjnej cenie. Eksperci są zgodni:
nie uda nam się zbudować globalnych przedsiębiorstw i nie uda nam się być
gospodarką, która liczy się na rynku światowym, jeśli będziemy wstydzić się
naszego pochodzenia.
Edyta Hołdyńska
Źródło: Uważam Rze NR
10 (156)/2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.